1. Zmiana czasu to ponoć jednak
niemiecki wynalazek. Cóż, nie jest to jedyny niemiecki pomysł,
gdyby się nie sprawdził. Wstałem o trudno powiedzieć której
godzinie, bo robiłem to na raty. Ale jak tylko wstałem, to ruszyłem
w drogę.
Kawałek przed skrzyżowaniem z drogą
na Międzylesie stawiają wiertnię. Ze dwadzieścia lat temu
zwiedzałem taką instalację. Wtedy się dowiedziałem, że wieża
wiertnicza to wiertnia.
Przy obiedzie panowie wiertacze
wspominali lata siedemdziesiąte, kiedy w okolice każdej budowanej
instalacji któryś z nich musiał wysyłać alimenty. Ale, że
zarabiali tyle, że właściwie tego nie zauważali. Dziś raczej tak
nie jest.
Kawałek przed Kijami zobaczyłem
najpierw przechadzającego się po polu bociana, później dwa
lądujące. Wiosna panie sierżancie.
Dojeżdżając do wiaduktu nad S3
zobaczyłem przejeżdżającego Strykera. Później jeszcze ze dwa
dziwne pojazdy i samochód Żandarmerii.
Na S3 wjeżdżałem za Sulechowem.
Wjazd blokowało czarne chyba mondeo z kogutem. Odjechało, gdy
amerykańska kolumna przejechała. Jechaliśmy za nimi aż za zjazd
na Raculę. Zjechali wtedy na Orlen. Nie pozwalają się wyprzedzać
pewnie po tym, jak jakiś pan przydzwonił gdzieś pod Lublinem w
Humvee, bo się zagapił.
S3 w porządku. Niestety się kończy. DK3 w sumie też nie jest najgorsza. Minąłem słynny w pewnych kręgach Aquapark w Polkowicach. Postawiony jeszcz przed unijnymi pieniędzmi. Chyba w Polkowicach była przed laty najtasza na trasie z Krakowa stacja benzynowa. Chodzi mi po głowie nazwa PolMiedźTrans. Ale nie jestem pewien.
A Lubinie jest słusznej wielkości antykomunistyczny mural. Skręciłem na Legnicę. Kawałek za miastem w krzakach stały kolejne Strykery. Później na każdym ze skrzyżowań był radiowóz. Kolumna zmierzała w stronę czeskiej granicy. I to jest zła informacja. Amerykanie by mogli zrobić przed wyjazdem jeszcze ze 48 kółek po Polsce.
2. Nie wiem na czym to polega ale A4 jest zupełnie inna niż A2. Jeżdżą nią inne samochody w inny sposób. Miejscami są nawet całkiem ciekawe widoki. Do Krakowa dojechałem chwilę przed godziną, o której byłem umówiony. Połaziłem więc sobie chwilę po rynku. Od strony Szewskiej kiermasz. Na scenie kapele ludowe. Pod Adasiem grupa brejkdensowców. Można ocipieć.
Obowiązki wyrzuciły mnie na Płaszów. Za tory. Powstaje tam dziwny wiadukt. Wysoki. Z dołu wygląda, że wąski, więc pewnie na tramwaj. Bardzo to będzie widokowy.
Wieczorem porzuciłem auto na Studenckiej i poszedłem na rynek coś zjeść. Na Szewskiej pani proponowała piwo za sześć złotych. Widziałem bramkę, którą straciła polska reprezentacja. Byłem w Poznaniu na meczu Irlandia Włochy. Irlandczycy ładnie śpiewają. Mają takie swoje: nic się nie stało. Choć w ich przypadku, to bardziej – stało się i to nas tylko wzmacnia.
Chwilę przed północą ruszyłem z powrotem. I to jest zła informacja. Zostałby człowiek na noc. Wypił piwa po sześć złotych. Może by się przekonał do dzisiejszej wersji Krakowa.
Dziurawa autostrada z Krakowa do Katowic kosztuje 20 złotych. Kulczyk ma przynajmniej lepszą jakość nawierzchni. Przez Śląsk (Górny) jechałem za karetką próbując sobie przypomnieć, czy można wyprzedzić pojazd uprzywilejowany. Autostrada miała cztery pasy. Środkiem karetka. Ja za nią. W końcu, kiedy karetka zjechała do prawej krawędzi minąłem ją dużym łukiem.
Uwaga, będzie oświadczenie BMW 218d Acitve Tourer to wybitny samochód.
Dość szybko dojechałem przed Legnicę, gdzie skręcilem w kierunku DK3. Po drodze minąłem śpiącego na drodze dzika i grupę saren. Chcąc nieco skrócić zgubiłem się w Sulechowie.
W okolicy nowobudowanej wiertni spod kół uciekł mi średniej wielkości dzik. Mniejszy niż ten który spał w okolicach Legnicy.
Na wsi strasznie wiało. I to jest zła informacja. Kiedy tak wieje, to w domu jest zimno, bo wyciąga ciepło przez kominy.
S3 w porządku. Niestety się kończy. DK3 w sumie też nie jest najgorsza. Minąłem słynny w pewnych kręgach Aquapark w Polkowicach. Postawiony jeszcz przed unijnymi pieniędzmi. Chyba w Polkowicach była przed laty najtasza na trasie z Krakowa stacja benzynowa. Chodzi mi po głowie nazwa PolMiedźTrans. Ale nie jestem pewien.
A Lubinie jest słusznej wielkości antykomunistyczny mural. Skręciłem na Legnicę. Kawałek za miastem w krzakach stały kolejne Strykery. Później na każdym ze skrzyżowań był radiowóz. Kolumna zmierzała w stronę czeskiej granicy. I to jest zła informacja. Amerykanie by mogli zrobić przed wyjazdem jeszcze ze 48 kółek po Polsce.
2. Nie wiem na czym to polega ale A4 jest zupełnie inna niż A2. Jeżdżą nią inne samochody w inny sposób. Miejscami są nawet całkiem ciekawe widoki. Do Krakowa dojechałem chwilę przed godziną, o której byłem umówiony. Połaziłem więc sobie chwilę po rynku. Od strony Szewskiej kiermasz. Na scenie kapele ludowe. Pod Adasiem grupa brejkdensowców. Można ocipieć.
Obowiązki wyrzuciły mnie na Płaszów. Za tory. Powstaje tam dziwny wiadukt. Wysoki. Z dołu wygląda, że wąski, więc pewnie na tramwaj. Bardzo to będzie widokowy.
Wieczorem porzuciłem auto na Studenckiej i poszedłem na rynek coś zjeść. Na Szewskiej pani proponowała piwo za sześć złotych. Widziałem bramkę, którą straciła polska reprezentacja. Byłem w Poznaniu na meczu Irlandia Włochy. Irlandczycy ładnie śpiewają. Mają takie swoje: nic się nie stało. Choć w ich przypadku, to bardziej – stało się i to nas tylko wzmacnia.
Chwilę przed północą ruszyłem z powrotem. I to jest zła informacja. Zostałby człowiek na noc. Wypił piwa po sześć złotych. Może by się przekonał do dzisiejszej wersji Krakowa.
Dziurawa autostrada z Krakowa do Katowic kosztuje 20 złotych. Kulczyk ma przynajmniej lepszą jakość nawierzchni. Przez Śląsk (Górny) jechałem za karetką próbując sobie przypomnieć, czy można wyprzedzić pojazd uprzywilejowany. Autostrada miała cztery pasy. Środkiem karetka. Ja za nią. W końcu, kiedy karetka zjechała do prawej krawędzi minąłem ją dużym łukiem.
Uwaga, będzie oświadczenie BMW 218d Acitve Tourer to wybitny samochód.
Dość szybko dojechałem przed Legnicę, gdzie skręcilem w kierunku DK3. Po drodze minąłem śpiącego na drodze dzika i grupę saren. Chcąc nieco skrócić zgubiłem się w Sulechowie.
W okolicy nowobudowanej wiertni spod kół uciekł mi średniej wielkości dzik. Mniejszy niż ten który spał w okolicach Legnicy.
Na wsi strasznie wiało. I to jest zła informacja. Kiedy tak wieje, to w domu jest zimno, bo wyciąga ciepło przez kominy.