1. Śniło mi się, że miałem motorower. W piwnicy. Nie wiem, co z tego miało wynikać, bo jak tylko się okazało, że mam ten motorower, no i też ramę od Junaka, to zadzwonił budzik. Złą informacją jest, że nie znalazłem znaczenia motoroweru w piwnicy w żadnym z egipskich senników.
U Mazurka profesor Wawrzyk. Mniej rozrywkowo. Nie ma się czemu dziwić, gdyż wiadomo jak wygląda międzynarodowa sytuacja.
Odstawiłem Lawinę do panów mechaników. Hamulce. Rok temu pełen zestaw przypłynął z Ameryki. Czekał na swój czas. Ponoć niewiele brakowało, by czekał zbyt długo.
W Zielonej godzinne korepetycje z lokalnej polityki. Jeszcze z pięć lat i może to ogarnę. Na razie narasta we mnie wrażenie, że Lubuskie bardzo przypomina Polskę z przełomu 2014 i 2015 roku.
2. Przednie hamulce. Na tył brakło czasu. Kontynuacja w piątek. Panowie naprawili przy okazji coś, z czym sobie nie mogłem poradzić – moduł sterujący wentylatorem nawiewu. Za to coś się złego stało z ABS-em. I to jest zła informacja.
Wróciłem do domu. Przyszedł Kocio. Zjadł. Wyciągnąłem z niego wielkiego kleszcza. Kleszcze w lutym to jednak przegięcie.
Kotek czmychnął przez wejściowe drzwi. Po dwudziestu minutach znowu znalazłem go na drzewie. Niżej niż wczoraj. Jakiż byłem mądry pozostawiając opartą o drzewo drabinę. Podejrzewam, że ląduje na drzewie nie tyle przez wredny charakter, co obecność Luckiego – psa sąsiadów.
Przeczytałem u siebie, na stronie tekst z warszawskiej redakcji sportowej:
„A nikt przy zdrowych zmysłach nie zbojkotuje przecież meczu, którego stawką jest awans do finału barażu o udział w mistrzostwach świata. W imię czego mielibyśmy ułatwiać pracę rosyjskiej… propagandzie? Na szali leży zresztą nie tylko prestiż reprezentacji Polski, ale także 10 milionów dolarów, które FIFA zapłaci każdemu uczestnikowi mundialu. Przede wszystkim jednak, nikt nie powinien zamierzać się na zabicie marzeń Roberta Lewandowskiego – i całej generacji naszych reprezentantów – dotyczących wyjazdu do Kataru. Te mają przecież wartość nie tyle trudną do oszacowania, ale wręcz bezcenną.”
Niemcy używali podobnej logiki tłumacząc się z NS2.
3. Rozmawiałem z amerykańskim korespondentem amerykańskiej stacji, której właściciel gnieździ się holenderskim lotnisku. Wracał z Białego Domu, gdzie słuchał Bidena. Rozmawialiśmy o prompterach. Biden czytał z dużego monitora, umieszczonego przed zwyżką na kamery. Obama czytał zwykle z kilku monitorów, stąd te ruchy głową.
Gadaliśmy o sankcjach. Marcin zauważył, że trzeba na nie patrzeć jak na sumę. Amerykańskich, europejskich, brytyjskich. Rosją vs cały świat.
Do wieczora trwały potyczki na cytaty z Trumpa. Jedni się koncentrowali na tym, że nazwał uznanie republik „genialnym”, drudzy – słowami „gdybym rządził, do tego by nie doszło”.
FAZ napisał, że w Monachium chiński minister potwierdził prawo Kijowa do ochrony integralności terytorialnej Ukrainy. Ciekawe, co na to dziennikarze opisujący przez ostatnie tygodnie chińsko-rosyjski sojusz. Pewnie nic. I to jest zła informacja.