Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jan Śpiewak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jan Śpiewak. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 czerwca 2020

5 czerwca 2020


1. Chwilę po tym, jak zasnąłem (a przynajmniej tak mi się wydawało) zadzwonił dziennikarz chyba portalu TVP z pytaniem, czy to prawda, że Prezydent ułaskawił Janka Śpiewaka. Kiedy – chwilę później – się obudziłem, zauważyłem wiadomość, że Prezydent ułaskawił Janka Śpiewaka, więc oddzwoniłem do tego dziennikarza chyba portalu TVP i potwierdziłem, że Prezydent ułaskawił Janka Śpiewaka.

Pierwszy raz, z bliska oglądałem Śpiewaka w 2014 roku, na wieczorze wyborczym Googla i 300polityki w Charlotcie. Od tego czasu uważam go za юродивого, choć czasem używam na to mniej podniosłych określeń. W każdym razie uważam, że to ułaskawienie było słuszne i sprawiedliwe. W nieszczęsnym systemie prawnym, w jakim żyjemy potrzeby jest czasem, sprzeczny z duchem tego systemu widomy znak istnienia zdroworozsądkowej sprawiedliwości. Złą informacją jest, że nie każdy sobie z tego zdaje sprawę.
2. Obrzydliwy tekst na Onecie. Autor pewnie sam nie wymyślił tytułu, ale najwyraźniej mu nie przeszkadzał. Złą informacją jest, że wciąż mnie dziwi, iż takie teksty są publikowane. W każdym razie, jeśli kiedyś spotkam w jakiejś knajpie Janusza Schwertnera – zgodnie z rozpropagowanym przez Mazurka i Zalewskiego zwyczajem – postawię mu ciepłą wódkę. Do tego też wszystkich namawiam. 

3. Profesor Gdula indagowany przez Mazurka o akcję „Hiacynt” zasugerował, że mogło chodzić o walkę z epidemią AIDS. Złą informacją jest, że od dobrych dziesięciu minut bezskutecznie szukam słów odpowiednich by to skomentować.

Przez sporą część dnia trwał proces powiększania drzwi do stołówki. To niesamowite właściwie ile gruzu się robi z wydawać by się mogło cienkiej ścianki.
Pan z Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów opowiedział, że ostatnio trafia do niego bardzo dużo kaset wideo. Odwieźliśmy do niego Renatę gruzu. Pewnie będą jeszcze dwie. 

piątek, 24 kwietnia 2015

23 kwietnia 2015



1. Stres mnie zabije. Wstałem o jakiejś siódmej rano, bo mi się śniło, że zapomniałem czegoś zrobić i muszę wstać. Więc wstałem. Niestety jak już wstałem, to za chińskiego boga nie mogłem sobie przypomnieć o co chodziło. I to jest zła informacja, bo przez cały czas czułem się niepewnie.
Z tego wszystkiego wysłuchałem „Kontrwywiadu” z ministrem Siemoniakiem.
Ministra szczerze lubię. Ale moja sympatia nie przykryła wrażenia, że coś ściemnia. Zresztą jak red. Piasecki pana Ministra przycisnął, ten przyznał, że na temat ewentualnego montażu francuskich śmigłowców w Polsce dopiero będą prowadzone rozmowy.

2. Miałem coś do załatwienia na Wiejskiej. Podrzucili mnie koledzy. W samochodzie usłyszałem coś, co sprawiłoby dużą radość red. Mazurkowi. Choć może się mylę. Ale niestety się nie dowiem, bo kiedy powiedziałem, że zaraz red. Mazurkowi całą rzecz sprzedam wywarto na mnie presję, bym tego nie robił. Dałem słowo honoru. I to jest zła informacja.
Z Wiejskiej wracałem piechotą. Przy amerykańskiej ambasadzie wisi kandydat Jarubas. W postaci plakatu. Próbowałem znaleźć jakiś związek pomiędzy kandydatem Jarubasem a ludźmi starającymi się o wizę, ale nic śmiesznego nie udało mi się wymyślić.

3. Kandydat Duda wystąpił w Hangoucie gazetowym. Jednym z pytających był młody Śpiewak – największa ofiara wyborów samorządowych. Ma ci on chyba na drugie imię Hiob, bo po tym wszystkim, co dał sobie zrobić Platformie Obywatelskiej dopadło go kolejne nieszczęście. Jakiś jego sąsiad zaczął remontować mieszkanie, więc część zadanych przez młodego Śpiewaka pytań zagłuszyła wiertarka.
Na koniec Hangoutu kandydat Duda przypomniał, że GTS Wisła była milicyjnym klubem. Stracił w ten sposób poparcia dobrych 30% spośród głosujących kibiców TS Wisła. To może mieć wpływ na wynik wyborów. Zwłaszcza, jeżeli kibiców TS Wisła wesprą trzymający z nimi sztamę kibice innych klubów. Nie wiem jakich. I to jest zła informacja, bo przecież polska piłka nożna jest tak ważna.

Zrobiłem test na Latarniku Wyborczym, na wszystkie pytania odpowiedziałem, że nie mam zdania nie ma to dla mnie znaczenia. Wyszło, że najbliżej mi do kandydata Kukiza.

Odebrałem volvo S80. I muszę przyznać, że po moich ostatnich motoryzacyjnych doświadczeniach podziałało to na mnie kojąco.

czwartek, 18 grudnia 2014

17 grudnia 2014


1. Odwiozłem Bożenę do pracy. Narzekała, że po tym, kiedy pan walarz wyważył wał BMW jeździ gorzej. Pojechałem do mechanika Jacka z Japan Sport Service. Jego pracownik szybko namierzył dwie dziury w układzie wydechowym. Nie udało mu się znaleźć tego, co się tłukło w zawieszeniu. Musiał wrócić Jacek. Zauważył, że jeden z tylnych amortyzatorów nie ma gazu.
No i zasadniczo mnie wyrzucił, bo wydechów nie spawa. No i jest przy Modlińskiej firma, która naprawia amortyzatory Sachsa. Więc lepiej, żebym tam pojechał, niż u niego wyciągał amortyzatory do regeneracji.
Zadzwoniłem tam. Okazało się, że mieli pożar i amortyzatorów nie wyciągają, bo się część z podnośnikiem spaliła. I to jest zła informacja. Pożyczyliśmy sobie z panem z firmy wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku i umówiliśmy się po siódmym stycznia.

2. Podjechałem do Lidla, żeby kupić coś na kolację. To coś, to w tym przypadku była sałata i do niej dodatki. Już któryś raz z rzędu przyglądałem się argentyńskim krewetkom. Już któryś raz z rzędu jakoś się na nie nie mogłem zdecydować. Pewnie to był błąd.
Z Lidla pojechałem do Leclerca, właściwie to jechałem do szwedzkiego marketu Jula, bo ostatnio Bożena kupiła tam porządnego pluszaka w rozsądnej cenie.
Takich tam już nie było. Poszedłem więc do właściwego Leclerca i kupiłem Barbie w promocyjnej cenie i pluszowego tygrysa, bo cena Barbie była zbyt promocyjna na to, żebym mógł spojrzeć w oczy Piechocie Morskiej, która jak co roku zbiera zabawki dla chorych dzieci przy okazji świątecznej imprezy u amerykańskiego ambasadora.
Na podziemnym parkingu Leclerca spróbowałem podłączyć dziwne urządzenie do BMW. Znaczy urządzenie nie było specjalnie dziwne. Coś do podłączania od OBDII dostałem od Norberta z iMagazine. Zadziałało to z Toyotą dyrektora Zydla. Od brata dostałem przejściówkę BMW-OBDII, którą sobie kupił do swojego skutera. Niestety jedno z drugim i trzecim (pierwsze lub trzecie to BMW) nie zadziałało. I to jest zła informacja.

3. Się okazało, że z „Miasto jest Nasze” w warszawskim śródmieściu wystąpił pewien problem. Problem polegał na tym, że najpierw Śpiewak [nie mylić z profesorem Śpiewakiem] [bo mimo iż to jest ukochany syn, profesorem Śpiewakiem nie jest] dogadał się z panią Waltzową ale się okazało, że Śpiewaka koledzy z panią Waltzową dogadali się bardziej.
Śpiewak na imprezie 300polityki z niewiadomych przyczyn [co to za pomysł, żeby obcym osobom opowiadać strategię negocjacji] opowiedział, że nie ma zamiaru wchodzić w jakiekolwiek dyskusje z PiS-em. Że będzie z 'pozycji kolan' załatwiać coś z panią Waltzową.
Wygląda na to, że pani Waltzowa (bądź prezydent-obywatel-Jóźwiak) się przestraszyła siły Śpiewaka i zamiast korzystać z jego na kolanach pozycji postanowiła rozbić jego ugrupowanie dogadując się poza nim z jego radnymi.
Więc Śpiewak nie dość, że zdradził wyborców „Miasto jest Nasze”, których przyciągnął niechęcią do pani Waltzowej, to jeszcze się wykazał brakiem skuteczności. Cnotę stracił i rubelka nie zrobił.


Ruchy miejskie okazały się za słabe na realną politykę i to jest zła informacja.  

poniedziałek, 17 listopada 2014

17 listopada 2014


1. Nawet mi się nie chciało włączyć telewizora. Cisza wyborcza to jednak coś idiotycznego.
Przez cały dzień wgapiałem się w Twittera. Z czasem pojawiły się informacje o aktualnych cenach pomidorów i pistacji.
Koło południa pistacje były droższe niż pomidory o mniej-więcej cztery złote. Kolega, którego imienia nie mogę z przyczyn oczywistych wymienić powiedział, że te prognozy nic nie są warte, bo telewizje pierwsze dane miały dostać dopiero po osiemnastej.
Po osiemnastej usłyszałem, że to pomidory są i to o całe osiem złotych.
Do tego targ w Warszawie miał być za dwa tygodnie zamknięty.
Kolega, którego nazwiska nie wymienię był, z którym na ten temat rozmawiałem był tym wynikiem zafascynowany. Kolega ten na co dzień zajmuje się poglądami naszych - jak to mówi kolega Wojciech - bliźnich. Fascynowało go, że społeczeństwo nie ma problemu z nieudaną drugą linią metra, z Pendolino.
No właśnie, bo zanim na dobre wysiadł system komputerowy PKW padł system PKP.
Inauguracja najlepszego interesu ministra Nowaka. No może nie tyle inauguracja interesu, co start przedsprzedaży na ten interes biletów okazał się żywiołową klęską, bo przy okazji rozsypał się cały system sprzedaży biletów PKP.
A miało być tak pięknie.
No więc kolega, którego nazwiska nie wymienię fascynował się tym, że mimo zyliona fuckupów wygrywają pomidory.

2. Zrobiła się afera. PiS odmówił akredytowania Jakuba Sobieniowskiego na swoim wieczorze wyborczym. Jakim by nie był złym człowiekiem Jakub Sobieniowski, nowoczesna demokracja ma inne sposoby na załatwienie takiego probemu. To, że PiS ich nie zna, to jest zła informacja.

Zegar tykał. W końcu pokazał dziewiątą po południu. No i się okazało, że PiStacje wygdały z POmidorami o cztery procent. Pani Premier w niezbyt dobrym przemówieniu ogłosiła sukces swoje ugrupowania. Jakby na to nie patrzeć – to najczęściej przez to ugrupowanie stosowany sposób. Pendolino? Sukces! Autostrady? Sukces! Służba zdrowia? Sukces!

3. Taksówką zamówioną aplikacją MyTaxi pojechaliśmy na plac Zbawiciela do Charlotty. Na wieczór wyborczy 300polityki.
Idąc od dobrych wiadomości, do tych gorszych:
– był to prawdopodobnie najlepszy wieczór wyborczy wieczoru.
– Katarzyna Kolenda dużo lepiej wygląda w rzeczywistości, niż w telewizorze (tak twierdzi Bożena)
– Łukasz Mężyk miał taką samą koszulę jak red. Kuźniar (i to nie jest dobra informacja, bo redaktor Kuźniar to jednak antywzorzec)
– Jakaś para młodych ludzi chciała sobie zrobić zdjęcie pod tęczą. Podeszli, włączyły się zraszacze. Zatrzymała ich poicja.
– Jarosław Jóźwiak
– Młody Śpiewak to dziwna postać. Utrzymywał, że sukces wyborczy da szanse jego ugrupowaniu (z perspektywy kolan) uzyskaniu czegoś u HGW.
Rzeczywistość wyglądała tak, że dyr. Jóźwiak zawsze był po przeciwnej stronie pomieszczenia niź Śpiewak.