Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcin Mastalerek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcin Mastalerek. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 lipca 2015

6 lipca 2015




1. Kawa na ławę. A właściwie wcześniej jeszcze Woronicza 17, ale z tego programu nic nie pamiętam. I to jest zła informacja, bo po coś ten program oglądałem.
W Kawie na ławę pan Protasiewicz musiał się nieźle spocić, bo nie tyle brakowało mu argumentów, co wręcz słów. No i się zawieszał. Młodzieniec z SLD, którego nazwisko zapomniałem, próbował ze dwa razy zabłysnąć, ale z miernym skutkiem. Mastalerek był naprawdę niezły. Podobnie jak Bielan. Pana ministra z PSL świadomie pomijam. Bo sam poprosił o odrobinę mniej populizmu.
Wszyscy poza red. Rymanowskim zdjęli marynarki, więc trochę wyglądało to jak piżamowe party.

2. W Loży Prasowej debiutował Filip Memches. Rolę Daniela Passenta/Janusza Rolickiego/Tomasza Wołka pełnił Janusz Majcherek. Pozwolił sobie na stwierdzenie, że nacjonalizm gospodarczy jest w UE niedopuszczalny. Profesor bądź co bądź.

Lożę przerwano by pozwolić przemówić panu Petru. I to jest zła informacja, bo jego przemówienie było jeszcze gorsze niż średnia Loży Prasowej z trzech miesięcy. Populizm dla klasy średniej.

3. Pojechaliśmy do Reduty do H&M, Bożena chciała coś wymienić. Nie udało się. I to jest zła informacja. Ja kupiłem koszulę. Białą. Nigdy nie miałem tylu białych koszul, co teraz. A i tak mam ich zbyt mało.
Zauważyłem, że sklep motoryzacyjny przy wejściu z parkingu nazywa się Autokompleks. Nie jest to raczej najlepsza nazwa.

Jechaliśmy chwilę za autobusem promującym budżet partycypacyjny. Na reklamie brakowało gwiazdki i dopisku małym drukiem – Budżet partycypacyjny to tylko forma konsultacji, która urzędu do niczego nie zobowiązuje.

Na balkonie zakwitły kolejne słoneczniki.  

wtorek, 5 maja 2015

4 maja 2015



1. Zacznę od tego, że przypomnę iż Bóg przeklął Chama za to, że ten naśmiewał się z pijanego Noego. Ja tam ojcem nie jestem, ale brodę mam.
No więc wstałem. Okazało się, że minęło już południe. Nie widziałem więc ostatniego przed pierwszą turą wyborów wydania „Kawy na ławę”. I to jest zła informacja, gdyż ostrzyłem sobie zęby na starcie posła Mastalerka z profesorem Nałęczem.
Mało znanym jest fakt, że przy Nowogrodzkiej piją Nałęczowiankę. Ciekawe, czy kiedy się zapas skończy zmienią. Np. na Kingę Pienińską.

2. No więc wstałem. Energii starczyło mi tylko na to, żeby dojść przed telewizor i zalec na kanapie. A, włączyłem telewizor i zasypiając słyszałem, że agenci NCIS chcieli wejść na brytyjski okręt. Obudziłem się parę godzin później. Było już nieco lepiej. Ale nie tak, żeby od razu wstać. Więc zasnąłem raz jeszcze. Kiedy się obudziłem po raz kolejny – było już całkiem nieźle.
Wstałem, zjadłem, wziąłem prysznic. I właściwie znowu bym się położył, ale trzeba było jeszcze coś koło domu zrobić. No i przyszedł sąsiad Gienek, w Matizie jego siostry nie chciało się zamknąć okno. Gienek rozebrał środkową konsolę, dobrał się do przełącznika ale nie przyniosło to efektów. Ja niewiele myśląc (w moim stanie myślenie i tak nie było czymś, co by przynosiło jakiś efekt) wepchnąłem do przełącznika śrubokręt i okno się – przy aplauzie zgromadzonych – zamknęło.
Później, z asystą Karola – wnuka sąsiada Gienka – zasadziliśmy słoneczniki wysiane wcześniej w Warszawie. I kupioną w Mrówce malinę. Potem jeszcze przewiozłem Karola przez wieś do krzyża i z powrotem. Przyspieszenie i3 robi lepsze wrażenie niż rollercoaster. No i zaczęliśmy się pakować. Pod sam koniec pakowania nieśmiało zaproponowałem, żebyśmy może pojechali rano. Znalazłem nawet uzasadnienie. W nocy więcej prądu zużywają światła. Więc postanowiliśmy jechać rano. O świcie. Budzik na szóstą rano. I to była zła informacja.

3. Nie widziałem wychodzącego z TVP Info posła Mastalerka. Wpaść na pomysł, żeby w przeddzień wizyty kandydata zarzucić stacji brak rzetelności może tylko настоящий джигит.

No właśnie. Polityka medialna Prawa i Sprawiedliwości przypomina dowcip o moskiewskim taksówkarzu.
Turysta przyjeżdża do Moskwy. Zatrzymuje taksówkę, wsiada i prosi o podwiezienie do hotelu. Taksówkarz rusza z piskiem opon. Dojeżdżają do skrzyżowania. Taksówkarz dodaje gazu.
–Panie, co pan robisz? Czerwone!
–Я джигит!
Następne skrzyżowanie. Taksówka pędzi z dużą prędkością, wymijając auta.
–Co pan robisz? Czerwone!
–Я джигит!
Na trzecim skrzyżowaniu taksówkarz ostro hamuje.
–Przecież jest zielone! Dlaczego pan nie jedzie?

–Чтобы какой джигит в нас не въебaлся!
Mam wrażenie, że kaleczę rosyjski. I to jest zła informacja.  


wtorek, 28 kwietnia 2015

27 kwietnia 2015


1. Z całym szacunkiem dla pana Joachima – kiedy nie ma w Kawie na ławę posła Mastalerka czuję się nieusatysfakcjonowany. Jednak potyczki Mastalerek vs Nałęcz są dla mnie ciekawsze niż te Brudziński vs Wipler.
Nie dooglądałem programu do końca, bo musiałem wyjść do sklepu, żeby kupić coś na śniadanie. Kiedy wróciłem była już Loża prasowa. Redaktor Czarnecki wykazał się dużym zrozumieniem do ministra Grabarczyka. Ale właściwie skąd minister miał wiedzieć, że uzyskuje pozwolenie na broń nielegalnie? Jest co prawda prawnikiem, ale czy to znaczy, że przeczytał wszystkie przepisy świata?
Publicystę Wołka hejtują już chyba wszyscy. Kopanie leżących to sport podobnie popularny jak bieganie. Publicysta Wołek w pewnym momencie rozpoczął tyradę: Ale ja mam szerzej patrząc takie wrażenie, że to jest rzeczywiście pierwsza kampania, w której, tak naprawdę występuje jeden kandydat z prawdziwego zdarzenia, który mówi jakieś rzeczy, które mają głębszy sens… Wtedy wcięła mu się prowadząca red. Łaszcz: Mówi pan o Andrzeju Dudzie?
Publicysta zaczął na to protestować, ale i tak wszyscy wiedzą swoje.
Cóż, ja redaktora Wołka hejtowałem, kiedy jeszcze był prawicowcem. Pewne cechy nie zależą od poglądów politycznych. I to jest zła informacja.


2. Rozwalił mnie tweet radia RMF: „Straż graniczna i policja obserwują 2 rosyjskich motocyklistów, którzy zgłosili się do odprawy w Sławatyczach.” Pozostaje mieć nadzieje, że problemem 2 rosyjskich motocyklistów zajęła się nie cała polska Straż Graniczna. Że pozostawiono jakieś rezerwy na wypadek pojawienie się trzeciego.
Dalibóg, w dziwnym kraju żyjemy. I to jest zła informacja.

3. Udaliśmy się na samochodową wycieczkę po Warszawie i bliższych okolicach. Zwiedziliśmy Ursus, po którym parę dni wcześniej oprowadzał mnie bloger Rybitzky. Daleko nie jest – warto się wybrać. Miasteczko, któremu sens nadawała fabryka. Fabryki nie ma, domy stoją.
Byliśmy w Raszynie, Rybiu, Jaworowej, Dawidach i Pyrach. Z tego jeżdżenia nie zdążyliśmy do Lidla. Wylądowaliśmy więc w Centrum Handlowym Reduta. Z dziesięć lat temu bywałem tam raz w tygodniu. Teraz jakoś nie jest mi po drodze. Nie ma już sklepu z balonami. I to jest zła informacja. Bo gdybym chciał kupić balon dziwnego kształtu, to bym nie wiedział, gdzie takiego balonu szukać.

W Empiku zauważyłem, że magazyn „Champion” zrezygnował z idiotycznego pionowego logo. Cóż, ta – skądinąd rozsądna – decyzja nie wpłynie na moją decyzję zakupową.



wtorek, 21 kwietnia 2015

20 kwietnia 2015



1. W „Kawie na ławę” można było zaobserwować, że poseł Mastalerek odrobił pracę domową. Profesorowi Nałęczowi wypomniał, że ten wstępował do PZPR na chwilę po antysemickich czystkach. Protasiewiczowi [nie, nie burdę na lotnisku we Frankfurcie] sojusz Donalda Tuska z Januszem Korwin-Mikkem.
Poseł Kłopotek żądał telefonu prezydenta Komorowskiego do prezydenta Obamy. Prof. Nałęcz nazwał prezydenta Komorowskiego „zawodowym historykiem”. Chyba w „Stawiam na Tolka Banana” używano określenia „zawodowo”. Afirmatywnie.
Złą informacją jest, że nie mogę sobie przypomnieć kto z SLD brał udział w programie. Nie wiem tylko dla kogo ta informacja jest gorsza. Dla mnie, czy dla SLD.

2. Jacek Żakowski w „Loży prasowej”. I to jest zła informacja. Więcej nawet nie chce mi się pisać.

3. Ambasador Mull wygłosił oświadczenie w sprawie tego, co powiedział pan Comey. Nie jest to oficjalne zdanie amerykańskiej administracji.

Pan przywiózł samochód zastępczy dla Bożeny. Pan był bardzo miły. Samochód to Insignia. Z dieslem, który chyba ktoś wymontował z mercedesa beczki. Jeżeli Insignia to szczyt marzeń pracownika korporacji, to nie nadaję się na pracownika korporacji.
Zasadniczo wiedziałem o tym wcześniej, ale Insignia mnie jakoś w tym utwierdziła.
W Lidlu sprzedają precle piwne. Nie są najlepsze. I o jest zła informacja.

Komitet wyborczy Bronisława Komorowskiego wykupił reklamy na Niezależnej. To się nazywa determinacja.  

wtorek, 14 kwietnia 2015

13 kwietnia 2015


1. Zerwałem się na „Kawę na ławę”. Pan Czarzasty miał bardzo błękitny sweterek. Gościem niestety był poseł Szejnfeld. Sytuacja była o tyle interesująca, że walczył sam przeciw wszystkim. Była też pani Nowacka, która generalnie robi bardzo dobre wrażenie, do momentu, kiedy sobie człowiek przypomni, że wciąż jest związana z Palikotem. Co może świadczyć o jakimś pani Nowackiej upośledzeniu. I to jest zła informacja.
Najzabawniejszym momentem chyba było, kiedy poseł Mastalerek użył zwrotu „rządowe przecieki stenogramów”. Oburzył się wtedy poseł Sawicki – PSL proszę w to nie mieszać.
W brak związku PO z przeciekiem stenogramów wierzy już chyba tylko red. Piasecki. Albo przynajmniej tak mówi. Zresztą nie ma się czemu dziwić. Trudno, żeby dziennikarz zdradzał źródła własnej stacji. Nawet, gdyby to były źródła pełniące funkcje sekretarza stanu. Piszę – oczywiście – czysto teoretycznie.

2. Generalnie nie znoszę dnia wyjazdu. Muszę wtedy wykonać strasznie dużo czynności. A ja nienawidzę musieć. Zasiałem trawę w części odzyskanego parku. Ciekawe, czy coś z niej będzie, czy zjedzą ją ptaki. Złe informacje są dwie. Po pierwsze starczyło na 30% odzyskanego areału. [Areał – piękne słowo, pamiętam z Dziennika Telewizyjnego]. Po drugie – nie podlałem jej, bo nie mamy tak długiego węża, żeby tam dosięgnął. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

3. Mieliśmy ruszyć koło 17. Udało się ze dwie godziny później. Przyjechał po nas mój brat swoim SVX-em. Mam coraz lepsze zdanie o tym samochodzie, choć wolałbym, żeby miał zrobione tylne zawieszenie. Ale – żeby nie było – do marki Subaru raczej nic mnie nie przekona. Nawet to, że udało im się trzydzieści lat temu zrobić niezły samochód.
LPG kosztuje na autostradzie 50 groszy drożej, niż na mojej ostatnio ulubionej stacji (obok ronda Dudajewa). I to jest zła informacja, bo 50 groszy to ponad 20% ceny. Komuś zależy, żeby nikt autostradami nie jeździł, a autostrady to ponoć największy sukces dwudziestopięciolecia.  

wtorek, 17 marca 2015

16 marca 2015



1. Wystarczył jeden apel do red. Rymanowskiego i już miejsce posta Szejnfelda zajął pan Protasiewicz. I niech ktoś powie, że nie jestem opiniotwórczy.
Pojawił się też prof. Nałęcz wystylizowany na Sony'ego z Miami Vice.
W programie najlepsze były utarczki Sony-Nałęcz vs cerise-pink-V-neck-sweater-Czarzasty. Spięcia Sony-Nałęcz vs (nie mogę sobie darować) Breivik miały mniej finezji. Za to kończyły się liczeniem. Prof. Nałęcz to jednak inna waga.
Wybitnie zniesmaczył mnie minister Sawicki. Najpierw pomyślałem, że to dobrze, że występuje. Że więcej ludzi zobaczy z kim mamy do czynienia. Ale szybko do mnie dotarło, że elektorat pana ministra raczej TVN24 nie ogląda. Więc z mojego niesmaku nie było żadnego pożytku. I to jest zła informacja.

2. Tematy „Kawy na ławę” i „Loży prasowej” przypomniały mi tekst, które red. Czuchnowski napisał w grudniu 1999 roku, czyli w czasie, kiedy jeszcze się tak nie brzydził ubeckimi kwitami, jak dziś. Red. Czuchnowskiego poznałem 11 grudnia 1991 r., więc pamiętam go z czasów, kiedy był innym człowiekiem. A może takim samym, tylko okoliczności, w których funkcjonował były inne. Nie wiem. Są dwie szkoły. Jedna mówi, że ludzie się nie zmieniają. Wolę tę drugą.
O okolicznościach poznania red. Czuchnowskiego napiszę kiedy indziej.
Otóż w grudniu 1999 roku napisał był on o „Sprawie obiektowej Urna 89” – czyli o operacji Służby Bezpieczeństwa, która się zająć wyborami w 1989 r.
Przez te kilkanaście lat, które upłynęły od czasu, kiedy przeczytałem ten tekst pamiętałem jedno. Że na spotkania z kandydatami OKP, SB wysyłała swoich agentów i funkcjonariuszy. Mieli tam zadawać niewygodne pytania. Na przykład o stosunek do aborcji.
Mija powoli 26 lat od tego czasu. Służby Bezpieczeństwa już nie ma. A metody jakby zostały.
I to jest zła informacja.

3. „Newsweek” przeszedł sam siebie. Duda się zapisał do Unii Wolności, bo jego teść jest Żydem-polakożercą.
Redaktor Lis łamie kolejną konwencję. Po tym, kiedy poważnego informacyjnego tygodnika informacyjny wypełnił treściami typu „yollow”, teraz do – bądź co bądź mejnstrimu –zaciąga retorykę z fanzinów spod znaku hakenkreutza.
Ja tam osobiście nie mam nic przeciwko grzebaniu ludziom w metrykach. Ale wolałbym, żeby to miało jakąś logikę. Tu nie ma. I to jest zła informacja.

Jakoś jestem w stanie sobie wyobrazić skąd takie wzmożenie u red. Lisa. Nie rozumiem jego pracowników. Jeżeli wszystko będzie szło w takim kierunku, to za jakieś trzy tygodnie uzbroi ich i wyśle na ulicę w celu ustrzelenia kandydata PiS.




Tu link do tekstu red. Czuchnowskiego. Czytając go część (młodsza) tzw. „prawicy” się może zdziwić. Mam nadzieję, że nikt nie podrzuci go do „Gazety” – bo jeszcze ktoś przeczyta i Wojtka wyrzucą. A wtedy już chyba nigdzie nie znajdzie pracy.
http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/2310060,urna-z-agentami,id,t.html

poniedziałek, 2 marca 2015

1 marca 2015





1. Budzik dwa razy w tygodniu to by była zdecydowana przesada. Udało się go uniknąć, bo obudził mnie wewnętrzny imperatyw. Obudził mnie ciut za późno, więc nie zjadłem śniadania.
Wsiadłem w czerwonego po strażacku mercedesa i pojechałem do Expo na ulicę Prądzyńskiego.
Jeżeli mam być szczery, to rzeczone Expo nie kojarzy mi się najlepiej. Strasznie jest tam brzydko, a wszystkie imprezy, na których tam byłem, były takie se. Inna sprawa: wszystkie były organizowane przez firmy technologiczne i nie podawano na nich alkoholu. Bo jak podawać alkohol na imprezie, która odbywa się w miejscu do którego nie da się chyba dostać inaczej  niż samochodem.
Postanowiłem zostawić samochód na płatnym parkingu. Emocje w tej kampanii zaczynają być tak duże, że mógłby mi prof. Nałęcz lakier gwoździem porysować i bym się musiał w Mercedesie tłumaczyć.
Na parkingu stanąłem obok auta z jakiegoś łódzkiego sklepu dla nurków. Pomyślałem, że istnieją również PiS-owcy podwodni. Ale szybko zauważyłem, że samochodów ze sklepów nurkowych jest więcej. Później się okazało, że w hali pod którą zaparkowałem  były jakieś targi dla nurtujących. Więc o istnieniu podwodnych PiS-owców przekonam się innym razem.
Strach przed porysowaniem mercedesa miał mnie kosztować prawie 30 złotych. I to jest zła informacja. Rację ma kandydat Jarubas – trzeba skończyć tę wojnę polsko-polską. 

2. Kiedy wchodziłem do właściwej hali, pewien prominentny funkcjonariusz PiS rzucił w moim kierunku coś o jakimś SS-manie. Nie zajarzyłem o co chodzi, więc uciekłem. W środku spotkałem grupkę innych znanych mi PiS-owców, którzy też zaczęli coś o SS-manie mówić. Wtedy do mnie dotarło, że chodzi o wpis w 3 negatywach, w którym opisywałem wrażenia z Dudabusu.
Napisałem tam, że jeden z zajmujących się nami ludzi miał twarz SS-mana.
Człowiek musi bardziej uważać na to, co pisze. Chodziło mi tylko o to, że gdyby ktoś z zaprzyjaźnionych reżyserów szukał statysty o odpowiednim wyglądzie, to jest.
A ludzie już zaczęli sobie jakieś narracje tworzyć.
To jest tak, jakby wyciągać jakieś wnioski z tego, że rzecznik Mastalerek podobny jest do Breivika. Jest podobny? Jest. Ale co z niego za Breivik, skoro się ostatnio w telewizorze ciągle zgadza z panem Czarzastym.
Z czterech stron sceny były trybuny, Na scenie stała mównica. Zrobiłem jej zdjęcie, żeby było widać niewidzialny prompter. Redaktor Majewski (z Rzepy) powiedział, że nie warto, bo PiS ma związany z tą mównica perfidny plan.
Stanąłem sobie więc obok redaktora Knapika i czekałem na tego planu realizację. Red. Knapik jest niższy niż w telewizorze. W telewizorze reż trudno zobaczyć jego konwersy. Styl trzeba mieć.
W każdym razie stać na PiS-owskiej imprezie koło redaktora Knapika to +10 do lansu. Ktoś (dobrze wiem kto) wrzucił do Twittera zdjęcie naszej grupki pisząc coś o red. Knapiku, którego słabo na zdjęciu zresztą było widać. Skomentowałem więc, że to mnie widać najlepiej.  Odezwała się na to od lat już wschodząca, choć wciąż młoda gwiazda prawicowego dziennikarstwa – żeby ktoś z obsługi sprawdził, czy alkoholu na imprezę nie wniosłem. Ochroniarze oko na mnie mieli przez cały czas. Zresztą nie tylko na mnie.
Podszedł za to młodzieniec z biura prasowego, żeby powiedzieć, że wcale nas w Dudabusie nie separowali od młodzieżówki. A kierownik od rana go wypytywał, co z tymi dziennikarzami wyprawiali. Prawda była taka, że na początku kazali siedzieć z tyłu, później odpuścili.
Rozmawialiśmy wcześniej z red. Majewskim (z Rzepy) o Ochotniczej Straży Pożarnej. No i red. Majewski ( z Rzepy) nie wiedział, że strażacy mają prawo do wyszynku. Kiedy się dowiedział postanowił założyć OSP. No i wtedy do mnie dotarło, że marszałek Sikorski o własną wieś wystarał się nie tyle z powodów prestiżowych, co, żeby alkohol taniej kupować. Wiemy jaki to oszczędny jest człowiek (jeśli chodzi o jego osobiste pieniądze oczywiście).
Koło red. Knapika stał red. Kolanko. Jak zwykle zadowolony z siebie. Dzień wcześniej rozmawiałem z nie mogę powiedzieć kim, który to zastanawiał się jakie siły stoją za 300polityką, bo nie może uwierzyć, że wszystko finansuje z własnej kieszeni kol. Mężyk (300 zł za hosting). Red. Kolanko wygląda na zbyt zadowolonego jak na osobę, która pracuje za darmo.
Nie mogę powiedzieć kto wysunął dwie teorie na temat finansowania 300polityki. Nie będę ich przytaczał, bo bym wolał, żeby nie były prawdą. A ostatnio mam wrażenie, że większość z tego, co piszę prawdą się staje. I to nie jest dobra informacja.
Perfidny plan PiS-u polegał na tym, że zanim kandydat zaczął przemawiać mównica została wniesiona. Kandydat musiał więc używać prototypowych soczewek kontaktowych Googla.
Kandydat mówił z półtorej godziny. Jak na tego rodzaju przemówienie – bardzo konkretnie, ale nie wiem, czy można mi wierzyć, bo jestem przecież chorym z nienawiści PiS-owcem.
Równocześnie w Białymstoku prezydent Komorowski spotkał się z aktywem urzędniczym. Wygłosił przemówienie, którego odpryski można było obserwować na Twitterze. Przemówienie pan Prezydent ponoć zakończył zwrotem, że idziemy środkiem polskiej drogi. A z przeciwka nadjeżdża Dudabus – skomentował red. Wybranowski. 
Później się okazało, że Kancelaria Prezydenta zarzuciła Kandydatowi, że jego przemówienie było plagiatem programu pana Prezydenta. Ale nie będę na ten temat pisał. To, że śmieszą mnie dowcipy o niepełnosprawnych umysłowo dzieciach nie znaczy, że będę je zawsze powtarzał.

3. Po wszystkim wróciłem do domu, zjadłem śniadanie i pojechaliśmy po mojego brata, z którym na Powiślu zapakowaliśmy mercedesa wyposażeniem mieszkania, które miało pojechać na wieś. Wyposażenie ma pojechać. Później spotkaliśmy się z naszymi kolegami w restauracji Why Thai.
To była moja druga wizyta w tym miejscu. Pierwszy raz, parę miesięcy temu asystowałem koledze Grzegorzowi przeprowadzającemu wywiad z panią poseł Marczułajtis. Pani poseł świetnie się wpisuje w obraz typowej kobiety z Platformy Obywatelskiej.
Kolega Grzegorz gdzieś zniknął w Chinach i to jest zła informacja.
Wtedy, w drugiej części sali siedziała grupa ludzi Platformy, częściowo z zarzutami, częściowo bez.
Tym razem żadnego polityka nie zauważyłem. Usłyszałem za to, że poseł Palikot żebrze o bilety do Opery. Dr Kulczyk kupił sobie lożę, Palikotowi chyba nie wypada, bo aktualnie jest lewicowcem. Swoją drogą ciekawe, co by powiedział jego elektorat, gdyby się dowiedział, że funduje mu bilety na spektakle.

poniedziałek, 16 lutego 2015

16 lutego 2015


1. W związku z tym, że wczoraj padłem, nim napisałem negatywy obudziłem się na „Kawę na ławę’. Wystąpił w niej kandydat Jarubas. No i dość szybko się dowiedzieliśmy, że kandydat Jarubas nie będzie czarnym koniem tych wyborów. Największe wrażenie zrobiło to na gościach, w studio. Były momenty, że wszyscy wgapiali się w niego jak w postać z innej planety.
Poseł Mastalerek jest coraz lepszy. Niestety póki co nie potrafi opowiadać dowcipów. Powtarzanie pointy nie powoduje, że jest śmieszniejsza.
Pani Nowacka byłaby super, gdyby nie upośledzenie umysłowe, bo cóż innego może powodować jej wiarę w Janusza Palikota. Poseł Gowin, jak to poseł Gowin. Włodzimierz Czarzasty w żółtym sweterku. Szejnfeld próbował opowiadać o zaletach prezydenta Komorowskiego, ale z argumentami był problem. Zresztą jak zauważył starszy analityk Szacki – złą byłoby informacją, gdyby Szejnfeld był dla mnie autorytetem.

W „Loży prasowej” wystąpiła Renata Grochal z Gazety. Razem z Passentem załamywali ręce nad tym, że pani Ogórek się nie wypowiedziała na temat kościoła ani Karty Praw Podstawowych, co przecież spędza sen z powiek polskim lewicowym obywatelom. Pan Passent jest już stary i nie klei rzeczywistości. Pani Grochal tak stara nie jest (zrobiła sobie zresztą specjalnie fryzurę do telewizora), ale też jest odklejona. Jej odklejenie może tłumaczyć wyniki sprzedaży Gazety, która serwuje swoim młodym czytelnikom pierdoły, bo kogo normalnego obchodzi Karta Praw Podstawowych? Romana Kurkiewicza? Wróć! Normalnego miało być.
Właściwie nic by się nie stało, gdybym przespał oba te programy. Nie przespałem i to jest zła informacja.

2. Po raz chyba 25 obejrzałem „Czas Patriotów”. Po raz kolejny z przykrością stwierdzam, że książka dużo lepsza. Nasi amerykańscy znajomi trochę się ze mnie śmiali, że lubię Clancy'ego. Ja bym chciał, żeby światem rządzili ludzie tacy jak Jack Ryan, oni tam w Departamencie Stanu wiedzą, że to mało prawdopodobne. I to jest zła informacja.

3. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby wczoraj napisać o spiskowej teorii na temat Durczoka. Po tym, co przeczytałem w nocy zaczynam się siebie bać.
A poważnie: „Wprost” wykonało manewr, który jest tak pozbawiony… właśnie nawet trudno mi określić czego… więc niech będzie, że etyki.
Więc najpierw opublikowali tekst o tym, że ktoś (bez nazwiska) molestował kogoś (nez nazwiska), o czym ten molestowany (bez nazwiska) opowiedział. Molestujący (bez nazwiska) został opisany w taki sposób, że wyraźnie zawęził się zbiór osobników płci męskiej, do których należał.

Naród szybko rozpoznał o kogo (bez nazwiska) autorom chodziło. I czekał na następny odcinek.
Śledztwo dziennikarskie trwa, więc pewnie pojawią się jakieś konkrety.
No i najpierw „Wprost” zaczął nęcić. Na naszej okładce pojawi się twarz znanego polskiego dziennikarza. Naród zawył z rozkoszy. Pojawiło się zdjęcie. Kamila Durczoka. Wycie zrobiło się głośniejsze. Zaczęto zbierać drewienka na stos. „Wprost” podkręcał atmosferę jeszcze bardziej informując, że tym razem wydanie elektroniczne będzie dostępne dopiero rano. Nie do końca to wyszło, więc niektórzy mieli już do wydania dostęp. I się okazało, że o molestowaniu przez Durczoka tam nic nie ma. Poza procesowo bezpieczną sugestią, że w poprzednim tekście o Durczoka chodziło.
I to jest zła informacja.

Bo to, co robi „Wprost” to excusez le mot chuj nie dziennikarstwo.

No chyba, że definicję „dziennikarskiego śledztwa” się przejęło od Pawła Smoleńskiego.

poniedziałek, 2 lutego 2015

2 lutego 2015



1. Bożena mnie obudziła mówiąc, że zaraz „Kawa na ławę”. Udałem, że tego nie usłyszałem. Niestety powtórzyła to jeszcze kilka razy. Wstałem i zobaczyłem, że pan Czarzasty kupił sobie różowy sweterek. Pan Siwiec za to wystąpił w złowróżbnej czerni. Jak rozumiem kolory wybrali w związku z kandydatami swoich ugrupowań.
Chciałbym poznać kogoś, kto głosował na posła Szejnfelda. Był on kandydował w Wielkopolsce. Ja tam Wielkopolan mam za rozsądnych ludzi. Jeżeli w eurowyborach głosowali na niego, by się go pozbyć z Polski – popełnili błąd. Europoseł w Brukseli (czy Strasburgu) spędza tylko trzy dni w tygodniu.
Muszę przyznać, że punktów nabił sobie u mnie rzecznik Mastalerek, który w pewny momencie westchnął, że chyba nie może już przychodzić do tego programu, bo coraz częściej może się podpisać pod słowami pana Czarzastego.
Cóż, gdyby rzecznik Mastalerek nie próbował ciągle stać się lepszym Hofmanem – byłby naprawdę niezły. Niestety od Hofmana nie może się uwolnić. I to jest zła informacja. Może potrzeba egzorcysty?

W „Loży prasowej” wystąpił redaktor Majewski w nowej stylizacji. Czyżby inwestował w karierę telewizyjnego komentatora?

2. W BMW Bożeny przestały działać spryskiwacze. Znaczy płyn jest, pompa się kręci, ale nic na szybę nie leci. I to jest zła informacja. Powinienem przejrzeć przewody. Niestety częściowo są schowane pod wygłuszeniem klapy silnika.
Pojechaliśmy najpierw do Castoramy, gdzie można kupić różne sprzęty ogrodnicze z 30% rabatem. Później do Makro, gdzie – jeżeli zbierze się jakieś punkty, można kupić z rabatem kieliszki. A na koniec do Lidla, gdzie w promocji był wędzony łosoś. Po drodze do domu zatankowaliśmy LPG. Gaz po 1,95 bardzo dobrze wygląda.

Musiałem pójść do apteki, żeby kupić termometr. Było już późno, więc trafiłem do całodobowej na Placyk. Od kiedy Unia Europejska zakazała termometrów rtęciowych można kupić średnio działające alkoholowe, bądź elektroniczne każdy za wielokrotność ceny rtęciowych.
Powinienem zabezpieczyć odpowiedni zapas zawczasu, a teraz, kiedy bym próbował przemycić zza granicy, to mnie może Straż Graniczna złapać, jak jakąś panią w Medyce, której teraz grozi parę lat więzienia.


3. „В шаббат ничего делать нельзя, но воевать можно”. To cytat z jednego z obrońców , który zrobił mi wieczór. Jak parę miesięcy powiedział mój kolega Oleg – Ukraina to taki kraj, gdzie faszyści chronią synagogi. Żydzi zaś, w szabat strzelają z karabinów maszynowych do rosyjskich antyfaszystów.
Złą informacją jest, że tak wielu ludzi w Polsce nawet nie stara się zrozumieć, że to, co się tam dzieje jest dla nas, tu w Polsce bardzo, bardzo ważne.

piątek, 23 stycznia 2015

23 stycznia 2015


1. Newslettery „Press” i „Wirtualnych Mediów” napisały o moim byłym miejscu pracy. Chyba po raz pierwszy od okładki z Jaruzelskim „Malemen” był na ustach tylu ludzi. Kiedyś kolega Grzegorz powiedział mi, że koledzy redaktorzy mierzą teraz sukces magazynu liczbą wejść na stronę. Powinni mieć rekord.
Muszę się przyznać, że w obecnej sytuacji naprawdę się cieszę, że z „Malemenem” nie mam od ponad roku nic wspólnego. I to jest zła informacja.

2. Do śniadania słuchałem Kontrwywiadu. Wolę Piaseckiego w telewizorze. Mówi wolniej. Przerywa, kiedy musi. No i wygląda dostojniej. Zupełnie jakby widzów TVN24 traktował inaczej niż słuchaczy RMF.
Rozmawiał z kandydatem Dudą. Rozmowa skończyła się tak:

Piasecki: Ostatnie pytanie od słuchaczy – wysłałby pan, jako prezydent, polskich żołnierzy na pomoc Ukrainie, zwłaszcza w obliczu tego, co się dzisiaj rano o świecie wydarzyło w Doniecku?

Duda: To zależy od pewnych relacji międzynarodowych. Jesteśmy członkiem NATO i uważam, że powinniśmy to respektować. Jeżeli to zostanie uzgodnione w obrębie NATO i jakieś siły NATO zostaną wysłane.

Piasecki: Nie, ale nie mówimy o siłach NATO. Wczoraj Zbigniew Bujak siedział na tym miejscu i mówiłby: fantastycznie, gdyby polscy żołnierze walczyli w Doniecku. Pan by to powtórzył czy nie?

Duda: Wie pan, pamiętajmy o tym, że jeżeli już, to Polska mogłaby udzielić wsparcia, należałoby to rozważyć, to jest bardzo poważna decyzja. Trzeba by się było nad nią dobrze zastanowić.

Jeśli mam być szczery to denerwują mnie takie pytania. –Czy wydałby pan zgodę na użycie broni jądrowej? –Ale my nie mamy broni jądrowej. –A gdybyśmy mieli to by pan wydał zgodę? –Gdybyśmy mieli? –Tak gdybyśmy mieli, wydałby pan zgodę? –A gdyby w środku puszczy wpadł pan w sidła, to odgryzłby pan sobie nogę? Wyborcy mają prawo do tej wiedzy!
Czekam jak kiedyś któryś z wywiadowanych zada redaktorowi pytanie: Przestał pan już bić żonę?

Zacząłem pisać tekst o Navarze, ten sam, który piszę od Świąt. Ale co jakiś czas rzucałem okiem na Twittera. Na którym coraz więcej pojawiało się głosów, że Duda chce wysłać wojsko na Ukrainę.
Wszyscy linkowali tekst na gazeta.pl. Tekst do którego link brzmiał „Duda: Należy rozważyć wysłanie wojsk na Ukrainę”.
Tego rodzaju manipulacje to, w kraju z normalnym medialnym rynkiem domena tabloidów. U nas robi to portal niegdyś najważniejszego dziennika w Polsce.

Ale jak tu mieć pretensje do gazeta.pl, skoro podobny numer parę godzin później wykonała pani Premier. Z tym, że ona poszła dalej wyciągnęła z tego wniosek, że PiS zawsze ciągnie do wojny, a PO do pokoju. Choć w to drugie byłbym w stanie uwierzyć, pod warunkiem, że w pokoju stałaby lodówka.

Później odezwał się Mastalerek, który mam wrażenie, że wciąż ma kompleks Hofmana i chce być nim bardziej. Chyba ze 140 razy użył słowa kłamstwo i ze trzy razy zwrotu „Urban w spódnicy”. Za to nie wyjaśnił dokładnie na czym kłamstwo polegało – nie odczytał słów Dudy.

W TVN24 zestawili słowa Dudy ze słowami pani Kopacz, i nawet Witek Bereś nie był w stanie jej obronić. Zajął się więc Mastalerkiem.

Później w Faktach wypowiedź Dudy skrócono tak, żeby można mu było podżegactwo wojenne przykleić.
Więc cały dzień mnie ta sytuacja wyprowadzała z równowagi. I to jest zła informacja, bo powinienem się był przyzwyczaić.

Na pocieszenie w „Kropce nad I” wystąpił mecenas Giertych w zabójczym krawacie. I powiedział „zbudowaliśmy Gazoport”.

3. Wieczorem Bożena zapytała:
–Dlaczego Kopacz wyrzuciła Sulik?
–Bo współpracowała z Wiplerem
–Wipler jest przystojniejszy od Kopacz.
–Wipler, przystojny?
–Nie, nie wiem jak wygląda.

Straszna ta polska polityka. I to jest zła informacja.