1. Piechotą do pracy. Miał przyjść
na Foksal pan kolega Wojciech. Nie przyszedł, gdyż go zassano
jeszcze na dworcu, więc na Foksal nie doszedł. I to jest zła
informacja, bo nam Wojtka brakowało.
2. Odbyłem kilka owocnych spotkań z przedstawicielami mediów. Po czym się udałem na lancz z dyrektorem Ołdakowskim i jego Wicedyrektorem Habilitowanym. Dyrektor Ołdakowski przegrał zakład, gdyż pierwsza rozmowa telefoniczna, jaką odbyłem w po zasięściu do stołu trwała krócej niż 10 minut. Niestety, chwilę po niej dotarło do mnie, że zapomniałem o komorze. I musiałem szybko zamówić taksówkę. I znikać. I to jest zła informacja, bo rozmowa sprowadziła się do wymiany złośliwych uprzejmości i nie doszło do knucia, na jakie tak bardzo ostrzyłem sobie zęby.
3. W komorze zrezygnowałem z pana Anatola i zabrałem się za „Ein manipulierter Mord” Kirsta. Zawsze mi się wydawało, że Kirst żył wcześniej. Ale chyba po prostu zlał mi się z Remarquem.
Po komorze taksówką nerwowo wracałem do Foksal, gdzie jeszcze trwały spotkania na najwyższym szczeblu.
Kiedy towarzystwo się rozjechało, przeprowadziłem kolejne spotkania z przedstawicielami mediów. Ostatnie odbyło się w Krakenie, gdzie się w końcu pojawił pan kolega Wojciech.
Na koniec dnia autoryzowałem wypowiedź do natemat.pl
Jak się to rozejdzie, to mnie do PiS-u nie przyjmą i nigdy nie zostanę lubuskim senatorem. I to jest zła informacja, bo jako mianowany przez redaktora Mazurka zawodowy krasnal ogrodowy byłbym świetnym reprezentantem regionu, gdzie ogrodowe figury mają taką popularność.
2. Odbyłem kilka owocnych spotkań z przedstawicielami mediów. Po czym się udałem na lancz z dyrektorem Ołdakowskim i jego Wicedyrektorem Habilitowanym. Dyrektor Ołdakowski przegrał zakład, gdyż pierwsza rozmowa telefoniczna, jaką odbyłem w po zasięściu do stołu trwała krócej niż 10 minut. Niestety, chwilę po niej dotarło do mnie, że zapomniałem o komorze. I musiałem szybko zamówić taksówkę. I znikać. I to jest zła informacja, bo rozmowa sprowadziła się do wymiany złośliwych uprzejmości i nie doszło do knucia, na jakie tak bardzo ostrzyłem sobie zęby.
3. W komorze zrezygnowałem z pana Anatola i zabrałem się za „Ein manipulierter Mord” Kirsta. Zawsze mi się wydawało, że Kirst żył wcześniej. Ale chyba po prostu zlał mi się z Remarquem.
Po komorze taksówką nerwowo wracałem do Foksal, gdzie jeszcze trwały spotkania na najwyższym szczeblu.
Kiedy towarzystwo się rozjechało, przeprowadziłem kolejne spotkania z przedstawicielami mediów. Ostatnie odbyło się w Krakenie, gdzie się w końcu pojawił pan kolega Wojciech.
Na koniec dnia autoryzowałem wypowiedź do natemat.pl
Jak się to rozejdzie, to mnie do PiS-u nie przyjmą i nigdy nie zostanę lubuskim senatorem. I to jest zła informacja, bo jako mianowany przez redaktora Mazurka zawodowy krasnal ogrodowy byłbym świetnym reprezentantem regionu, gdzie ogrodowe figury mają taką popularność.