1. Nie wiem, na czym to polega. Czego ostatnio nie robię, jakbym się nie starał – nie mogę się położyć przed czwartą. A potem z jakim zaangażowaniem bym nie spał – budzi mnie koło ósmej. Odkryłem więc, że nie ma programu Stankiewicza. Przynajmniej w moim komputerze nie było. Obejrzałem Rymanowskiego. Obejrzałem Piaseckiego. Piasecki cały o koncesji dla TVN. Ktoś u Rymanowskiego powiedział, że gdyby Lex TVN weszło w życie, to by wystarczyło, żeby właściciel przekazał część akcji pracownikom. Na przykład Monice Olejnik. Uważam, że to bardzo dobry pomysł. W Piaseckiego ktoś sugerował, że z powodu TVN-u Amerykanie mogą wycofać swoje wojska. I – jakby nie daj Boże co – NATO nas nie będzie bronić. Wynikałoby z tego, że udział naszego wojska w natowskich misjach na wschodniej flance jest pozbawiony znaczenia. Szkoda gadać.
Z „Loży prasowej” zrezygnowałem. Pojechałem na Koło. Koło to w tym znaczeniu targ staroci. Ze dwa lata mnie tam nie było. Sprzedających dużo. Mebli mało. Właściwie to mało interesujących rzeczy. Teraz żałuję, że nie zapytałem o cenę bardzo ładnego portretu księdza Popiełuszki. Kupiłem Bożenie prezent. Zabawny był proces ustalania ceny. Ani mnie, ani sprzedającym nie chciało się jakoś specjalnie negocjować. Zrobiliśmy to każdy wewnętrznie. Ja pomyślałem, co bym zaproponował i na czym by stanęło. Sprzedawcy pomyśleli, co bym pewnie zaproponował i na czym by stanęło. I podali tę cenę. I była to ta sama cena, którą wymyśliłem. Na koniec poprosiłem, żeby mi podali maksymalną, jakiej dotychczas żądali. W bonusie dowieziono mi przedmiot do auta. Waży ponad dwadzieścia kilo, więc był to nie byle jaki bonus.
Kiedy jechałem na Koło, minęło mnie stosunkowo nowe A8 z wybitą tylną boczną szybą. Zastanawiałem się, czy jakiś dobry obywatel nie powinien zadzwonić na policję, by wyrazić podejrzenie, że pojazd skradziony został. Jednak ta hipoteza nie trzymała się kupy. Samo dostanie się do środka auta nie wystarczy, by je uruchomić. A jeżeli ktoś ma patent na immobiliser, to powinien też potrafić wejść do auta bez wybijania szyby.
2. Poszedłem na kawę z Jamesem. Jak dość powszechnie wiadomo, w kamienicy naszej od 2015 roku mieszkali korespondenci FT. No i ten etap historii się kończy. James się musi przenieść, bo właściciel sprzedaje mieszkanie.
Bardzo przyjemna rozmowa. Henryk, poprzednik Jamesa wszystko wiedział. Nic go nie interesowało. Przypominał w tym polskich dziennikarzy. James pyta. No i świetnie się nauczył polskiego.
Pojechałem na Okęcie, żeby kogoś odebrać. Potem napiszę jednak kogo. Ale teraz o czymś innym. Człowiek przyjeżdża na lotnisko – z flightradaru wie, że samolot chwilę przed czasem. Ale odprawa paszportowa, bagaże etc. Z niewiadomych przyczyn plastikowymi barierkami zwężono drogi tak, że nie ma gdzie przystanąć. Robi więc człowiek kółka. Robi te kółka i robi. Gdy robi dziesiąte kółko – pasażer wychodzi. No i się okazuje, że nie ma miejsca, gdzie by można legalnie pasażera do auta zapakować. Czy chodzi o to, żeby wszyscy jeździli taksówkami? Czy chodzi o to, żeby korzystać z parkingu trzydzieści pięć za pierwszą godzinę? Może ma to jakiś inny głęboki sens.
Odbierałem następcę prof. Szczerskiego. Kto wie – ten wie, kto nie wie – dowie się za dni parę. W każdym razie trochę mi żal, że już nie pracuję, bo współpraca by mogła być bardzo interesująca.
3. Finał mistrzostw Europy w piłkę kopaną. Znowu byłem za Cracovią. Nie przegrała. We mnie największe emocje wywołało oberwanie chmury, które wygnało nas z ogrodów do Kolumnowej. Usłyszałem, że poprzednio Włosi mistrzami zostali w 1968. Wtedy po mistrzostwach wjechaliśmy z Ruskimi do Czechosłowacji. A rok później amerykański człowiek postawił nogę na księżycu. Zobaczymy jak się to teraz skończy.