1. U Mazurka Muniek Staszczyk. Nigdy nie byłem jakimś specjalnym wielbicielem. Rozmowa niby nudna, jednak miejscami interesująca. Choćby dlatego, że można było odnieść wrażenie, że Staszczyk nie pozwala Mazurkowi na jego – słynne w pewnych kręgach – monologi. Ostatni był to program przed wakacjami. Cóż ja teraz rano będę do września robił…
Obejrzałem Fogla u Lubeckiej. Bronił Czarnka. Parę dni temu rozmawiałem z Mieszkiem, który odsłuchawszy dokładnie Czarnka wypowiedzi skonstatował, że z dziesięć lat temu nikt by się nią zajmował. Mieściła się w normie. Cóż, dziś normy są gdzie indziej. Aż się prosi zapytać: czy ta wypowiedź jest normalna?
Jedno jest pewne – Czarnek nie będzie miał problemów z reelekcją, a pewnie biedny Fogiel będzie jeszcze wiele razy w jego sprawie zaczepiany.
2. Pojechaliśmy do Lubrzy zaszczepić Bożenę. Tłok był mniejszy niż za pierwszym razem. Moje szczepienie przesunięto na niedzielę. Za to do szkoły, która jest bliżej. Dwa kilometry bliżej.
Wpadliśmy do Boryszyna. Dyzio – wilczarz mojej matki, gdyby stanął na tylnych łapach, byłby chyba wyższy ode mnie. A rok (i miesiąc) temu, kiedy go wiozłem z Warszawy na kolanach, łeb ledwo mógł opierać o kierownicę. Dzisiejszy Dyzio, Dyzia sprzed roku mógłby chyba połknąć bez gryzienia. Tylko po co?
Most na kanale przy tzw. Czarnym Bunkrze jest w remoncie. Wracaliśmy więc przez Przełazy i Niedźwiedź. Droga między Niedźwiedziem a Węgrzynicami jest straszna. Ten rodzaj dziur zupełnie nie odpowiada charakterystyce amortyzatorów lawiny. Można plomby pogubić.
3. Rzeczony Mieszko miał dziś przyjechać. Nie przyjechał. W związku z niedoszłym przyjazdem, Bożena zmotywowała mnie do serii czynności remontowych w domu. Jeżeli Mieszko nie przyjedzie jeszcze parę razy – dom będzie nie do poznania.
Я