1. Więc najpierw zasnąłem w wannie.
Z telefonem w ręce. Trochę zmókł, ale nie widać, żeby jakoś
ciężko to przeżył. Zdarzało mi się drzemać w wannie, ale
zazwyczaj w kontrolowany sposób. Tym razem kiedy się obudziłem
woda prawie się wylewała.
No i właściwie, to lepiej by było, gdybym w tej wannie został. Budynek, w którym spałem to były niegdysiejsze koszary 15 Pułku Ułanów Poznańskich. Pomieszczenia, w założeniu dość ciemne, doświetlono dziurami w stropie, które wyglądały nieźle, niestety nie dało się ich niczym przysłonić. Więc od jakiejś czwartej z kawałkiem robiło się bardziej niż jasno. Rozmawialiśmy o tym przy kolacji. Redaktor Perczak powiedział, że jeżeli człowiek nie ma niczego na sumieniu, to może spać w pełnym świetle. Byłem przekonany, że nie mam sumienia. Okazało się, że się myliłem. I to jest zła informacja.
2. Po całkiem niezłym, jak na polskie warunki hotelowe śniadaniu ruszyłem na wieś. Po drodze wpadłem do Leroi Merlin kupić deszczownicę, bo jedna z naszych dwóch się – na skutek twardości wody – rozleciała. Jednym z sukcesów ostatnich dziesięciu lat jest to, że deszczownice zdecydowanie potaniały.
Jechałem starą dwóją na Pniewy. MINI Cooper, po obcowaniu z autami MINI Cooper Works zrobił się jakoś słaby.
Jechałem spokojnie łypiąc jednym okiem na konwencję PiS transmitowaną na Livestreamie. No i się okazało, że w kwestiach pisowskich przestałem być dobrze poinformowany, bo imprezie zdecydowanie zmienił się scenariusz, a ja nic o tym nie wiedziałem.
Po przemówieniu prezesa Kaczyńskiego dojechałem do Gronowa, gdzie się dowiedziałem, że dalej nic nie wiadomo, co to będzie ze skrzynią do Suburbana. Niczego, poza tym, że ci, od rozkładanego Tahoe, ze skrzynię chcą cztery tysiące. Za dużo. I to jest zła informacja.
Do domu dojechałem na przemówienie Beaty Szydło. Później TVP Info przeskoczyło na panią premier Kopacz. Zauważyłem, że w pewnej warstwie oba przemówienia były bardzo podobne. Różniły się jakością wygłaszania. No i tym, że to, pani Premier, było doprawione przez ministra Kamińskiego hejtem. No i tylko ten hejt powodował jakąś reakcję zebranej publiczności.
Nie będę się wgryzał w kwestie merytoryczne. No dobra. Jedna rzecz mnie uderzyła. Skoro umowy śmieciowe są takie złe, to dlaczego osoba tak wrażliwa, jak pani Premier pozwalała, bym na śmieciówkach był przez prawie cały czas rządów PO? Czy w ramach wrażliwości swojej zapłaci mi za ten okres składki?
No i druga rzecz. Na miejscu pani Kopacz poważnie bym się zastanowił przed zarzuceniem komukolwiek kłamstwa. Nie rozumiem. Czyżby spindoktorzy Platformy stracili resztki kontaktu z rzeczywistością? O pani Premier można mówić, że jest wrażliwa, ale że wiarygodna? Przy takich udokumentowanych wpadkach? Bez sensu.
3. Wziąłem się za koszenie. Wyrosło trochę zasianej przez panów kopaczy trawy. Z ziemi powyłaziły kolejne kamienie. Jak w końcu kupimy gabionowy kosz, to zaczniemy budować szaniec.
Drzewa rosną. Wierzba też. Znalazłem pierwszego w tym roku grzyba – dziwną niby pieczarkę. Kosiłem, aż zaczęło lać.
Zdrzemnąłem się przy Bondzie. Przespałem „Kill Billa”. Znaczy – nie tak do końca, bo momentami słuchałem ścieżkę dźwiękową. No i znowu zaraz będzie druga. I to jest zła informacja.
No i właściwie, to lepiej by było, gdybym w tej wannie został. Budynek, w którym spałem to były niegdysiejsze koszary 15 Pułku Ułanów Poznańskich. Pomieszczenia, w założeniu dość ciemne, doświetlono dziurami w stropie, które wyglądały nieźle, niestety nie dało się ich niczym przysłonić. Więc od jakiejś czwartej z kawałkiem robiło się bardziej niż jasno. Rozmawialiśmy o tym przy kolacji. Redaktor Perczak powiedział, że jeżeli człowiek nie ma niczego na sumieniu, to może spać w pełnym świetle. Byłem przekonany, że nie mam sumienia. Okazało się, że się myliłem. I to jest zła informacja.
2. Po całkiem niezłym, jak na polskie warunki hotelowe śniadaniu ruszyłem na wieś. Po drodze wpadłem do Leroi Merlin kupić deszczownicę, bo jedna z naszych dwóch się – na skutek twardości wody – rozleciała. Jednym z sukcesów ostatnich dziesięciu lat jest to, że deszczownice zdecydowanie potaniały.
Jechałem starą dwóją na Pniewy. MINI Cooper, po obcowaniu z autami MINI Cooper Works zrobił się jakoś słaby.
Jechałem spokojnie łypiąc jednym okiem na konwencję PiS transmitowaną na Livestreamie. No i się okazało, że w kwestiach pisowskich przestałem być dobrze poinformowany, bo imprezie zdecydowanie zmienił się scenariusz, a ja nic o tym nie wiedziałem.
Po przemówieniu prezesa Kaczyńskiego dojechałem do Gronowa, gdzie się dowiedziałem, że dalej nic nie wiadomo, co to będzie ze skrzynią do Suburbana. Niczego, poza tym, że ci, od rozkładanego Tahoe, ze skrzynię chcą cztery tysiące. Za dużo. I to jest zła informacja.
Do domu dojechałem na przemówienie Beaty Szydło. Później TVP Info przeskoczyło na panią premier Kopacz. Zauważyłem, że w pewnej warstwie oba przemówienia były bardzo podobne. Różniły się jakością wygłaszania. No i tym, że to, pani Premier, było doprawione przez ministra Kamińskiego hejtem. No i tylko ten hejt powodował jakąś reakcję zebranej publiczności.
Nie będę się wgryzał w kwestie merytoryczne. No dobra. Jedna rzecz mnie uderzyła. Skoro umowy śmieciowe są takie złe, to dlaczego osoba tak wrażliwa, jak pani Premier pozwalała, bym na śmieciówkach był przez prawie cały czas rządów PO? Czy w ramach wrażliwości swojej zapłaci mi za ten okres składki?
No i druga rzecz. Na miejscu pani Kopacz poważnie bym się zastanowił przed zarzuceniem komukolwiek kłamstwa. Nie rozumiem. Czyżby spindoktorzy Platformy stracili resztki kontaktu z rzeczywistością? O pani Premier można mówić, że jest wrażliwa, ale że wiarygodna? Przy takich udokumentowanych wpadkach? Bez sensu.
3. Wziąłem się za koszenie. Wyrosło trochę zasianej przez panów kopaczy trawy. Z ziemi powyłaziły kolejne kamienie. Jak w końcu kupimy gabionowy kosz, to zaczniemy budować szaniec.
Drzewa rosną. Wierzba też. Znalazłem pierwszego w tym roku grzyba – dziwną niby pieczarkę. Kosiłem, aż zaczęło lać.
Zdrzemnąłem się przy Bondzie. Przespałem „Kill Billa”. Znaczy – nie tak do końca, bo momentami słuchałem ścieżkę dźwiękową. No i znowu zaraz będzie druga. I to jest zła informacja.