Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stryker. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stryker. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 31 marca 2015

30 marca 2015


1. Zmiana czasu to ponoć jednak niemiecki wynalazek. Cóż, nie jest to jedyny niemiecki pomysł, gdyby się nie sprawdził. Wstałem o trudno powiedzieć której godzinie, bo robiłem to na raty. Ale jak tylko wstałem, to ruszyłem w drogę.
Kawałek przed skrzyżowaniem z drogą na Międzylesie stawiają wiertnię. Ze dwadzieścia lat temu zwiedzałem taką instalację. Wtedy się dowiedziałem, że wieża wiertnicza to wiertnia.
Przy obiedzie panowie wiertacze wspominali lata siedemdziesiąte, kiedy w okolice każdej budowanej instalacji któryś z nich musiał wysyłać alimenty. Ale, że zarabiali tyle, że właściwie tego nie zauważali. Dziś raczej tak nie jest.
Kawałek przed Kijami zobaczyłem najpierw przechadzającego się po polu bociana, później dwa lądujące. Wiosna panie sierżancie.

Dojeżdżając do wiaduktu nad S3 zobaczyłem przejeżdżającego Strykera. Później jeszcze ze dwa dziwne pojazdy i samochód Żandarmerii.
Na S3 wjeżdżałem za Sulechowem. Wjazd blokowało czarne chyba mondeo z kogutem. Odjechało, gdy amerykańska kolumna przejechała. Jechaliśmy za nimi aż za zjazd na Raculę. Zjechali wtedy na Orlen. Nie pozwalają się wyprzedzać pewnie po tym, jak jakiś pan przydzwonił gdzieś pod Lublinem w Humvee, bo się zagapił.

S3 w porządku. Niestety się kończy. DK3 w sumie też nie jest najgorsza. Minąłem słynny w pewnych kręgach Aquapark w Polkowicach. Postawiony jeszcz przed unijnymi pieniędzmi. Chyba w Polkowicach była przed laty najtasza na trasie z Krakowa stacja benzynowa. Chodzi mi po głowie nazwa PolMiedźTrans. Ale nie jestem pewien.
A Lubinie jest słusznej wielkości antykomunistyczny mural. Skręciłem na Legnicę. Kawałek za miastem w krzakach stały kolejne Strykery. Później na każdym ze skrzyżowań był radiowóz. Kolumna zmierzała w stronę czeskiej granicy. I to jest zła informacja. Amerykanie by mogli zrobić przed wyjazdem jeszcze ze 48 kółek po Polsce.

2. Nie wiem na czym to polega ale A4 jest zupełnie inna niż A2. Jeżdżą nią inne samochody w inny sposób. Miejscami są nawet całkiem ciekawe widoki. Do Krakowa dojechałem chwilę przed godziną, o której byłem umówiony. Połaziłem więc sobie chwilę po rynku. Od strony Szewskiej kiermasz. Na scenie kapele ludowe. Pod Adasiem grupa brejkdensowców. Można ocipieć.
Obowiązki wyrzuciły mnie na Płaszów. Za tory. Powstaje tam dziwny wiadukt. Wysoki. Z dołu wygląda, że wąski, więc pewnie na tramwaj. Bardzo to będzie widokowy.
Wieczorem porzuciłem auto na Studenckiej i poszedłem na rynek coś zjeść. Na Szewskiej pani proponowała piwo za sześć złotych. Widziałem bramkę, którą straciła polska reprezentacja. Byłem w Poznaniu na meczu Irlandia Włochy. Irlandczycy ładnie śpiewają. Mają takie swoje: nic się nie stało. Choć w ich przypadku, to bardziej – stało się i to nas tylko wzmacnia.
Chwilę przed północą ruszyłem z powrotem. I to jest zła informacja. Zostałby człowiek na noc. Wypił piwa po sześć złotych. Może by się przekonał do dzisiejszej wersji Krakowa.

Dziurawa autostrada z Krakowa do Katowic kosztuje 20 złotych. Kulczyk ma przynajmniej lepszą jakość nawierzchni. Przez Śląsk (Górny) jechałem za karetką próbując sobie przypomnieć, czy można wyprzedzić pojazd uprzywilejowany. Autostrada miała cztery pasy. Środkiem karetka. Ja za nią. W końcu, kiedy karetka zjechała do prawej krawędzi minąłem ją dużym łukiem.
Uwaga, będzie oświadczenie BMW 218d Acitve Tourer to wybitny samochód.
Dość szybko dojechałem przed Legnicę, gdzie skręcilem w kierunku DK3. Po drodze minąłem śpiącego na drodze dzika i grupę saren. Chcąc nieco skrócić zgubiłem się w Sulechowie.
W okolicy nowobudowanej wiertni spod kół uciekł mi średniej wielkości dzik. Mniejszy niż ten który spał w okolicach Legnicy.
Na wsi strasznie wiało. I to jest zła informacja. Kiedy tak wieje, to w domu jest zimno, bo wyciąga ciepło przez kominy.



sobota, 28 marca 2015

27 marca 2015


1. Przez Polskę jadą dragoni. Znaczy amerykańska kawaleria w Strykerach. Czteroosiowych transporterach opancerzonych. Stryker pochodzi od kanadyjskiego LAV III, który pochodzi od szwajcarskiej Piranhy. Istnieje legenda, że wszystkie ośmiokołowce pochodzą od Pumy czyli Sd.Kfz.234. Nie wiedziałem, że wieże do Pumy robiła stocznia w Schichau-Werke w Elblągu.
Dziś w miejscu stoczni jest Zamech. Ma to jakiś sens, bo zanim się nie przekopie mierzei produkty stoczni by nie mogły wypłynąć w morze, więc nie miałyby sensu. Chyba, że by były wieżami do transporterów opancerzonych.

No więc Amerykanie w Strykerach jadą przez Polskę i to jest bardzo dobra informacja, bo im więcej ludzi ich zobaczy, tym mniej będzie powtarzać pierdoły, że Amerykanów w Polsce nie ma.
Jadą przez wsie, miasteczka i miasta. Wieść gminna niesie, że poprzednim razem tak ja teraz byli fetowani 70 lat temu. Ale wtedy chyba nie mieli ośmiokołowych transporterów opancerzonych.
Niestety nie przyjechali ze swym sprzętem przez Warszawę. Bez ciężkiego sprzętu odwiedzili Muzeum Powstania Warszawskiego. I to (że zrobili to bez Strykerów) to zła informacja, bo nieźle by na Okopowej ta kolumna wyglądała.

2. Pojechałem do na Wołowską do BMW. Najpierw chciałem jechać tramwajem, ale sobie przypomniałem, że rozebrali tory, więc wsiadłem w metro. I piechotą przez Woronicza dotarłem na miejsce. Po wieżowcu TVP została kupa kamieni.

Siedziałem przez chwilę w holu kontemplując 6 Gran Coupe, Jak już w tym miejscu podkreślałem wiele razy – mam nadzieję, że gdy wystrój holu przestanie być aktualny BMW Vertriebs GmbH uszczęśliwi mnie tym obrazkiem.
Poza tym, żeby się ponapawać, przyjechałem do BMW odebrać 2 Active Tourera. To chyba najbardziej hejtowany samochód BMW w historii. Hejtowany za to, że ma napęd na przód. I wygląda trochę tak, jak by chciały wyglądać samochody z Korei.
Jeśli chodzi o napęd na przód, to zdążyliśmy się przekonać, że inżynierowie z BMW świetnie sobie z tym radzą – niech mi ktoś powie, że MINI się źle prowadzi. A jeśli o wygląd… no nie wiem. To prawda. Znam wiele ładniejszych beemek ale z drugiej strony wyobraźmy sobie kogoś, kogo kręcą takie kształty. Wcześniej nie mógł sobie kupić takiego BMW. Teraz może. I to za całkiem – jak na BMW – nieduże pieniądze.

3. Od dłuższego czasu Bożena wywierała na mnie presję, żebym jej załatwił bilet na Lupę (Warszawskie Spotkania Teatralne). Zacząłem więc przeć na dyrektora Zydla – skoro jest tak ważnym dyrektorem, to musi załatwić.
Najpierw nie był pewien, czy mu się uda, ale w końcu zadzwonił, że mieć będzie. Mieli iść razem, ale kiedy przyszło co do czego – tłumacząc się ważnymi obowiązkami z tego się wycofał. Odebraliśmy bilety. Przez moje niepozbieranie Bożena ruszyła spóźniona – spektakl w ATM przy Wale Miedzeszyńskim. Spóźnienie narastało. Właściwie zostałem telefonicznie zdekapitowany. Spóźnienie narastało. Do dekapitacji doszło łamanie kołem. Spóźnienie narastało. Dojechała. I się okazało, że bilety są na 2 kwietnia. Jaki jest z tego wniosek? Prosty. Jeżeli dyrektor Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy coś wam komunikuje – lepiej to dokładnie sprawdzić, bo inaczej można zrobić niepotrzebnie kilkanaście kilometrów w korkach.
Informacja, że to nie ten dzień zastała mnie w drodze do sklepu „Perełka” przy Pięknej, która chyba jest Koszykową. Kupuję tam (między innymi) kabanosy dębowe dla kotów. Cztery kawałki. Sprzedające panie patrzą na mnie dziwnie, bo to są najtańsze kabanosy i chyba nikt inny ich nie kupuje. I właśnie kiedy te kabanosy kupowałem stanął koło mnie red. Knapik. I później mnie prześladował. Przy stoisku z warzywami. I przy kasie. Na koniec życzył mi powodzenia. Nie wiem jak mam to interpretować. Może jest w tym jakiś podtekst, którego nie ogarniam. I to jest zła informacja.