Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TVN Turbo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TVN Turbo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 lutego 2022

23 lutego 2022


1. Mazurek rozmawiał z ekscelencją Piekłą. Od godziny się zastanawiam, z Piekłą, czy z Piekłem. I to jest zła informacja. Rok po COVID-zie, a mnie to ciągle trzyma. I to jest zła informacja. 
Mówili o modnym ostatnio twierdzeniu: że Putin zwariował. Mnie tam się wydaje, że był taki od dawna. Tym, którzy twierdzili inaczej, najłatwiej mówić, że zwariował ostatnio.

2. Cały dzień zajmowałem się trudno powiedzieć czym. Rano, przez dobre dwie godziny, kombinowano z prądem. Pojawiał się i znikał. Kiedyś takie skoki wykończyły nam lodówkę. Nowa przystosowana jest do polskich warunków. Uruchamia się dopiero, gdy zasilana jest bez przerwy przez kilka minut. Zresztą i tak podpięta jest przez UPS. Gorzej było z WiFi. Po każdym wyłączeniu, routery musiały chwilę wstawać. Przekonfigurowałem sieć. Tak, by główny router mógł być podpięty do UPS-a. 
Sprawdziłem przyłącza masy w Lawinie. Kiedyś pomogło to na ABS. Tym razem nie pomogło. I to jest zła informacja. 
Kurier przywiózł kawałek Suburbana, później drugi kurier przywiózł pudło doniczek. Trzech doniczek. W tym jedną, niestety, pękniętą. 

3. W pewnej chwili, w salonie pojawił się nietoperz. Latał w kółko niepokojąc koty. W końcu zawisł nade mną na lampie. Złą informacją jest, że to chyba nie pora na nietoperze. 

Przysnąłem przy telewizorze. Obudził mnie profesor Żerko wypowiadający się na temat amerykańskiej prasy z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Program był niby o kwaterach Hitlera, jednak opowiadał o schronach OKH i OKW w Zossen, na miękko przechodząc w analizę psychologiczną Adolfa Hitlera. W tym profesora Żerkę wspierał dr Bilewicz. 
Przerwałem, bo nie mogłem zdzierżyć sposobu w jaki niemieckie słowa wypowiadał gospodarz programu. Cóż, nie każdy może być Wołoszańskim. 


 

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

5 kwietnia 2021


1. Kocio znów zaczął przed szóstą. Tym razem, gdy wstałem czekał gotowy pod drzwiami na taras. Wrócił po jakichś dwóch godzinach bym mógł odkryć dodatkowy plus białego futra. Otóż świetnie widać na nim kleszcze. Znalazłem trzy. 
A straszą, że w tym roku w kleszcze obrodziło. 
Kocio właściwie cały dzień spędził na kanapie. Dopiero chwilę przed zmrokiem wyszedł na obchód. Zauważyłem na monitoringu jak pod bramką czmycha na wieś. Wrócił przed 22. Znaczy przed ciszą nocną. 

2. Cały dzień strawiony na niczym. Obejrzeliśmy do końca czwartą serię „Fargo”. Polecam tego allegrowicza. Nawet postanowiłem odświeżyć sobie poprzednie trzy, gdy będzie okazja. Jakiś pobyt w szpitalu, albo praca, w której człowiek spędza godziny w podróży. 
Potem wymierzyliśmy blachę, która ma przysłonić okolice drzwi wkładu kominkowego. Potem przez chwilę oglądałem TVN Turbo. Najpierw o tym, jak pan sprzedawał pani kabriolet Mercedesa, w którym się dach nie otwierał, inny pan kupował tureckiego VW Transportera z wnętrzem przerobionym tak, że aż oczy krwawiły. Niby luksusowo. Najbardziej luksusowy był stojący na podłodze elektryczny czajnik, gdyby sobie ktoś luksusowo chciał zrobić herbatę. Potem jeszcze jeden pan z drugim panem jeździli podkręconą M3 po Nürnburgringu. Potem był następny program. Jeden pan kupił od pani w czerwonym czerwonego mercedesa. Wymienił amortyzatory i jakieś włączniki i sprzedał z zyskiem innej pani. A drugi pan sprzedał swoje mitsubishi L200 (jeden z najbrzydszych pick-upów świata) ale nim je sprzedał, to wymienił trochę blach i dołożył radio. Wyspawał i pomalował skrzynię, nazywaną po angielsku łóżkiem. Nie wiem komu sprzedał, bo robiłem sobie herbatę. W każdym razie więcej zarobił niż tamten drugi pan na mercedesie. Zrobiłem obiad. Pstrąg łososiowy z sosem szpinakowym i kaszą gryczaną (białą). Obejrzeliśmy na HBO film „CBGB”. O właścicielu nowojorskiego klubu CBGB. Muzycznego klubu.  No i chyba tyle. Może jeszcze obejrzymy najnowszy odcinek „For All Mankind”, bo zapomniałem, że się w piątek pojawił. 

Cały dzień w oderwaniu od polityki, bo nawet mi się za bardzo nie chciało na Twitter zaglądać. Jutro się poprawię. Albo i nie. 

3. Rano nie było nawet aż tak zimno. Później był i deszcz, i grad, i śnieg, i wichura, by przed samym swoim zachodem wyszło słońce. W garncu – to marzec. Kwiecień przeplata. A i tak przez pięć dni kwietnia panele zrobiły więcej prądu niż przez cały styczeń. Gdyby dołożyć jeszcze parę paneli na domu kucharek – byłoby prądu więcej. Te które mamy ustawione są na południowy wschód. Dach domku kucharek – na południowy zachód, czyli prąd by się robił dłużej. Na razie piąty miesiąc czekamy na pięć tysięcy z „Mojego prądu”. Wniosek chyba zaniknął gdzieś w NFOŚ-u. Przepraszam, w NFOŚiGW. 




 

piątek, 29 maja 2020

27 maja 2020



1. Praca zmusiła mnie do tego, bym wstał przed siódmą i coś szybko zrobił. I to jest zła informacja.

2. Zrobiłem, było przed ósmą. Co tu robić z tak pięknie rozpoczętym dniem. Zacząłem oglądać telewizor. Najpierw bardzo kolorowy serial, w którym jeden z Policjantów z Miami gra policjanta z San Fracisco. Oglądałem i nic nie mogłem zrozumieć. Jeden z bohaterów mówił, że się nazywa Jerzy Kosiński, choć wcale nie był podobny. W skrzyni oznaczonej ostrzeżeniami przed promieniowaniem trzymał pieniądze, które – jak tłumaczył – pochodziły z tantiem. Policjanci tłumaczyli jego narzeczonej, że nie moży być Kosińskim, bo Kosiński nie żyje. Ona tłumaczyła, że żyje, tylko nic nie pisze, bo cierpi na niemoc twórczą, z którą walczy uprawiając seks. Narawdę nie rozumiejąc o co chodzi przełączyłem na TVN Turbo, na „Legendy PRL-u”. Patryk Mikiciuk jeździł Lambrettą, później wożony był Osą. Zanim zaczął być wożony mignęło zdjęcie z Warszawskiej Fabryki Motocykli. No i dotarło do mnie, że przez kilka lat, w redakcji periodyku „Malemen” siedziałem w miejscu, gdzie kończyła się linia produkcyjna Os. No i mi się przypomniały tamte czasy. I to jest zła informacja, bo to, że dziś problemy, które wtedy miałem wydają się śmieszne, nie znaczy, że wtedy nie wydawały się bardzo poważne.

3. Remont klatki schodowej zamarł. Dziury w ścianach, w nich nowe rury. Swoją drogą ta klatka schodowa udowadnia, że nigdy nie zrozumiem warszawiaków. I to jest zła informacja. Otóż z przedwojennej kamienicy – sprzed pierwszowojennej – zachowała się część klatki schodowej. Schody z piaskowca, spoczniki z terakotą. Poręcze. Widać było, że kamienica mimo iż formy jest powojennej, ma ze sobą jakąś historię. Schody z piaskowca, ponad stuletnie nieco się powycierały. Mieszkańcy więc grupowo zażądali, by je wymienić. Na nowe granitowe. Terakota na spocznikach była popękana, więc ją też trzeba było wymienić. Na paskudne płytki. Paskudne ale hiszpańskie. W ten sposób pozbyto się śladów czegoś, co przetrzymało dwie światowe wojny, powstanie i komunę. Schody po których – na ten przykład – chodził Witkacy, do swojego handlującego drewnem przyjaciela. Szkoda gadać.

Wieczorem, po pracy poszedłem do Beirutu. Wypiłem dwa piwa ucinając pogawędkę z kolegą Marcinem, wydawcą gazet lotniskowych. Pogawędkę o kryzysie. Z wnioskiem, że kryzys obecny może zadziałać oczyszczająco. Wykończy firmy, które nie miały sensu, pozwoli się szybciej rozwijać tym, którzy są ogarnięci. 

wtorek, 28 kwietnia 2020

27 kwietnia 2020


1. InPost. Krótka historia drogi przesyłki nr 530000014966211022627367 (Żaba warsztatowa lewarek warsztatowy 2T).
9 Kwi 2020, 9:07 Przygotowana przez Nadawcę. 9 Kwi 2020, 15:38 Odebrana od klienta. 9 Kwi 2020, 17:23 Przyjęta w oddziale InPost. 10 Kwi 2020, 1:31 W trasie. 10 Kwi 2020, 9:28 W doręczeniu. 10 Kwi 2020, 16:28 Brak możliwości doręczenia. 14 Kwi 2020, 6:39 Przyjęta w oddziale InPost. 14 Kwi 2020, 11:07 W doręczeniu. 14 Kwi 2020, 14:26 Przyjęta w oddziale InPost. 15 Kwi 2020, 2:31 Przyjęta w oddziale InPost. 15 Kwi 2020, 15:38 W trasie. 15 Kwi 2020, 22:26 W trasie. 21 Kwi 2020, 18:58 Przyjęta w oddziale InPost. 22 Kwi 2020, 0:33 Przyjęta w Sortowni. 22 Kwi 2020, 7:17 Przyjęta w oddziale InPost. 22 Kwi 2020, 11:40 W doręczeniu. 23 Kwi 2020, 20:06 Przyjęta w oddziale InPost. 24 Kwi 2020, 1:25 Przyjęta w Sortowni. 24 Kwi 2020, 2:07 W trasie. 24 Kwi 2020, 19:59 W trasie.
Po raz kolejny zadzwoniłem do InPostu. Przesyłka jest zaadresowana na Bożenę, więc za każdym razem musi powiedzieć infolinii, że upoważnia mnie do z nią rozmowy. Przesyłka nr 530000014966211022627367 (Żaba warsztatowa lewarek warsztatowy 2T) była już w Pruszczu Gdańskim, była w Rzeszowie, teraz jest w Poznaniu. 
Na pewno ktoś do państwa oddzwoni, na pewno problem będzie rozwiązany – usłyszałem. I to jest zła informacja, bo tożsamą słyszałem tydzień temu, kiedy przesyłka była w Rzeszowie. Mieście rodzinnym Pawła Kowala.

2. Rano wziąłem udział w telekonferencji dyrektorów mojego miejsca pracy. Ubrałem (kultywujmy krakowskie tradycje językowe!) na tę okazję białą koszulę. Nie była ci ona jakoś specjalnie doprasowana, więc wyłączyłem transmisję HD.
Mam problem ze słuchawkami. Niezależnie od aplikacji – czy to Zoom, Skype czy Microsoft Teams – po chwili zrywa się połączenie bluetooth. I to jest zła informacja. Swoją drogą ciekaw jestem ilu ludzi na świecie dowiedziało się dzięki tej nazwie kim był Harald Sinozęby. Przez lata ulubioną moją technologiczną nazwą było TWAIN. Wierzyłem, że to akronim od technology without an interesting name. W końcu się dowiedziałem, że wzięło się z Ballady o Wschodzie i Zachodzie Kiplinga – and never the twain shall meet. W tym przypadku twórcy jednak przekombinowali.

Oglądałem w niedzielę, w TVN Turbo reportaż o prepersach. Szybko postanowiłem, że jak dorosnę to zostanę prepersem. Zbuduję schron przeciwatomowy i w ogóle. Ale na razie będę budował pamięć mięśniową ćwicząc strzelanie z czarnoprochowca. Żeby strzelać do czegoś bardziej konkretnego niż nieokreślony punkt na ścianie remizy na tekturowym pudle namalowałem niby tarczę. I o ile pierwsza kula trafiła mniej-więcej w środek, o tyle następne raczej mniej niż więcej. Pocieszam się, że gdybym się bronił przed atakiem zombie, to gdyby ten zombie był odpowiednio duży, to wszystkie kule by były w celu. Kiedy wystrzelałem bębenek dotarło do mnie skąd znam określenie preppers. Z Far Cry New Dawn. Bohater gry uzupełnia zapasy w schronach przygotowanych przez prepersów. Najwyraźniej większość z nich nie przygotowała się na tyle, żeby przeżyć.
Muszę swoją drogą przyznać, że oglądanie gier na YouTube sprawia mi chyba większą przyjemność niż granie osobiście. Przede wszystkim nie muszę mieć nadziei, że ktoś kupi mi w prezencie konsolę. Na to, by sobie samemu taką kupić nie byłem nigdy wystarczająco zdeterminowany, a nie mam ośmioletniego syna, którego mógłbym użyć jako pretekstu.
Kiedyś w Media Markcie w Blue City widziałem taką sytuację. Promieniujący szczęściem ojciec z Playstation i naręczem gier z chyba sześcioletnim synem. I zupełnie nie widząca co się dzieje mamusia.

3. Dziennikarz jeden zapytał mnie o spotkanie PAD z Gowinowcami. Odpowiedziałem, że ogłoszone zostanie powstanie nowej partii z Gowinem i Korwinem. I że partia będzie się nazywać Nieporozumienie. Jakiś czas później przeczytałem w jego tekście, że w Pałacu panuje wisielczy humor. Nie uczyli najwyraźniej w gimnazjach co to purnonsens.
Przez parę chwilę byłem bardzo popularny. Dzwonili kolejni żurnaliści. Nie mogli się pogodzić z tym, że nie będąc w Warszawie nie stoję pod drzwiami Kolumnowej. Swoją drogą naszła mnie konstatacja, że kiedyś bym żałował, że nie stoję. Dziś jakoś nie bardzo. Złą informacją jest, że się nie mogę zdecydować, czy to jest zła informacja.

Zjedliśmy lidlowską pizzę z humusem. Kiedy ją kupowałem – nie zwróciłem na ten humus uwagi. Teraz mi się przypomniał You Don't Mess with the Zohan. Film, który w Polsce przeszedł właściwie bez żadnego echa. Czemu nie ma się właściwie co dziwić.

We wstępniaku redaktora Lisa nazwisko Kaczyński pojawia się sześć razy. Nazwiska Kidawa-Błońska i Duda nie występują.

W You Don't Mess with the Zohan, arabskiego terrorystę grał John Torturro. Późniejszy nauczyciel historii Winony Ryder. 

niedziela, 26 kwietnia 2020

24 kwietnia 2020


1. Wyjazd do Warszawy to zawsze zła informacja.
Koło Grodziska audi poinformowało mnie o tym, że pora zająć się układem hamulcowym. Musiałem się skonsultować z red. Pertyńskim, gdyż nie do końca byłem przekonany, że piktogram oznacza hamulce. Red. Pertyński rozwiał wątpliwości. Jednocześnie zabronił mi osobiście zajmować się układem hamulcowym (przy okazji kierowniczym również). To dziwne, gdyż w TVN Turbo, w programie, w którym dwóch antypatycznych (jeden bardziej, drugi mniej) handlarzy samochodami kupuje, cyzeluje i sprzedaje samochody – proces wymiany klocków hamulcowych jest bardzo prosty. Swoją drogą wyobrażam sobie sytuację, w której jeden z bohaterów tego programu trafia na klienta, który oświadcza, że jest widzem programu i jest gotów zapłacić za auto więcej, by nie wygrał ten drugi, bo go nie lubi.

2. Warszawa przywitała mnie korkiem. I zadziwiająco wielką liczbą ludzi na ulicach. Ludzi częściowo bez masek. I nie chodzi mi o to, że mieli maski na ustach i odsłonięte nosy. Chodzi o ludzi bez masek. Zupełnie. Na przykład dwóch rowerzystów, którzy przejechali przede mną na skrzyżowaniu Hożej z Marszałkowską.
Red. Pertyński doniósł z Trójmiasta, że parkingi przy plażach są pełne.
Najwyraźniej są ludzie, którzy uwierzyli, że mają wrodzoną odporność.
W Pałacu od paru tygodni, każdy wchodzący musi stanąć oczy w oczy z kamerą termowizyjną. Jeszcze mi się nie udało uzyskać temperatury wyższej niż 36°C. I to jest zła informacja, bo kiedy zacznie się akcja ścigania zombie mogę być omyłkowo uznany za martwego.
Palacze pałacowi z zaangażowaniem palą dwa razy więcej niż zwykle. Usłyszeli, że nikotyna zmniejsza szanse na zarażenie koronowirusem. Tylko czekać aż znowu ktoś odkurzy pomysł sprzed prawie 30 lat i reaktywuje firmę „Bioferm”. Dziś jeszcze łatwiej byłoby prowadzić ludzi na takie manowce. 

3. Zrobiłem, co miałem zrobić i ruszyłem z Warszawy. Na stacji Orlenu za Strykowem kupiłem płyn odkażający. Zanim kupiłem – zatweetowałem, że płyn na stacji jest. Muszę przyznać, że dawno nie udało mi się rozpętać takiej dyskusji na Twitterze. Dysonans poznawczy najwyraźniej powoduje u niektórych wściekłość. Wielu ludzi uwierzyło, że płyn odkażający „Orlenu” nie istnieje, bo pasuje im to do ich obrazu świata.

Profesor Grodzki wygłosił orędzie. Powiedział, że wybory korespondencyjne są niebezpieczne. Parę godzin wcześniej WHO ustami dr Catherine Smallwood stwierdziło coś zupełnie przeciwnego. Profesor Grodzki już parę razy wykazał swoje oderwanie od rzeczywistości (narty we Włoszech, testy na izbie przyjęć etc.). Ciekawe, czy kiedyś do niego dotrze, że nawet jego najwierniejsi wyborcy w końcu zauważą, że – cytując klasyka – mija się z prawdą nie bez udziału świadomości. Choć w tym przypadku udział świadomości nie musi być wcale pewny.

Czasy mamy dziwne. Można twierdzić, że palenie chroni przed wirusem, można twierdzić, że płyn Orlenu nie istnieje, można, że przychodząca pocztą karta do głosowania roznosi wirusy mimo iż inne przesyłki tego nie robią. Właściwie można wszystko. 

„Fakt” przez dwa dni twierdził, że Prezydent wziął milion złotych kredytu. Na trzeci dzień odkrył, że kredyt był jednak niższy. O ponad połowę. Redakcja największego dziennika w Polsce nie potrafiła dobrze odczytać księgi wieczystej. I co? I nic. Można wszystko.

Dojechałem na końcówkę „Ściganego”. Kiedyś to potrafili robić filmy. 
Kobieta, która w niezapomniany sposób grała rolę Polish Landlady nazywała się Monika Chabrowska. Nie ma nic o niej w Wikipedii. I to jest zła informacja.