1. –Im więcej słów pan wypowiada, tym bardziej widać, że nie ma pan nic do powiedzenia – powiedział Mazurek do Cymańskiego. Trudno się z nim nie zgodzić. I to jest zła informacja.
Koty czekały w kuchni przy swoich miskach. Okazało się, że poza suchym (które i tak było w misce) i resztką jakiejś starej „Doliny Noteci” nie mam im co dać. Pokręciły się chwilę i poszły.
Chwilę później pod drzwiami na tarasie znalazłem martwą mysz. Bożena uważała, że koty w ten sposób chciały pokazać, że głodząc zmuszamy je do polowania, ja zaś pomyślałem, że koty widząc, że się w domu nie przelewa, postanowiły się podzielić zdobyczą.
2. Pojechałem do miasta, żeby zrobić zakupy kotom. Amazon już chyba prawie gotowy. Ani chybi zaczną likwidować zaraz kontenerowy biurowiec. Informacje o naborach pracowników wyciekają nawet z zamkniętej lodówki. Właściwie, gdyby szukali kogoś do prowadzenia mediów społecznościowych, to bym mógł aplikować. Mam jakąś praktykę. Swoją drogą, to że się tak ostro reklamują chyba znaczy, że mają problem z zebraniem załogi. Ciekawe co zrobią najpierw: podniosą stawki, czy zaczną się reklamować po ukraińsku. Chyba, że już się po ukraińsku reklamują, tylko dobrze targetują ten przekaz.
Kupiłem w Rossmanie saszetek mnóstwo, w jakimś dziwnym sklepie typu dyskont kupiłem mnóstwo baterii za jakieś grosze. W Tesco, którego zaraz nie będzie, ptasie serca dla kotów. No i się musiałem chwilę po mieście pokręcić, bo czekałem aż mi przyjdzie e-recepta. Chwila trwała godzinę z kawałkiem. Mam wrażenie, że dwie na trzy spotykane osoby mówiły po ukraińsku lub rosyjsku.
Byłem na targu zwanym rynkiem. Kupiłem śliwki. I wieszak, który Bożena zarezerwowała w „Atelier u Iwonki”. W końcu przyszła recepta. Lek trafiłem w drugiej aptece. I w ten prosty sposób z 45 minut, które miał trwać wyjazd, zrobiło się godzin trzy. I to jest zła informacja.
3. Wróciłem do domu. Nakarmiłem Kocia. Kocię, które spało jak zabite, jak tylko usłyszało mlaskanie – zerwało się na równe nogi. Znikąd pojawiła się też Rudzia.
Złą informacją jest, że najedzone Kocię zaczęło się bawić martwą myszą. I nie robiło tego w czysty sposób.
Ruszyłem do Warszawy. Omijając Kulczyka udało mi się nawet całkiem sprawnie dojechać. W Warszawie bardzo ciekawa rozmowa, z – ze spotkania, na spotkanie – coraz bardziej interesującym rozmówcą.
wtorek, 14 września 2021
13 września 2021
środa, 7 kwietnia 2021
6 kwietnia 2021
1. Kocio jednak po 22 postanowił, że wyjść musi. No i wyszedł. Poszliśmy spać. Na nakastliku położyłem pokazujący obraz z kamery przed drwiami. Obudziła mnie przed drugą. Patrzę. Siedzi. No to wstałem i go wpuściłem. Strasznie narzekał, że długo musiał czekać. No i przez te nocne brewerie zaspałem na Bielana u Piaseckiego. Zdążyłem na sam koniec, by usłyszeć, jak – z niewiadomych powodów – nie chce odpowiedzieć na pytanie, czy Prezes zaprosił go do PiS-u.
Dziemianowicz-Bąk w „Graffiti”: Afera w Rzeszowie. Ja nie wierzę w teorie spiskowe. Afera w Rzeszowie. Ja nie mówię, że tam się stało coś złego, ale jest afera w Rzeszowie. Ponad połowa Polaków uważa, że Rząd sobie nie radzi ze szczepieniami.
Kępka: Powołuje się pani na sondaż, ale tam pytanie było nie o szczepienia, tylko: jak rząd radzi sobie z pandemią.
Dziemianowicz-Bąk – bez zmrużenia oka: ale teraz szczepienia to najważniejszy element walki z pandemią.
Pani Poseł ma talent. Nadała by się do Platformy.
Cymański u Mazurka – (życzymy mu zdrowia – jak to podkreślał Mazurek – szczerze) – zaprzeczał sobie w co drugim zdaniu. Znaczy mówił najpierw jedno, później drugie, znowu wracał do pierwszej wersji, by po chwili wrócić do drugiej. Nadał by się do Platformy
2. Jakże się cieszę, że nie zajmuję się czynnie polityką. Gdybym dziś był gościem jakiejś publicystyki, to najprawdopodobniej musiłbym odpowiedzieć na pytanie – Kim dla pana był Krzysztof Krawczyk? I bym się musiał wić jak piskorz. Gdyż należę do tej prawie pięćdziesięcioletniej młodzieży, która panem Krzysztofem się nigdy jakoś nie fascynowała. Wolałem Andrzeja Zauchę, być może dlatego, że z jego córką chodziłem na religię. Do św. Anny. Chodził tam też młody Grechuta, ten co później zaginął. Salka miała naprawdę niezły strop. Chyba renesansowy.
Przypadkiem usłyszałem fragment prognozy pogody w „Trójce”: „w Wielkopolsce, konkretnie w okolicach Gorzowa, spodziewane są burze.”
Może zdziwi to niektórych, ale to, że Gorzów jest Wielkopolski wcale nie znaczy, że leży w Wielkopolsce. Szczecin też – wbrew pozorom – nie leży nad morzem. Z Warszawy tego nie widać.
Gorzów Wielkopolski nim został Gorzowem Wielkopolskim był Gorzowem nad Wartą a wcześniej – Kobylą Górą. Z Kobylą Górą trudniej by było się pomylić.
W „Trójce” usłyszałem, że Szymon Hołownia, w związku z tym, że mógł się zaszczepić wezwał do dymisji ministra Dworczyka. To jest akurat prawdopodobne.
3. W parku narcyzy zajęły miejsce przebiśniegów.
Pojechaliśmy do Zielonej Góry – gdyby w „Trójce” powiedzieli, że to śląskie miasto nie miałbym pretensji, gdyż przez większość historii to było śląskie miasto – żeby oddać książki do biblioteki. Bożena się zapisała, pożycza i się zaczytuje. Później trzeba jechać i oddać. To jest akurat proste i bezpieczne – przed budynkiem stoi skrzynka, do której się zwracane książki wrzuca.
Wracaliśmy przez Krosno Odrzańskie. W miejscu, gdzie było kiedyś centrum miasta – jest skwer. Rynek jest teraz dziwnym wybrukowanym placem, w jaki zmienia się droga.
W Bytnicy jechałem kawałek za nauką jazdy. Powoli jechałem, gdyż była to raczej jedna z wcześniejszych lekcji. Gdybym był instruktorem – chyba bym żądał od kursantów okazania wyniku testu. Choć gdybym był – pewnie bym nie żądał. Zresztą co ja mogę wiedzieć o wyborach życiowych instruktora jazdy z okolic Krosna Odrzańskiego.
poniedziałek, 8 marca 2021
8 marca 2021
1. 8 marca. Dzień, w którym mężczyźni wrzucają na media społecznościowe swoje zdjęcia z bukietami kwiatów.
Zaspałem. Znaczy przed szóstą przyszły panie pielęgniarki wytoczyć ze mnie codzienną porcję krwi. Później zasnąłem i obudziłem się w połowie Mazurka. Nieprzytomny. Akurat w momencie dyskusji na temat imienia pani minister Maląg. Jakoś lubię posła Cymańskiego. On przynajmniej próbuje jakoś tłumaczyć wszystkie nielogiczności na jakich jest łapany. Na pewno na niego nie zagłosowałbym w żadnych wyborach. Mimo, iż wolę go od następnego pokolenia posłów. O, od takiego Marcina Kierwińskiego, który złapany za rękę krzyczy, że to nie jest jego ręka. Głośno krzyczy.
2. Zebrało się nade mną dostojne konsylium lekarskie. Usłyszałem, że jestem wzorowym pacjentem. Że słucham poleceń. Nie bardzo sobie wyobrażałem, jak w takiej sytuacji można nie nie słuchać. Najwyraźniej można.
Jednak nie wyjdę w środę. Coś mi tam będą robić dzień później. Spacerowałem przez dwie godziny. Jednak chyba zbyt wolno, by dojść na Zamek.
Bożena wysłała zdjęcie – w Rokitnicy wystawiły łby przebiśniegi. Ratownik 24 leciał dziś ze trzy razy.
3. Rafał Jemielita przysłał mi PDF swojej książki. Na pewno ją kupię – od pewnego czasu staram się kupować książki znajomych, niezależnie od prób pozyskiwania dedykowanych egzemplarzy autorskich. „Crash Historie czyli jak wypadki zmieniają świat”. Prawie czterysta stron zajęło mi niecałe pięć godzin. Świetnie się czytało.
Nie byłem wielbicielem Rafała w poprzednim wcieleniu Automaniaka. Teraz widać, jak się tam marnował.
sobota, 6 lutego 2021
5 lutego 2021
1. U Mazurka Cymański. Przez pierwszą połowę rozmowy Cymański dla Roberta był PiS-owcem. Poźniej wrócił do SolPolu. Alr to nic. Poranek zrobiło mi zdanie: Ja przyjmuję pana krytykę, bo jest szczera i uczciwa. Tadeuszów Cymańskich powinno się klonować. Nie klonuje się. I to jest zła informacja.
2. Rano, w serwisie prze Mazurkiem red. Berenda powiedział, że paliwo będzie wyraźnie drożeć. Trafiło do głęboko w moją krakowską oszczędność. Gdy pojechaliśmy do miasta na zakupy zatankowałem audi po korek. Kiedy zapłaciłem dotarło do mnie, że te sześćdziesiąt litrów etyliny, wartych prawie dwieście siedemdziesiąt złotych będzie jeździć w audi Bóg wie ile czasu (samochód zwykle jeździ na LPG), a gdyby benzyna podrożała o 20 groszy – oszczędziłem całe 12 złotych.
Podobnie dobry interes zrobiłem w Lidlu, kupując towary w promocji. Z rachunku wyszło, że oszczędziliśmy prawie dwadzieścia złotych. Na orzechach laskowych, tabletkach do zmywarki i czterech kostkach masła. Z tą różnicą, że za zakupy w Lidlu zapłaciła Bożena.
Między Tesco a Lidlem byliśmy w myjni na Orlenie. Warto czasem umyć auto. Warto zapamietać, gdzie się je po umyciu postawiło, bo umyte wygląda czasem. zupełnie inaczej. Złą informacją jest, że nikt jeszcze nie wymyślił automatycznej myjni do wnętrz.
3. Kurier przyniósł opornicę. Nie podoba mi się ta nazwa, cóż poradzić. Poprzedni właściciel, gdy mu się opornica zepsuła udał się do jakiegoś kowala, który z opornicy z BMW, dziwnego przełącznika i ze dwóch metrów kabla jak do suszarki zmajstrował coś, co niezależnie od sterowania klimatyzacją zmieniła prędkość wentylatora. Rozebrałem z pół deski rozdzielczej i zacząłem tę kowalską konstrukcję usuwać. Szło mi całkiem nieźle. Udało mi się nową opornicę podłączyć do silnika wentylatora. Nie mogłem znaleźć wiązki, która opornicą steruje. Szukałem, szukałem. Zadzwoniłem do poprzedniego właściciela z pytaniem, czy kowal coś z instalacji wycinał. Poprzedni właściciel zadzwonił do kowala, później do mnie – kowal twierdził, że nic nie wyciął. Szukałem, szukałem, znalazłem kartę kredytową poprzedniego właściciela. Wiązki sterującej – nie. Wygląda na to, że kowal wypiął ją z komputera i gdzieś dał. I teraz trzeba będzie skombinować nową. Złą informacją jest, że przy majstrowaniu tego czegoś, kowal wyciął dziurę w obudowie kanału, którym zimne powietrze trafia do wentylatora. I przez tę dziurę wieje zimno. Jak skombinuję wiązkę przyjdzie dziurę zatykać.
Zegary działają. Jak widać na załączonym obrazku.