1. Mam osobiste źródło spiskowych
teorii. Źródło to w moim uniwersum pełni rolę dziesiątego męża
z „World War Z”.
No i rzeczonemu źródłu nie pasował
materiał „Wprost”. Ten o molestowaniu. Źródło moje –
skądinąd słusznie – zwracało uwagę na to, że to ch. nie
robota dziennikarska. Źródło przed laty pracowało w kilku
redakcjach i ma nie najlepsze zdanie o dziennikarzach, zwłaszcza
śledczych. Mówi, że najbardziej na ich pracę wpłynęła
rezygnacja z faksów na rzecz mejli. Bo nie trzeba przepisywać,
wystarczy przekopiować.
Źródło ma już swoje lata i w
związku z tym za grosz nie ma zaufania ani do redaktora naczelnego,
ani wydawcy „Wprost”. Miałem w związku z tym kilka poważnych
ze źródłem dyskusji w czasie afery taśmowej. Ale o tym przypomnę,
jeśli Prokuratura wypełni groźby pana Seremeta.
No więc źródło szukało w sprawie
drugiego dna. Dość szybko rozpoznało bohatera i przyniosło teorię
związaną z zapleczem kandydatki Ogórek. Nie będę jej tu
opisywał, bo jest zbyt skomplikowana. No i dotyczy pewnych faktów,
które (jeszcze) nie są powszechnie znane.
Ostatnio źródło przyszło z nową
teorią. Mianowicie, że chodziło o przywołanie do porządku
bohatera, za sposób w jaki przeprowadził wywiad z panią premier
Kopacz.
Pani Premier nie wyszła zbyt
korzystnie. A szła w przekonaniu, że będzie super. Do niej nie
warto mieć pretensji, ale jej otoczenie zapomniało o tym skąd
bohater jest. Zresztą Warszawka nie docenia Ślązaków. Nie rozumie
ich. Nie wie, że mogą istnieć wartości, których się nie
poświęci w imię kariery.
Wywiad poszedł. Pani Premier wyszła
źle. Bardzo źle. Wyszedł profesjonalizm bohatera, który nie
atakował, tylko pozwolił się jej kompromitować. A nawet
skompromitować.
Otoczenie pani Premier dostrzegło nagle
poważny problem. Już wcześniej dziennikarze wypowiadali się o
pani Premier niezbyt dobrze. Z tym, że robili to w mediach
społecznościowych a nie na wizji. Jeżeli ktoś taki jak bohater
pokazuje, że nie jest po stronie rządu – może ruszyć lawina.
Postanowili więc pociągnąć za cugle. I nie chodzi o to, że
minister Kamiński zadzwonił do redaktora Latkowskiego z poleceniem,
tylko ktoś, komuś coś podrzucił. Może z sugestią, że całe
miasto mówi. I że ponoć konkurencja się za temat zabiera.
„Wprost” puścił. Bez nazwisk. Nazwisko za to od razu pojawiło
się w plotkach. Pomysłodawcy całej akcji są z trochę innych
czasów – nie docenili więc siły mediów społecznościowych. I
poszłoooo.
Sprawcom wcale nie zależało na tym, żeby wykończyć
bohatera. (Ale wiadomo jakimi są fachowcami). Może liczyli na to,
że dziennikarze zadzwonią do bohatera z prośbą o komentarz. Więc
się stąd dowie, że nie powinien brykać. Może nie wierzyli, że
tekst się ukaże, bo materiału tam, co kot napłakał.
Cóż,
są z innych czasów.
Tu disclaimer: Proszę to traktować
jak ASZdziennik. Nie wykonałem żadnej pracy, żeby tę historię
zweryfikować. Tekst jest oparty na pojedynczym anonimowym źródle.
Do tego o ograniczonej wiarygodności. Napisałem, bo lubię
historie.
Nie wiem, co mam zrobić, żeby ktoś przypadkiem nie
traktował tego jako opisu faktów. I to jest zła informacja.
Disclaimer 2.: Nie jest moją
intencją usprawiedliwianie jakichkolwiek przypadków molestowania
kogokolwiek, bądź czegokolwiek przez kogokolwiek.
Disclaimer 3.: „Wprost” generalnie
robi dobrą robotę. Mógłby robić ją lepiej.
2. PKP w reklamie TV informuje,
że są też inni przewoźnicy kolejowi. Po to, żeby ludzie , że
jeżeli w pociągu śmierdzi i jest głośno to musi być właśnie
inny. Na przykład TLK. O, nie! TLK to też PKP. Ciekawe ile ta
kampania kosztowała. I ile śmierdzących wagonów by można za nią
wyremontować.
TVN24 nie dało na żywo transmisji z
katowickiej imprezy prezydenta Komorowskiego. Puściło „Drugie
Śniadanie Mistrzów”. Marcin Meller robi wspaniałą robotę
pokazując jakimi idiotami są polscy celebryci. Ciekawe, czy Bobek
Makłowicz prędko się tam znowu pojawi – ze dwa razy wyglądało,
że zaraz go szlag trafi..
Swoją drogą kto wie co łączy
Makłowicza, prof. Nowaka i mnie?
Po „Śniadaniu”
pokazano jak w Katowicach prezydencji miast składają hołd
prezydentowi Komorowskiemu. Wyglądało to dość zabawnie. Stali w
kolejce, po wyczytywaniu podpisywali się na ścianie (niektórzy
kucając) i ściskali z panem Komorowskim. Bożena w tym zobaczyła jakąś
scenę z „Ojca Chrzestnego”, ale chyba jest uprzedzona.
Później
retransmitowano przemówienie. Niezbyt długie, bo pan Prezydent nie
czytał.
Rozbawiły mnie komentarze, że ta impreza to dobry
ruch. Prezydenci miast właśnie zaczęli się wycofywać ze swoich
wyborczych obietnic. Próba wyprowadzania wniosku, że Komorowski
przez nich wsparty jest bardziej obywatelski ma sens tylko wtedy,
jeśli tę obywatelskość będziemy rozumieć jak w nazwie PO.
A,
no właśnie wg pana Prezydenta tak mamy ją rozumieć. Mam wrażenie,
że do pana Komorowskiego jeszcze nie dotarło, że wcale nie będzie
mu tak łatwo wygrać.
Na razie sztab prezydenta Komorowskiego
zintensyfikował działania na Twitterze. Niestety nie korzystają z
doświadczeń gen. Kozieja, który na Twitterze niejedną bitwą
stoczył.
Marszałek Jarubas rozpoczął kampanię w „swoim
rodzinnym Nowym Korczynie”. Rodzinna to dla pana Jarubasa jest
Błotnowola. Ale to drobiazg. Pan Jarubas ogłosił, że chce
zakończyć wojnę polsko-polską. Miał jeszcze jakieś hasło na
koniec, ale też je gdzieś słyszałem wcześniej. W każdym razie
pan Jarubas nie jest nawet panią Ogórek.
Pani Ogórek miała
przemówienie. Gdybym był warszawską feministką, to bym miał
używanie. Nie jestem i to jest zła informacja.
3. Zapalił się most. Nie wiedziałem,
że coś takiego może się zdarzyć. Może. I zdarza się po raz
drugi. Pierwszy raz ze czterdzieści lat temu. Straż Pożarna ma
ponoć specjalne statki gaśnicze. Na zimę wyciągane z wody.
Strażacy gasili z jakichś motorówek, które znosił prąd.
Odnalazł się wtedy prezydent obywatel Jóźwiak, który w kwadrans
załatwił holownik. Jego szefowa jest szychą w rządzącej partii,
jest na ty z panią Premier, szkoda, że nie jest tak sprawna jak on.
Mogłaby załatwić, żeby następnym razem nie było trzeba
improwizować, tylko użyć odpowiedniego sprzętu
Prezydent
obywatel Jóźwiak, razem z wiernym dyrektorem Zydlem do rana
asystowali przy akcji gaśniczej. Chciałbym kiedyś zobaczyć
scenkę, jak po jakiejś akcji usmolony dyrektor Zydel w kurtce z
napisem Centrum Zarządzania Kryzysowego wchodzi do Beirutu,
podchodzi do baru, coś zamawia, widzi to Krzysztof, podchodzi i mówi
do barmana – on the house. Wszyscy patrzą na dyrektora Zydla z
wdzięcznością.
Znaczy nie wiem, czy bym chciał. Bo może
jeszcze jeden most by został wyłączony na parę miesięcy. Na
razie wyłączony jest Łazienkowski. I to jest zła informacja.
PS.
Ktoś, kto wpadł na pomysł, że źródłem moim jest red. Pawlak chyba nie ma mózgu.