wtorek, 14 grudnia 2021

13 grudnia 2021


1. Mały kot odkrył, gdzie śpimy. I to jest zła informacja. Ciężko się śpi, gdy coś wbija ci zęby w paluch. 

2. Przez noc spłynęło większość śniegu. Jest mokro i mglisto. I to jest zła informacja. Lubię mgły, choć chyba w grudniu bym wolał śnieżyce. Przez te mgły pojechaliśmy do Gorzowa, na spotkanie z Prezydentem Miasta. Ciekawa postać. Generalnie wybierani przez kilka kadencji, w jednomandatowych okręgach, samorządowcy są zwykle ciekawymi postaciami. Gdyby byli nieciekawi – to by ich nie wybierano. W wyborach samorządowych włodarzy ludzie głosują kierując się własnym interesem. Wyjątkiem jest Warszawa, tam głosują, by ratować Polskę przed Kaczyńskim. A jak już zagłosują, to się dziwią, że miasto jest tak, a nie inaczej zarządzane. 
No więc ciekawa postać. Znana z tego, że będąc na urlopie wynajmuje się jako kierowca ciężarówki. I jedzie w trasę. Tłumaczył, że w kabinie, przez parę dni jest sam. Nie każdy zrozumie o co chodzi, ci którzy zrozumieją – zaczną się zastanawiać, dlaczego jeszcze nie zrobili C+E.

3. Prezydent Miasta Gorzowa, który to Gorzów, Wielkopolski jest zasadniczo tylko z nazwy, powiedział coś bardzo interesującego. Otóż popularność instalacji fotowoltaicznych powoduje wielki wzrost zużycia prądu. Człowiek zakłada panele. Ma prąd za darmo, więc przestaje ten prąd oszczędzać. Przestawia sobie ogrzewanie na elektryczne. Panele narobiły mu prądu w lecie. Ale to nie jest tak, że ten prąd schowany został w jakimś wielkim akumulatorze. Teraz jest zima. Panele robią tyle, co nic, a prądu do ogrzania trzeba. Mnie wyjdzie w grudniu ze dwie megawatogodziny. Ktoś ten prąd musi zrobić. Z czego? Z węgla oczywiście, bo z czego innego? Innymi słowy: gdybym nie inwestował w zieloną energię i ekologiczne ogrzewanie, to bym mniej energii elektrycznej zużywał. Ogrzewałbym biomasą, która zasadniczo jest prawie neutralna klimatycznie. A tak, zużyty przeze mnie zimą prąd zostawi z pięć ton CO2. Złą informacją jest, że mnie to chyba nie rusza. A może to nie jest zła informacja. Może gorszą jest to, ilu ludzi bezrefleksyjnie łyka te opowieści o zielonej energii. 


W Lawinie, przy zdjęciu pompy wody się okazało, że rolka napinacza się kończy. Kolejny dwa dni czekania. Tym razem na część wartą czterdzieści złotych. 


 

poniedziałek, 13 grudnia 2021

12 grudnia 2021


1. Nie chciało się mojej osobie wstawać, więc nie wziąłem pasywnie udziału w niedzielnych politycznych nawalankach. Swoją drogą, ciekawe, czy krzyczenie na telewizor nie zmienia sytuacji. Czy już nie jest to udział aktywny. 
W ogóle dziwny dzień, gdyż i od Twitterów sobie wziąłem wolne. Więc nie wiem, co się na świecie dzieje. I nawet nie wiem, czy mi to przeszkadza, a to jest akurat zła informacja.

2. Zawieźliśmy Józkę na dworzec. Pociąg spóźniony był tylko o cztery minuty. 
Na dworcu stoją kosze na śmieci. Z pleksi. Jak urny. Wyborcze urny. Logicznym uzasadnieniem przeźroczystości śmietników jest zagrożenie terrorystyczne. 
–Wrzucił pan ładunek wybuchowy do śmietnika?
–Tak
–Dlaczego pan to zrobił?
–Bo go już nie potrzebowałem.
Albo: Sprawcę ukarano mandatem karnym, w kwocie 250 złotych. Wrzucił bombę biologiczną do zmieszanych. 
Na dworcu, spod farby, wyszło parę liter, z których można wnioskować, że Świebodzin był przez chwilę Świebodzinem Wielkopolskim. Wydaje mi się, że historycznie powinien raczej być Śląskim. W 1945 najwyraźniej inaczej na to patrzono. 
Na stacji stał pociąg. Elektrowóz Deutsche Bahn, czerwony. Richtung: Niemcy. Za nim, po horyzont (w związku z zamgleniem, nie było to zbyt daleko) wagony z volkswagenami. Z tym, że te volkswageny przodem w stronę Poznania. 
Opowieści o tym, że w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw zatrzymano w Europie produkcję samochodów są najwyraźniej przesadzone. 
Znikły tabliczki zabraniające przechodzenia przez tory. Pojawiły się nowe, sugerujące, by się strzec pociągu. Polska w coraz większym stopniu staje się oazą wolności. 
Piszę te wszystkie rzeczy, bo liczę na to, że mi się przypomni coś, co koniecznie miałem napisać. Raczej mi się nie przypomni. I to jest zła informacja. 

3. Z niewiadomych przyczyn doznałem przypływu energii. Zdjąłem drzwi z górnej łazienki i zestrugałem je od spodu. Przez ostatnich z dziesięć lat się zamykając, wydawały w związku z podłogą denerwujący dźwięk. (Najwyraźniej nie aż tak denerwujący). Udało mi się je również założyć. Nie dostrugałem ich wystarczająco. Znaczy słychać ich związki z podłogą bezpośrednio przed samym zamknięciem. Do tego bardzo cicho. Porównując sytuacje sprzed i po struganiu, obawiam się, że energia, by dostrugać do końca zbierze się we mnie za jakieś tysiąc lat. I to jest zła informacja, gdyż nie jest powiedziane, że elektryczny strug z Lidla wcześniej się nie popsuje.  

Kupiony w nieodżałowanym Tesco żeliwny garnek świetnie się sprawdza w duszeniu pieczarek.


 

niedziela, 12 grudnia 2021

11 grudnia 2021


1. Rano wyszło słońce. Śnieg na gałęziach, delikatna mgiełka, żeby słońca było trochę więcej, to by było jak na zimowych zdjęciach, które między programami w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych wrzucało TVP. Profesor Żerko na pewno pamięta. 
Pożyczyłem volvo i pojechałem do Zielonej Góry. Tenis jednak potrafi być interesujący. Złą informacją jest, że Polska przegrała z Czechami, choć Janowicz wygrał z Czechem. 

2. Wracając wpadłem do Lidla. Po remoncie przestał to być nasz Lidl. Trwa oswajanie automatycznych kas. Coś jest z nimi nie tak. Zbyt blisko są ustawione. Albo chodzi o coś innego. Zasadniczo miałem kupić buraki, by je przedwigilijnie kisić. Było buraków mało. Wziąłem więc wino. Nie po to, by je kisić. Wino węgierskie. Balatoni Kekfrankos. Bardzo dobry stosunek jakości do ceny. W międzyczasie się zrobiło się ciemno. Wcześniej, między Sulechowem a Świebodzinem na polach kładł się tuman. Trudno było właściwie poznać, czy to mgła, czy to podniesiony wiatrem śnieżny pył. 

3. Mazurek ze Stanowskim. Jakże przyjemna dawka dziaderskiego zdrowego rozsądku. Robertowi się wymsknęło, że się rozpoczęła wysyła „Kmiotów Polskich”. A już postawiłem na nich krzyżyk. 

Jutro ma pojechać pierwszy po dwunastu latach, osobowy pociąg z Końskich. Te Końskie, to była ostatnia podróż E32. Nowy właściciel dzwonił jakiś czas temu, że zrobił silnik – wymienił pękniętą głowicę. Beemka znowu zaczęła świetnie ponoć jeździć. Właściwie nie ma się czemu dziwić. To porządny samochód. Teraz już takich nie robią. I to jest zła informacja. 






 

sobota, 11 grudnia 2021

10 grudnia 2021


1. Misiek, który generalnie polityką się nie interesuje, ma regularne uczulenie na paru polityków lewicy. Konkretnie na Leszka Millera i Włodzimierza Czarzastego. Na Czarzastego bardziej. Uczulenia tego się nabawił śledząc sprawę Rywina. Szczerze mówiąc nie wiem, w jakim trybie – jako człowiek niezainteresowany polityką – sprawę Rywina śledził. W każdym razie uważa, że Czarzastego nie powinno być w życiu publicznym. Ja podobne uczulenie mam na Bogdana Klicha. Z różnicą taką, że jako człowiek interesujący się polityką, wiem, że Klichowi prawo do funkcjonowania w życiu publicznym dają głosy dziesiątek tysięcy krakowian, którzy chcą, by był reprezentującym ich senatorem. Ja nie mogę zdzierżyć, gdy Klich się bierze za moralizowanie. I to jest zła informacja. Zwłaszcza nie mogę zdzierżyć, gdy używa słów: odpowiedzialność polityczna. 
Za Wikipedią: „Okres kierowania MON przez Bogdana Klicha był krytykowany przez część prasy fachowej i określany wręcz jako najgorszy do tej pory w III RP.” Któryś z emerytowanych generałów zauważył, że w ciągu niecałych czterech lat Klicha ministrowania, zginęło więcej polskich generałów, niż podczas którejkolwiek z wojen. 
No więc kiedy Klich pisze o politycznej odpowiedzialności – mnie krew oczy zalewa. Dałem dziś temu upust na Twitterze. Jak tylko dałem ten upust, zaczepił redaktor Jadczak. Sugerując, że mam ograniczone prawo do ocen, skoro moja gazeta milczy na temat najsłynniejszego Lubuszanina. Gdy wrzuciłem zrzuty kilku tekstów z ostatnich dwóch chyba tygodni, to przeczytałem, że są nie takie, jakie być powinny. 
W świecie redaktora Jadczaka, należę do obrońców najsłynniejszego Lubuszanina. Jakoś to przeżyję. 
Mam nadzieję, że niedługo przeczytam, iż ta moja obrona nie była skuteczna. 

2. Rzeczony najsłynniejszy Lubuszanin poszedł na bezpłatny urlop. Mam wrażenie, że nikt nie zauważył drugiej części jego oświadczenia – poprosił o zwolnienie z poselskich obowiązków. Podstawowym poselskim obowiązkiem jest udział w głosowaniach. Czyży to był sygnał: nie chcecie mnie jako ministra, to nie będę glosował. I zobaczycie? No i zobaczą. Mam nadzieję, że niedługo już on też zobaczy. 
Polsat podał, że firma najsłynniejszego lubuszanina ma oddać 660 tys. złotych. Pani Marszałek tak powiedziała. Koledzy miejscowi mówią, że nie jest to takie proste, bo pani Marszalek kontrolować mogła tylko tzw. operatora. Firmę powołaną do obsługi funduszu. I w związku z niedopełnieniem warunków, to tej od operatora może chcieć zwrotu pieniędzy, a tak się składa, że sama (jako urząd) tę firmę założyła. Złą informacją jest, że nie mam na tyle wiedzy prawno-administracyjnej, żeby to zweryfikować. 

3. Byłem w Zielonej na wielkim tenisie. Piękny sport, ale nie dla mnie. I chodzi też o oglądanie. I to jest zła informacja, bo kulturalny człowiek powinien się tym sportem fascynować. Pojadę też jutro. Może do jutra dojrzeję. 



PS.
Piszę „najsłynniejszy Lubuszanin” nie dlatego, by nie używać nazwiska „Mejza”, tylko jakoś tak mi wyszło. 


 

piątek, 10 grudnia 2021

9 grudnia 2021


 

1. Zmarzłem w nocy. Przez tę szczepionkę pewnie. Rano przyszedł Kocio. Myślałem przez chwilę, że chodziło mu o wywarcie presji celem doprowadzenia do otwarcia drzwi na taras. Jednak nie. Przyszedł. Pomiauczał. Wskoczył do łóżka i zasnął. 
Ja, niestety, musiałem wstać. Kocio spał do popołudnia. Później wyszedł na mróz. 
Mały kot sprawia wrażenie, jakby dotarło do niego ile czasu zmarnował nim zaczął biegać po domu. Wszędzie go pełno. Uwielbia też chodzić po człowieku, i to nie jest dobra informacja, gdyż pazurki ma ostre. 

2. Oglądanie z zewnątrz prezydenckich aktywności to wciąż ciekawe doświadczenie. Przyprowadzenie pani Ciechanowskiej na imprezę Bidena – mocna rzecz. U nas pewnie do mało kogo to dotrze. Ale dla Białorusinów to naprawdę coś.
Potem, wieczorem jeszcze rozmowa Biden–B9. I sygnał Białego Domu, że Biden nie poczynił żadnych ustępstw podczas rozmowy z Putinem. 
Polityka zagraniczna to bardzo ciekawa jest rzecz. Złą informacją jest, że w Polsce rozmowy o niej sprowadzają się do politycznej nawalanki. 

3. „Narcos – Meksyk”. Odcinek trzeci. Amatorska strzelanina przy dźwiękach „Enjoy the silence”. Teraz mnie prześladuje: all I ever wanted, all I ever needed is here in my arms. I to jest zła informacja, bo w młodości nie byłem depeszem. 

czwartek, 9 grudnia 2021

8 grudnia 2021

 


1. Znowu mi się coś śniło. Miałem nawet zapisać co. Nie było czasu, gdyż musiałem, bladym świtem, zawieźć Tośkę na Bahnhof. Udało się przed czasem. Zug przyjechał. Wsiadła. Pojechał. Moja osoba zaś udała się do Zielonej Góry, gdzie się okazało, że panowie mechanicy, nie tyle nie zrozumieli naszej z sąsiadem Tomkiem koncepcji, co chcieli wyrazić wątpliwość, co do jakości spawu. Że zamiast obspawać wkoło, heftnięto tylko dwa razy. Udało się w końcu porozumieć, w kwestii tego, że jeżeli się ma amortyzator urwać, to się urwie niezależnie od tego, czy wróci samochód do swojej fabrycznej wysokości, czy dalej będzie podniesiony.
Okazało się też, że stuki, przez które wymieniłem pół zawieszenia generował aftermarketowy stopień założony najprawdopodobniej przez poprzedniego właściciela. Generował, gdyż się był urwał. Teraz, po zamocowaniu, się nie nie tłucze. Znaczy – nie generuje. 
Przy okazji odkryto powód ubytku płynu chłodzącego. Otóż leje się z pompy wody. I to jest zła informacja, gdyż miałem nadzieję, że pompa ta jest podobnie niezniszczalna jak jej odpowiedniczka w Suburbanie. 

2. Będąc o niechrześcijańskiej porze w Zielonej, zarejestrowałem się na szczepienie. Punk szczepień mieścił się w auli byłej siedziby PZPR. Wypisałem kwestionariusz, pominąłem punkt dotyczący ewentualnej ciąży, choć mógłbym się poawanturować, że sugerowanie, by odpowiadały na pytanie tylko kobiety jest seksistowskie. 
Odczekałem swoje w kolejce. Pan na pomarańczowo zaczął mnie wbijać w system. System nie chciał mnie przyjąć. Pan na pomarańczowo doszedł do wniosku, że wzięło się to z tego, że nie ma pięćdziesięciu ukończonych lat jak również od drugiej dawki minęło pięć miesięcy, więc się nie kwalifikuję, choć z drugiej strony system wystawił mi skierowanie i umówił na szczepienie. Pan na pomarańczowo już wcześniej spotkał się z taką sytuacją. Wysłał mnie na szczepienie i powiedział, że wbije to w system po Świętach, kiedy minie pół roku. 
Jestem więc zaczepiony po trzykroć. I to się dobrze składa, gdyż Pfizer ogłosił, że trzy dawki Pfizera chronią przed Omikronem. Złą informacją jest, że mimo tych trzech dawek teamsy wciąż mulą. A są niby Microsoftu. 

3. Nie słyszałem początku konferencji Łukasza Mejzy, więc nie dane mi było słyszeć odważnej tezy, że jest ofiarą największej politycznej nagonki od 1989 roku. Widziałem za to całość przemowy jego niedoszłego wspólnika. Jako człowiek gruntownie zcynizowany, zamiast pochylić się nad jego nieszczęściem i ucieczyć z cudu uzdrowienia, zwróciłem uwagę na nieumiejętne przekładanie kartek, z których to swoje wzruszające przemówienie czytał. 
Usłyszałem dziś, że w tutejszym Sejmiku istniała umowa, że się o historiach Mejzy nie opowiada, gdyż z każdym się kiedyś fotografował. Teraz, po tekstach Wirtualnej Polski, każdy coś chce opowiedzieć. Zwłaszcza o tym, że to ci inni różne interesy z Mejzą mieli. Bardziej mieli. 
A sam Mejza, gdyby mu tak zależało na dobru Zjednoczonej Prawicy jak twierdzi, to przecież mógłby ją wspierać z ław poselskich. Mógłby się chłopak oddać do dyspozycji. I zaczekać, aż jego prawda wyjdzie na jaw. Śledztwa się zakończą. Przecież jest uczciwy i to wszystko, o czym słyszymy jest nieprawdą. 

Dyrektor Zydel podesłał mi tweeta Janusza Piechocińskiego, z którego wynika, że w Lubuskiem jest najmniej w Polsce stad świń. Tylko 643 z 87801. Tu powinna być jakaś pointa. Ale jakoś nic wartego zapisania nie przychodzi mi do głowy. I to jest zła informacja. 


środa, 8 grudnia 2021

7 grudnia 2021


 

1. Wtorek. Dzień zebrań. I kolejny wyjazd do Gorzowa. Prezydenci obu stolic gorzowskiego opowiadali o pieniądzach, które dostali na transport publiczny. 
Później powrót. W grach komputerowych zwykle jest coś, co służy do szybkich podróży. Podróż w grze niby trwa, gracz zaś tego nie widzi. Znałem człowieka, który potrafił zasnąć na nawet pięć minut między przystankami. Byłby to sposób. Udało mi się sprowadzić ośmiogodzinny lot C-130 (na bliski wschód) do półtora odcinka nie pamiętam nawet jakiego serialu. Zasnąłem nad Czechami, obudziłem się pod koniec Iraku. Tak można podróżować. Złą informacją jest, że ciężko jest przez sen prowadzić. 

2. Kupiłem sobie obudowę FireWire 800. Kupiłem, żeby wsadzić w nią dysk SSD, na którym mam system, bo wewnętrzny dysk iMaca strasznie się powoli kręci. Dysku używam po USB 2. Takie porty ma komputer. Wsadziłem do obudowy, odpalam. Nie robi. Catalina się okazało, nie potrafi wystartować z FireWire. Teraz będę się downgrade'ował do Mojave. Żeby się bootowało. Skończy się na tym, że właduję SSD do środka. Z tym, że najpierw będę musiał zrozumieć na czym polega i jak obejść problem z czujnikiem temperatury. Mam wrażenie, że mógłbym tu dowolne słowa wstawić. I tak nikt nie zrozumie, o czym piszę. 

Panowie mechanicy nie zrozumieli mojej – z sąsiadem Tomkiem – koncepcji regulowania wysokości amortyzatorów. Będę więc musiał jutro, o świcie pojechać do Zielonej. I to jest zła informacja. Okazuje się, że nie jestem aż takim wielbicielem codziennych podróży. 


3. Wieczór zszedł mojej osobie na oczekiwaniu konferencji Białego Domu po rozmowie Biden-Putin. Konferencja się opóźniła prawie godzinę. W międzyczasie, dwóch kolegów, takich, co to się znają, wytłumaczyło mi, że to wszystko pic na wodę. Że Putin buduje Bidena. Że całe to zgromadzanie wojsk przy ukraińskich granicach służy wyłącznie temu, żeby Biden – w kwestiach międzynarodowych człowiek-porażka, mógł opowiedzieć, jak uratował świat przed wojną. 
Odwdzięczy się za to Putinowi znosząc sankcje NS2. 
Efekty rozmowy: Biden – mąż stanu, Putin – mimo wszystko odpowiedzialny światowy polityk, więc niech sobie ten gaz pompuje. Za moment się przekonamy, czy tak będzie. A raczej się przekonamy. I to jest zła informacja. 

wtorek, 7 grudnia 2021

6 grudnia 2021


1. Śnił mi się generał Różański. I świętej pamięci babcia. I jakieś moje koleżanki z poprzedniej pracy z tłumem dzieco. Wszystko działo się nad jakimś kanałem w Wielkiej Brytanii. I nad tym kanałem graliśmy w coś, co przypominało curling. Tyle, że nie na lodzie. Budziłem się w przekonaniu, że sen ten miał sens. Teraz nie jestem sobie w stanie przypomnieć jakiż ten sens był. I to jest zła informacja. 

2. Pojechałem do Zielonej. Promem. Pierwszy raz w historii prom czekał tylko na mnie. I tylko ze mną płynął na zachodnią stronę. Koło promu budują rzekę. Znaczy rzece wały. Stoją barki i w ogóle. 
W Czerwieńsku zamknięta droga. Naprawiali chyba kolejowy przejazd. Zrobili objazd. Najpierw po betonowych płytach, później po szutrze. Kręta szutrowa droga. Nawet nie aż tak dziurawa. Choć właściwie dziurawa. Tyle, że Lawinie te dziury nie robiły. 
Lawina została porzucona w Zielonej. Miejmy nadzieje, że tym razem uda się ją obniżyć. Ja trafiłem na chwilę do pracy. Zebranie czworga żywych ludzi. Nie na teamsach. Nie pamiętam, kiedy ostatnio w czymś takim brałem udział. Ze trzy miesiące temu?
Przez pół dnia prześladowała mnie postać wiceministra Mejzy. I to jest zła informacja. 
Jeżeli mam być szczery, a ja od dzisiaj chcę być szczery – gdybym miał w zasięgu ręki sznurek do dymisjonowania wiceministrów sportu – natychmiast bym za ten sznurek pociągnął. 
Swoją drogą pani Marszałek Województwa by mogła mu dać jakiś medal, bo dzięki niemu mniej ludzi mylić będzie lubuskie z lubelskim. 

3. Żeby było sprawiedliwie – byłem też dzisiaj w Gorzowie. Gorzowskie arterie przypominają te z warszawskich osiedli. Zielonej Górze bliżej do Krakowa. 
Jeżdżenie S3 zaczyna mnie nudzić. I to jest zła informacja, bo całkiem fajna droga jest. 
W Lidlu rozdawali książkę – kompendium wiedzy o zasadach zdrowego żywienia dla każdego, kto chce się odżywiać zdrowo, stworzone pod kierunkiem prof. Mirosława Jarosza. Oprawa twarda. Książka gruba. A mówią, że nie ma papieru. Zafoliowana, więc nie wiem czy pod kierunkiem profesora Jarosza poleca się jakiekolwiek dania mięsne. Nie wiem. I to jest zła informacja. 

Od czterech dni, kiedy wieczorem coś piszę, śpi na mnie kot. I wygląda na to, że to dziecię Kocia, gdyż gdy Kocio śpi, to też śpi tak, że go można ukraść. 


 

niedziela, 5 grudnia 2021

5 grudnia 2021


1. W nocy spadł kolejny ładunek śniegu. Słusznej wielkości. Wczoraj miało miejsce pierwsze spotkanie Dr ze śniegiem. Biel Kocia też nabrała sensu. 

Nie dałem się wciągnąć niedzielnej publicystyce. Nie słyszałem więc, co w którymś z programów powiedział Andrzej Zybertowicz. Z echa, które do mnie dotarło mogę się domyślać, że powiedział – jak to zwykle bywa – prawdę. W najmniej pożądanej przez słuchaczy wersji. 

Gdy ktoś mówił, że na Kremlu strzelają korki szampana – tłumaczyłem, że tam, to raczej wódkę piją. Znudziło mi się, gdyż wzbudzenie jakiejkolwiek refleksji wśród powtarzających ten banał nie było chyba możliwe. 

Sukcesem bezdyskusyjnym rosyjskich specjalistów od informacji jest doprowadzenie do tego, że dziś wszyscy są nazywani sojusznikami Kremla. W tym szumie trudno zauważyć, kto takim jest naprawdę. 
Nikt już nie pamięta, że Trump był przecież marionetką Putina. A współpraca z Trumpem miała być narażaniem bezpieczeństwa Polski. Ci, którzy to wtedy opowiadali, dalej są nie wychodzą z mediów. I to jest zła informacja. 

2. Wbrew własnym zasadom udaliśmy się do placówki pocztowej Lidl i placówki pocztowej Biedronka. W placówce pocztowej Lidl, po remoncie, niczego nie można znaleźć. I to jest zła informacja. Pojawiły się automatyczne kasy. Ustawione za blisko. 
W placówce pocztowej Biedronka kolejki. Jak to na poczcie. Pokazałem pani w kasie, że zamiast żonglować dziewięciokilowym sześciopakiem mineralnej, wystarczy oderwać kod paskowy z opakowania. Ciekawe, czy ziarno innowacji trafi na odpowiedni grunt. 

3. Nowe odcinki „Narcos”. Naszła mnie myśl, że meksykańskie wesela przypominają jakoś te nasze. Ale może wszystkie wesela są podobne?

Lawina zaliczyła próbę zimnej nocy – nic nie rozładowuje już akumulatora. Złą informacją jest, że prawdopodobnie tak dostał w skórę, że pewnie zaraz będzie trzeba go wymienić. 



 

4 grudnia 2021


1. Dziś rano słońca nie było. Za to był śnieg. Biało. Jak w grudniu. 
Przyjechał pan po pełen gruzu kontener. Kontener stał od sierpnia. Pan o nim zapomniał. Narzekał, że mu bardzo kontenera tego brakowało we wrześniu. A później w październiku mu brakowało. Przez te miesiące kontener zebrał sporo deszczówki, więc ledwo się go udało wciągnąć na multicara, na którym wcześniej przyjechał. 

Pojechałem na wielki tenis do Zielonej Góry. Zaparkowałem pod halą CRS i spokojnym krokiem udałem się do środka. Jak na międzynarodowy turniej – było zadziwiająco spokojnie. Nie wiedząc, co robić zapytałem ochroniarza, gdzie ten tenis. Odpowiedział, że tu. Ale – co jest w sumie złą informacją – za tydzień. Powiedział też, żebym się nie przejmował, bo nie mnie pierwszemu się taka pomyłka zdarzyła.


2. Zatankowawszy po korek wróciłem do domu. Złożyłem Lawinę. Złą informacją jest, że próby załadowania nowego firmware nie spowodowały, że urządzenie do przesyłania muzyki z iPhone przestało zawieszać samochód. Jakoś to w sumie fascynujące samochód szwankuje nie przez to, że mechanicznie się coś zużyło, czy się kabelek jakiś od masy urwał, tylko urządzenie peryferyjne wysyła sygnał, który blokuje szynę danych kategorii drugiej. A wszystko w siedemnastoletnim aucie. 

3. W piątek przyszła wanna. Wytargaliśmy ją z Bożeną na piętro. Łatwo nie było. Ważne, że skutecznie i bezstratnie. Teraz pora na baterię. No i ogrzewanie. 

Byłem się wczoraj gotów zakładać o spore pieniądze, że twitterowe konto @BiuroNbp to dobrze przygotowany trolling. Awatar, puszczanie dalej oficjalnych komunikatów, 

a między nimi treści, które walą w organizację – w tym przypadku NBP. Widziałem wcześniej parę takich akcji. W tym jedną prowadząc przez petersburżan. Okazało się, że nie mam racji. I to jest zła informacja. Okazało się, że konto jest jak najbardziej prawdziwe. I żeby jeszcze odpowiadał za nie jakiś z niekoniecznie merytorycznych powodów praktykant, a tu nie. Prawdziwy fachowiec. Doktor. 
Istnieje oczywiście szansa, że to trolling wewnątrzorganizacyjny. Wtedy by mi się to chyba nawet podobało. 

Zdjęcie z wczoraj. To, w miejsce którego pojawił się znak zapytania. 

 

sobota, 4 grudnia 2021

3 grudnia 2021

 





1. No i znów słoneczny ranek. Zawodowe obowiązki odcięły mnie od porannej publicystyki. Jeszcze chwilę i nic już nie będę wiedział., bo teraz, coraz częściej nie wiem, o co zapytać.  


2. No i mam oba przywrócone do normalności amortyzatory. Sąsiad Tomek przywiózł drugi. Założyłem. Muszę sprawdzić, czy wymiana tylnych też jest taka prosta. 
Z rozpędu zacząłem się bawić bezpiecznikami. Po wyjęciu tego od radia choinka zgasła. Wyjąłem radio. Okazało się, że problem robi wpięte między auto a radio urządzenie, które umożliwia odtwarzanie przez bluetooth muzyki z iphone. Wypiąłem – jak ręką odjął. Złą informacją jest, że bez urządzenia – Spotify nie działa. 

3. Mały kot jest na tym etapie życia, w którym się zmienia z dnia na dzień. Dziś, na przykład, przestał się bać wysokości. Ma to dobra i złe strony, Złą jest to, że zaraz pełno go będzie nie tylko pod nogami. 

piątek, 3 grudnia 2021

2 grudnia 2021


1. Obudziło mnie słońce. W listopadzie, tak słonecznych dni było trzy. I to jest zła informacja. 
Jerzy Materna u Mazurka. Nie pamiętam, kiedy była ostatnio taka rozmowa. 

2. Kocio nocował poza domem. Czekał rano na tarasie zły, że czekać musiał tak długo. Zjadł i poszedł spać. Spał do 21, zjadł, po czym zażądał, bym go wypuścił. Wypuściłem. I tyle go widzieli. Tak przynajmniej się wydawało. Jednak wrócił. 
Najmniejszy kot odkrył, że lubi siedzieć na klawiaturze. Zwłaszcza, gdy próbuję używać jej do pisania. 

Od trzech miesięcy miałem zadzwonić do pana, który w sierpniu podstawił kontener na gruz. Kiedy sobie o tym przypominałem, nie miałem numeru telefonu. Później zapominałem. W końcu udało mi się połączyć kropki. Dodzwoniłem się. Pan się ucieszył, bo chyba miał podobnie. Powiedział, że przyjedzie po kontener. Nie przyjechał. I to jest zła informacja. 

3. Po zakończonej pracy odebrałem od sąsiada Tomka przerobiony amortyzator. Udało mi się go zamontować, założyć koło, opuścić auto, przenieść podnośnik, podnieść auto, zdjąć koło, demontować drugi amortyzator, zanieść do sąsiada Tomka. Wcześniej obejrzałem na youtube jak pewien niezbyt wyraźnie mówiący Amerykanin sprawdzał, co w cadillacu jego żony wysysa prąd z akumulatora. Metoda prosta, lecz wymagająca cierpliwości. Chciałem spróbować. Okazało się, że zdechła bateria w mierniku. Złą informacją jest, że nowa przyjdzie pewnie we wtorek. 


czwartek, 2 grudnia 2021

1 grudnia 2021


1. Znowu zbyt krótko spałem, ale nawet, gdybym spał dłużej – dzień dalej by był podobny do wczorajszego. #nofuture. I to jest zła informacja. 

2. Odpaliłem Lawinę i wjechałem do stołówki. Przez chwilę miałem ambicje sprawdzić połączenia masy. Poddałem się przy drugim. Urwanym. Ale łączącym zupełnie niepotrzebnie klapę z przegrodą z angielska nazywaną firewallem.
Zająłem się więc amortyzatorami. Konkretnie lewym. Zdjąłem koło. Odkręciłem –śruby poszły. Wyjąłem. Zaniosłem do sąsiada Tomka. Obejrzał. Powiedział, że zrobi. 
Złą informacją jest, że z powodu braku drugiego podnośnika, a bardziej nawet kobyłek, operację zakończę dopiero w piątek. 

3. Przyszedł SMS od RCB. Będzie wiało. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Zaczęło wiać. I zabrali prąd. Podłączyłem UPS do lodówki, znalazłem lampę naftową, zapałki, zapaliłem. W kominku też zapaliłem, że by się dom nie wyziębił bez pompy ciepła. Siadłem. Oddali prąd. Przez ostatnie lata, tyle się nasłuchałem, że każde chwilowe wyłączenie prądu traktuję jak początek blackoutu. I to jest zła informacja. 

 

środa, 1 grudnia 2021

30 listopada 2021


1. Jak zwykle, gdy się położę zbyt późno – obudziło mnie zbyt wcześnie. I to jest zła informacja. Miałem jechać do Zielonej odstawić Lawinę. Okazało się, że przyjdzie na to pora w przyszłym tygodniu. Jak znajdę chwilę, może mi się uda coś jeszcze zrobić samemu. 

2. Pojechaliśmy z moim nowym szefem do Gorzowa. Złą informacją jest, że właściwie nic optymistycznego o tej wyprawie nie mogę powiedzieć. 
Zresztą wydźwięk całego dnia nie był zbyt optymistyczny. Przyjdzie kupić sobie kurtkę z teksasu i napisać na niej czarnym długopisem nofuture.

3. Wróciłem do domu, rozpaliłem w piecu i siadłem do roboty. Po jakiejś godzinie przyszła do mnie Rudzia. Myślałem, że chce jeść. Tymczasem chodziło jej o to, żebym wpuścił Kocia, który moknął na tarasie. 
Kiedy skończyłem pracę, kocią zażądał, by go wypuścić. No i sobie poszedł. 
Mały kot mnie podgryza z uporem wartym lepszej sprawy. 
A teraz ćwiczy zapasy z Dr. Dwa ponad razy od niego większą. 
Zaraz będzie trzecia. I to jest zła informacja, gdyż po raz pierwszy w życiu funkcjonuję z ustawionym na stałe budzikiem. I nie dzwoni on raczej o dziesiątej.