1. Wracając do wczorajszej, warszawskiej debaty Kanału Zero, najlepsze w niej było to, że nie przypominała telewizyjnych wyborczych debat. Uczestnicy rozmawiali jak ludzie. Jeszcze parę takich debat i może by powstał jakiś ponad podziałami plan rozwoju Stolicy.
Swoją drogą chętnie bym zobaczył podobną debatę startujących w Krakowie. Choć pewnie by taka nie była, co jest złą informacją.
2. Śnił mi się mój kolega Kapla. Sen dział się w nieco innym Krakowie. Spotykałem się z nim, żeby mu zaserwować niezły pomysł na sensacyjną książkę. Złą informacja jest, że nie do końca pamiętam jaki ten pomysł był. Bardzo był dopracowany. Chodziło o plan depopulacji miasta. Wprowadzony w życie przez odchodzącego prezydenta miasta. I że stojący za tym odchodzącym prezydentem mieli grupę kandydatów, z których zwycięski miał ten plan kontynuować. Problem polegał na tym, że było to tak niedorzeczne, że nikt nie chciał w to wierzyć, a działo się to naprawdę. Nie opowiedziałem tego koledze Kapli, bo był jakiś problem z parkowaniem. Miałem jakieś rozwiązanie. No i nie pamiętam.
Z tego wszystkiego, w ramach nowej tradycji oglądania filmów, które już widziałem, obejrzałem „Incepcję”. No i nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak za pierwszym razem.
3. W międzyczasie obejrzałem „Trzecie śniadanie”. Bardzo muszę przyznać dobre. Za to z właściwie milczącą Agatą Szcześniak. To w sumie zabawne, jak platformerscy symetryści nie mogą się odnaleźć w otoczeniu symetrystów pisowskich. Poradził sobie kolega Wybranowski, choć jego uwielbienie dla Marka Magierowskiego jest z mojej perspektywy nieco przesadzone. Ostrzę sobie teraz zęby na kolegę Muchę.
Obejrzałem też Ziemkiewicza. Ubawiłem się, gdy opowiadał, że przestał być zapraszany do Pałacu po swoich problemach z wjazdem do Wielkiej Brytanii. Otóż tak nie było. Chodziło o to, że przeginał w kwestii judeosceptycyzmu. Tłumaczył dziś, że antysemitę zrobiły z niego lewaczki z Wyborczej. Jain – jakby powiedział kolega Gmyz. Problem polegał na tym, że jego wyrafinowane konstrukcje logiczne, jako antysemityzm rozpoznawane były nie tylko przez rzeczone lewaczki, ale też przez czerń internetową. Czerń się jarała. Ziemkiewicz robił zasięgi, nie za bardzo się przejmując, kto i co z jego słów rozumie. Ważne, żeby się klikało.
Złą informacją jest, że dziś padał śnieg. Niby przez chwilę. Ale jednak.