1. Spałem do południa. A dokładniej: do popołudnia. Spałem więc za długo. I od tego spania wszystko mnie boli. I to jest zła informacja.
2. Obejrzałem komentarz Mazurka na temat samozwańczego kandydata w wyborach prezydenckich. Jaki kraj, taki Underwood.
Cała Polska (polityczna) oglądała „House of Cards”. Mam jednak wrażenie, że większość bez zrozumienia. Frank Underwood nigdy nie wyleciał z polityki. Był bardzo ważną postacią w Kongresie. Nasz rodzimy Frank rozpoczął karierę polityczną w 2010 roku. Trwała ona do 2015, kiedy wchodząc w konflikt z prezesem PiS, sam się wystawił na out. Do czynnej polityki wrócił dopiero jesienią 2023 roku. Oczywiście, w międzyczasie działał z cienia, miał w polityce swoich ludzi, ale przede wszystkim zajmował się zarabianiem pieniędzy. Frank, w pierwszym odcinku serialu, mówi, co sądzi o ludziach, którzy wolą pieniądze od władzy.
W sumie nie chce mi się rozpisywać, więc upraszczając: wydaje mi się, że mamy po raz kolejny do czynienia z medialno-politycznym perpetuum mobile. Mamy człowieka, który potrafi na dziennikarzach wywrzeć wrażenie geniusza. Dziennikarze piszą o nim, jako o geniuszu. Dowodów tego geniuszu nie widać, ale tym bardziej dziennikarze o geniuszu piszą, bo gdyby napisali, że z geniuszem kłopot, to by wyszło, że się dali wkręcić.
A wkręcać się dają nie tylko dziennikarze. I to jest zła informacja.
3. Zagłosowałem. Nie było nas, głosujących, zbyt wielu. Sąsiedzi stracili zainteresowanie polityką. W poprzednich wyborach było inaczej, mimo iż, żeby zagłosować, trzeba było jechać do Ołoboku.
Wieczór wyborczy w Kanale Zero bardzo się mojej osobie podobał. Szkoda tylko, że Mazurek musiał iść do domu, bo rano rozmawia z Brudzińskim, bo pomysł obdzwaniania polityków bardzo był interesujący.
Po late pollach widać, że PiS wcale nie dostał aż tak dużego łomotu, jak się spodziewano. I to jest zła informacja, bo im mniejszy ten łomot, tym mniejsza szansa, że się ogarną.
Szkoda kolegi Wojtka, po ludzku szkoda, bo z drugiej strony naprawdę nie potrzeba rocket science, żeby przewidzieć, że nic z tego nie będzie. Bo po pierwsze, stratował przeciw partii, na której liście był jedynką. Po drugie niczego specjalnego z tym okręgiem nie miał wspólnego, a to jednak Wielkopolanie.
Cóż, w punkcie drugim wymieniony geniusz, wyprowadził parę osób na manowce.