1. Śniło mi się, że namawiałem Stanowskiego na prowokację, która miała udowodnić, że celebrytów można wynająć do promocji dowolnych rzeczy. Nie trzymał się ten sen logicznie kupy, ale nikt nie obiecywał, że sny będą się trzymać logicznie kupy. Obudziłem się wyspany koło czwartej. Zasnąłem. I zupełnie nieprzytomnym obudził mnie budzik po szóstej.
Na lotnisku, przed kontrolą, było zadziwiająco pusto.
Stewardessa przesadziła mnie pod wyjście na skrzydle, gdyż miejsce nie mogło być puste. A na kimś musiała spocząć odpowiedzialność za – w razie czego – torowanie drogi zlęknionym pasażerom. A ja się przez pół lotu zastanawiałem, co by się stało, gdybym się zdecydował sprawdzić, czy wejście działa.
W autobusie porozmawiałem chwilę z niegdysiejszym generałem, a dziś senatorem. Opowiadał przygodę, jaka mnie – Bogu dzięki – ominęła. Leciał w któryś piątek do Zielonej. Samolot wystartował ze dwie godziny po czasie, dwa razy podchodził w Babimoście i wrócił do Warszawy, gdzie zaproponowano im podróż autobusem. Albo samolot w niedzielę.
Latanie może dostarczyć emocji. I to jest zła informacja.
2. Szkolenie z cyberbezpieczeństwa. Nie żebym się czegoś nowego dowiedział, ale utrwalanie zdrowych odruchów ma głęboki sens. Pan mówił, żeby nie podpinać do telefonów obcych urządzeń. W 2019 roku chciałem prądem ratować człowieka z Białego Domu. Odmówił. Federalne przepisy bezpieczeństwa. Na tyle ważne, że pozwolił na to, by mu telefon zmarł, generując w ten sposób spore komplikacje.
W 2016 roku, na szczycie NATO, powerbankiem ratowałem premiera Włoch. Pożyczyłem. I tyle widziałem. Prawdopodobnie włoskie służby przyjrzały się później, co powerbank ma w środku.
Na koniec szkolenia, pan ofiarował nam po dwa dongle do potwierdzania tożsamości. Fajne, gdyż a USB-C. Zapytaliśmy, czy na pewno powinniśmy je podłączać do naszych sprzętów. Odpowiedział, że tak, bo są od NASK-u. Ciekawe, czy NASK przyglądał się ich produkcji i trasie, jaką od produkcji do NASK-u pokonały. Niezły to w sumie pomysł na książkę sensacyjną. Ktoś podmienia dostawę sprzętu, który NASK rozdaje podczas szkoleń w polskich instytucjach, na taki, który mu daje możliwość penetracji tych urządzeń? Niemożliwe? Powiedzcie to użytkownikom pagerów z Bliskiego Wschodu.
3. Kupiłem dwa zamki do drzwi, które jutro mi się przydadzą. Zamki, nie drzwi.
Zamki wymagały ponownego prześwietlenia na hajmanie, gdyż coś panu z SOL w nich nie pasowało.
W Krakenie spotkałem Kubę. Ważną postać w jednej z amerykańskich korporacji, która wielki wpływ na nasze życie. Od godziny był w Polsce, wrócił z Chicago, gdzie był na tygodniowych wakacjach. Opowiadał o poziomie przedwyborczego napięcia.
Mówił też o problemach, jakie UE stwarza jego korporacji. I o tym, jak to odcina nas od nowych technologii. Że zrozumiał to teraz w Stanach, bo zobaczył z o ile bardziej zaawansowanych narzędzi można tam korzystać.
Opowiadał, że Korporacja chciała trenować swoją sztuczną inteligencję w oparciu o ogólnodostępne w mediach społecznościowych wpisy. Zablokowało to RODO. W znaczeniu GIODO, PUODO, czy jak się on tam nazywa, zastanawia się wciąż, czy to z RODO zgodne, czy nie. W związku z tym, AI słabo sobie radzi po polsku, bo nie ma na czym ćwiczyć.
Ciekawa to w sumie sytuacja, że coraz częściej krytykują UE nie jakieś skrajne – excusez le mot – zjeby, a wykształceni, bywający w świecie profesjonaliści. I właśnie nie jako wymuszacza postępu, co postępu hamulcowego. Choć raczej hamulcową.
Muzeum Sztuki Nowoczesnej, od strony Jerozolimskich, wygląda całkiem dobrze.
Samolot do Zielonej, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, wyleciał i przyleciał zgodnie z rozkładem.