poniedziałek, 15 stycznia 2024

14 stycznia 2024


 1. Odwoziłem wczorajszego pasażera na stację w Świebodzinie. Pasażer palacz, jechał za granicę, więc po drodze poszukiwaliśmy odpowiedniego gatunku papierosów. Nie w sklepie, bo w sklepie czasem nie mają sztang, na stacji benzynowej. Na pierwszej, korzystając z okazji, postanowiłem zatankować, postanowienie przekułem w czyn, wtedy się okazało, że na stacji nie ma odpowiednich papierosów, bo wykupili, bo były w starej cenie. Musiałem więc przerwać tankowanie, czego robić nie lubię i ruszyć na następną stację. Po przejazd kolejowy. Oczywiście zamknięty. Tym razem na cześć pociągu wiozącego volkswageny do Niemiec. W Niemczech kryzys, więc pociąg zbyt długi nie był. Dojechaliśmy na drugą stację. Podejrzewam, że projektu Alberta Speera, ale niestety zbrzydzoną przez orlenowskich specjalistów od marketingu. Czy opowiadałem, że na urodziny, parę lat temu, dostałem zegar identyczny z tym, który w „Upadku” występuje w scenie spotkania Speera z Hitlerem? (Z różnicą taką, że mój ma wahadło). No więc pasażer wszedł na stację, widać było, że ktoś zdejmuje karton z górnej półki. Chwilę po nim do środka weszła owinięta kocem pani. Wyszli osobno. Pasażer ucieszony, że kupił, niestety po nowej cenie. Dojechaliśmy na dworzec, który wygląda jakby wyszedł jednak z ciężkiego remontu. W każdym razie zdążył, pojechał. 

Najważniejszego nie napisałem. Wszystko się odbyło z minimalnym marginesem bezpieczeństwa. I przez cały czas było pod górkę. Począwszy od tego, że na opisywanym wczoraj zakręcie śmierci, walnął w coś mały, czarny samochodzik i druhowie z OSP kierowali ruchem. 
Złą informacją jest, że przez to, iż nie dotankowałem do pełna, nie wiem ile mam paliwa. 

2. „Kawa na ławę”. Część. (Nim pojechałem odwieźć) Rządząca koalicja postanowiła, że prawo łaski jest złem. Jestem gotów się założyć, że zmienią zdanie, gdy prezydentem będzie ktoś im bliższy. Do niesłusznie ułaskawionych Kamińskiego i Wąsika, doszli Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz. Nikt oczywiście nie zauważył, że skazani byli z niesławnego paragrafu 212. Ułaskawiając ich prezydent oszczędził budżetowi państwa dobrych parę tysięcy euro, bo Polska zwykle przegrywa z takich sprawach w Strasburgu. 
W każdym razie prawo łaski mamy w konstytucji, do której stosunek miał przecież określać uczestników uśmiechniętej koalicji. 
Strasznie mnie mierzi postać Piotra Zgorzelskiego. I to jest zła informacja, bo już dawno powinienem się do tego, co sobą pan marszałek reprezentuje, przyzwyczaić. Tym razem wyciągnął jakiś przypadek wniosku o ułaskawienie i wymagał od Małgorzaty Paprockiej, by ten przypadek komentowała, czego – również z powodów formalnych – nie mogła zrobić. Później opowiadał, że ułaskawienie uniemożliwia zadośćuczynienie ofiarom ułaskawionego przestępcy. Brzmi nieźle, choć to nie jest prawda, gdyż prawo łaski procesów cywilnych nie dotyczy, więc ofiary mogą walczyć o zadośćuczynienie tą drogą.

Pan prezydent, korzystając z rocznicy urodzin Wincentego Witosa, w naprawdę dobrym przemówieniu, pojechał PSL-owi. I bardzo dobrze, gdyż jeżeli peeselowcy się nie obudzą, skończą jak uczestnicy projektu Ryszarda Petru. Większą jednak radość sprawiło mi słuchanie o Sanacji, po której pojechał jeszcze bardziej niż po Nowym PSL-u. Kiedy z pięć lat temu pozwalałem sobie w Pałacu na podobne uwagi, koledzy patrzyli na mnie, jak na heretyka. Gdyby się wyzłośliwiać, to by można się zacząć zastanawiać, czy aby bardziej niż Nowemu PSL-owi, prezydent nie pojechał Grupie Rekonstrukcyjnej Sanacji. 

3. „Czas Krwawego Księżyca”. Film tak długi, że pod koniec człowiek zapomina, jak był nudny na początku. Złą informacją jest, że tłumaczący tytuł poszedł na łatwiznę. 

niedziela, 14 stycznia 2024

13 stycznia 2024


1. Jak nigdy chyba, udało mi się wyjechać z Warszawy zgodnie z planem. Trasa przyjemna, śnieg, deszcz, deszcz ze śniegiem. Normalka. Niestety pasażer palący i to jest zła informacja, bo trzeba było robić dodatkowe postoje. 


2. Zadzwonił mój ojciec. Podzielić się wrażeniami po wywiadzie premiera Tuska. A konkretnie wątpliwością, która się wzbudziła u niego, gdy usłyszał, że Jacek Rostowski powiedział panu premierowi, że w Wielkiej Brytanii za przedstawianie sądowi fałszywych dokumentów grozi nawet dożywocie. Ojciec mówił, że przecież niemożliwe jest, by brytyjskie służby specjalne, nie mogły swojemu agentowi wypisać fałszywego paszportu. 

Można odnieść wrażenie, że większość komentujących sprawę panów Kamińskiego, Wąsika et consortes, powtarza bezwiednie, że odpowiadają oni za fałszowanie dowodów w sprawie, a to nieprawda. Fałszywe dokumenty potrzebne były agentom do prowokacji. Dla sądu problemem nie było istnienie tych dokumentów, problem polegał na tym, że wytworzyła je CBA, która wtedy nie miała takich uprawnień. Gdyby dla CBA wykonała je inna służba, nie byłoby problemu. Donald Tusk, podczas wywiadu, przy milczeniu rozmawiających z nim dziennikarzy, mijał się w tej sprawie z prawdą. I raczej nie tylko w tej, bo trudno uwierzyć, że prof. Bodnar się przejęzyczył, mówiąc, że prokurator krajowy powołany został decyzją premiera. 
Ludzie jednak lubią być okłamywani. I to jest zła informacja. 

3. Za Ołobokiem, za zakrętem śmierci (gdzie już za mojej świadomości zginęło parę osób), w zadymce, na środku drogi stał człowiek. Po przepakowaniu auta udało się zrobić miejsce i wepchnąć go do środka. Bogu dzięki, trzeźwy był na tyle, by pokazać, gdzie mieszka. Pasażer mój przekonany jest, że uratowaliśmy mu życie, bo i samochód jakiś mógł go trafić, i w rowie by mógł zasnąć przysypany śniegiem. Mnie tam się wydaje, że pijanym zwykle Bóg krzywdy nie daje zrobić. 

W domu się okazało, że piesek od dwóch dni, na spacerach daje excusez le mot w dupę, wchodząc w niepotrzebne awantury z innymi, przebywającymi za ogrodzeniami, pieskami. I to jest zła informacja, bo teraz ja będę musiał brać w tym udział. 

sobota, 13 stycznia 2024

12 stycznia 2024

 


1. Obudziłem się na tyle za wcześnie, by słuchać Żukowskiej u Mazurka w oryginale. Złą informacją jest, że nic z tej rozmowy nie zapamiętałem. Poza konstatacją, że tak wyśmiewane za niewchodzenie do rządu Razemki, okazują się dziś bardzo rozsądne. W znaczeniu, że ich decyzja o niewchodzeniu do rządu, okazuje się dziś bardzo rozsądna. Nie firmują tego, co się dzieje. 

Byłem na śniadaniu w Charlotte, tej w byłym Domu Partii. Zimne jajko sadzone. I w ogóle. Za to pełno ludzi. Warszawski standard. Gdy jest modnie, nie musi być dobrze. 

2. Z ciekawostek: usłyszałem, że po tym, jak nowa władza zrobiła Trójkę z TVP Info, widzowie przenieśli się gdzie indziej. A to gdzie indziej, to wcale nie jest Republika, tylko TVN24, które przebiło nawet główny TVN. 
Istnieje spora szansa, że TVP Info już się nie podniesie. 

Nie wiem czy tylko mnie bawi: zrobić z jakimś medium Trójkę.

Przez dzień cały spotykałem się z różnymi ludźmi. Kolega Grzegorz dał mi w prezencie czapkę z jamajki. Czapka w sumie trochę niewidka, jak ją ubrałem, byłem nie do poznania. Dał mi ją specjalnie, na wypadek, gdyby reżim moją osobę ścigał. W czapce bym mógł łatwiej zbiegać. 

Z kolegą Cezarym byliśmy w knajpie dla studentów na końcu Mokotowskiej. Siedzimy rozmawiając o aspektach prawnych próby zmiany osoby prokuratora krajowego, a tu nagle wkracza grupa ubranej na czarno młodzieży, wyglądającej jak grupa na czarno ubranej młodzieży z South Parku. Wkracza, zajmuje – ledwo się mieszcząc – dwa stoliki. Wtedy wkracza wielki pan ochroniarz. Żąda okazania dowodów osobistych. Dowodów grupa młodzieży nie ma. Któreś próbuje się wyłgać zdjęciem dowodu, co wielkiego pana ochroniarza nie przekonuje. Grupa na czarno ubranej młodzieży wychodzi. Konstatuję, że za moich czasów, nikt po knajpach nie sprawdzał dowodów osobistych. Ciekawe w sumie, kim bym był, gdyby sprawdzano. 
Złą informacją jest, że w przybytku tym można palić. Mimo kilku godzin, jakie upłynęły od stamtąd wyjścia, wciąż nie mogę się pozbyć wrażenia, że śmierdzę dymem. 

3. Wysłuchałem wywiad z panem premierem. Zdziwiła mnie forma „ojcowi rodziny”, jakiej użył mówiąc o sobie. Kiedyś by takiej formy nie użył. Ludzie się najwyraźniej jednak zmieniają. 
Mimo wszystko fascynujące dla mnie było przywiązanie do praworządności, jakie pan premier w co drugim chyba zdaniu podkreślał. Zwłaszcza w kontekście rozmowy, którą przeprowadziłem parę godzin wcześniej z wyrzuconym z PAP-u, przez przysłanego wraz z grupą silnych ludzi, przez ministra Sienkiewicza, człowieka. 
Rozmawiałem później o wywiadzie z uznanym dziennikarzem ekonomicznym. Był zachwycony wywiadem. Zwłaszcza obietnicą porządków i wymierzania sprawiedliwości za to, co się działo w spółkach. Zapytałem, czy nie ma wątpliwości w związku z działaniami Sienkiewicza i Bodnara. Odpowiedział, że to nie ma znaczenia, bo za pół roku obaj będą już w Europarlamencie, a nikt o wątpliwościach z nimi związanych nie będzie już pamiętał. Coś w tym może być. I to jest zła informacja. 

piątek, 12 stycznia 2024

11 stycznia 2024

 


1. Nim zdążyłem na dobre zasnąć, już mnie obudziło. I to jest zła informacja. W związku z tym nie będę opisywał czym zajmowałem się przed piętnastą.

2. Chwilę po piętnastej usiadłem w fotelu golibrody. Siadając, byłem przekonany, że wstanę zeń w trzy kwadranse. Niestety, golibroda stanął w jednym szeregu w utrudniającym poprzez praktykowanie szwedzkiego strajku, przyjazd do Warszawy, potencjalnym uczestnikom marszu Prawa i Srawiedliwości, funkcjonariuszom Inspekcji Ruchu Drogowego. Golibroda trzymał mnie na fotelu prawie dwie godziny. Bardzo się swoimi działaniami przejmował, nie zdając sobie sprawy z tego, że się przez pięćdziesiąt z okładem lat nauczyłem tego, że włosy odrastają, więc do efektów pracy golibrody mam wynikający z tego dystans. 
W każdym razie, na marsz dotarłem z godzinnym prawie opóźnieniem. Nie będę dam się namówić na dyskusję: ilu ludzi brało udział. Otóż brało bardzo dużo. Złą informacją jest, że – jak zauważył Krzysztof Stanowski – nie ma dziś w Polsce ni jednej służby, która by była na tyle wiarygodna, by bezdyskusyjnie stwierdzić, ilu ludzi brało w manifestacji udział. W każdym razie, z mojego pubktu widzenia, dużo. 

W czasie, gdy siedziała na golibrodzkim fotelu, Głowa Państwa ogłosił, że rozpoczyna procedurę ułaskawienia Kamińskiego, wąsika et consortes. Przez moment poczułem się zagubiony. Przez moment, nim dotarło do mnie, że w ten sposób PAD testuję rząd. Stwierdzili, że nie honorują ułaskawienia w trybie abolicji indywidualnej, to w takim razie rozpocznie procedurę w trybie, który nie budzi ich wątpliwości, by sprawdzić o co chodzi. Jeżeli o praworządność, to osadzeni zostaną natychmiast zwolnieni, jeżeli o politykę, to niekoniecznie.


3. Spod KPRM udałem się do Muzeum Powstania Warszawskiego, na promocję „Transnarodu” dr. Sokołowskiego. Dyskusja była interesująca, choć nie będę jej tu przytaczał. W każdym razie dyr Ołdakowski zawiózł nas po niej do Beirutu. Złą informacją jest, że dr Sokołowski bardzo szybko odpadł. Ale nim odpadł, przyznał się do tego, że opisywany kiedyś przeze mnie napis naprzeciw naszego liceum onże własnoręcznie dokonał. Wrócę jeszcze do tego tematu.
Dr Sokołowski odpadł, a ja najpierw – jak to częściej niż czasem bywa – wszedłem w dyskusję z byłym pracownikiem Komisji Europejskiej, o polskim Deep State (był niż ja trzeźwiejszy i mówił mądrze). Później, w zupełnie innej knajpie, rozmawiałem z prawdziwym oenerowcem, a w każdym razie człowiekiem o postoenerowskich poglądach. Życie miejskie dostarcza wiele rzadko spotykanych na wsi doznań.

czwartek, 11 stycznia 2024

10 stycznia 2024


 1. Wykańcza mnie to pisanie po nocach. I to jest zła informacja. 

Usłyszałem, że mamy najniższe pogłowie świń od zakończenia II wojny światowej. Aż się prosi napisać: kto by pomyślał? Ale ten żart jest nieco zbyt suchy. 

2. Zadzwonił brat mój Michał. Przeczytał na Wykopie, że Wyborcza napisała, że TK stwierdził, że Prezydent nie mógł ułaskawić panów Kamińskiego i Wąsika. Czy prawda w dzisiejszych czasach ma jakieś znaczenie? TK stwierdził coś przeciwnego. I to nawet kilka razy. Za pierwszym razem (później nie sprawdzałem) większość składu stanowili sędziowie, co do których nikt nie wysuwał żadnych wątpliwości. Ale jakie to ma znaczenie. Dla większości żadne. I to jest zła informacja.
KRS odmówił wpisania do KRS wyznaczonych przez ministra Sienkiewicza prezesów i rad nadzorczych publicznych mediów. Innymi słowy stwierdził, że minister Sienkiewicz naruszył prawo. Interesujące jest co, przy dzisiejszym orzecznictwie, czeka ministra Sienkiewicza. Skoro Kamiński i Wąsik za przekroczenie uprawnień, konkretnie: niedopełnienie procedur, dostali po dwa lata więzienia, to minister Sienkiewicz może dostać co najmniej tyle samo. Chyba, że nowy prezydent go ułaskawi. Jak ktoś zauważył, abolicja indywidualna nikomu nie przeszkadzała, nim jej nie zastosował prezydent Duda. Następny prezydent będzie się nazywał inaczej, więc może znowu abolicja indywidualna przestanie niektórym przeszkadzać. 

3. Pojechałem do Warszawy. Na samym wjeździe godzinny korek. Żeby nie jechać prosto do domu i zabierać się za pracę, pojechałem pod hotel Europejski i poszedłem pod Pałac zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Całkiem spora grupa ludzi protestowała. Adam Borowski wzywał prezydenta, by ten wezwał go na wojnę. Później krzyczano też „Konstytucja”. Coś ten Namiestnikowski Pałac musi mieć takiego w sobie, że ludzie lubią pod niego przyjść i krzyczeć: „Konstytucja
Dziś dwie osoby prosiły mnie o to, bym nie napisał o spotkaniu z nimi. Wczoraj jedna. Może wprowadzenie opłaty za nietrafienie do „Negatywów” byłoby sposobem na ich monetyzację. 

Dojechałem w końcu do domu. Byłem twardy, nie poszedłem do żadnej z okolicznych knajp. I to jest zła informacja, bo nie jest powiedziane, czy gdybym w knajpie usiadł, nie pracowałoby mi się łatwiej. 
W Warszawie mamy sprawny telewizor. Zamiast pracować, zacząłem skakać po kanałach. Na dwóch szły filmy reżysera Bartkowiaka. Jeden z Seagalem. Trzydzieści parę lat temu, po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się zasnąć w kinie. Film był Seagalem. „Nico”. Na wszelki wypadek przełączyłem na powtórkę Marcina Mastalerka w Polsacie. Powiedział, że ma zaufanie do prezydenta Dudy. Ja w sumie też. Jednak, mimo wszystko: Доверяй, но проверяй


środa, 10 stycznia 2024

9 stycznia 2023


1. ZSL wiecznie żywy. Stefan Krajewski, wiceminister rolnictwa, którego nazwiska wciąż nie mogę spamiętać, choć w sumie kilka osób o tak brzmiącym nazwisku znam. 
ZSL wiecznie żywy, pomyślałem, gdy rzeczony wiceminister Krajewski nie bardzo wiedział, jak odpowiadać na pytania Mazurka o posła Lubczyka. Tego od ferrari i kilkuset tysięcy złotych wyciągniętych z Sejmu w związku ze własną kiepską sytuacją finansową. I o tym słyszałem wcześniej. O tym, że ma ten Lubczyk być wiceministrem cyfryzacji nie słyszałem. To świetny pomysł, gdyż niezależnie od tego, że jest dentystą, zna się na cyfryzacji, gdyż współpracował wcześniej z Huaweiem, jako poseł współpracował. A nie jest powiedziane, że nie współpracuje dalej. Chińskie firmy poważnie traktują swoich współpracowników, więc na pewno będą dbać o to, by wiceminister cyfryzacji był przygotowany do codziennej pracy dla dobra… dla czyjegoś na pewno dobra.
Słuchając takiego Krajewskiego, bardzo łatwo się człowiek leczy z mrzonek o tym, że Nowe PSL jest nowe i daje jakąś szansę na jakąś wersję nowoczesnego konserwatyzmu w Polsce. Nowe PSL jest tak nowe, jak Trzecia Droga, trzecią drogą. I to jest zła informacja.

2. Spisywałem rozmowę z Maćkiem Pertyńskim. To dziennikarz motoryzacyjny, polski juror World Car Of The Year. Precyzyjniej – spisała sztuczna inteligencja, ja tylko podredagowałem. Bardzo ciekawe rzeczy Maciek mówił. Jeżeliby poważnie podchodzić do elektryfikacji transportu, to proces należałoby zacząć od budowy elektrowni jądrowych, a nie zakazywania używania silników spalinowych. No i że nowoczesny diesel wypuszcza z rury wydechowej czystsze powietrze, niż to, które zasysa. Ale kogo to obchodzi, skoro wiemy, że diesle trują. 
Na spacer z psem wyszedłem przez to później niż zwykle. Pies nie był z tego powodu zadowolony, co dał odczuć odmawiając współpracy. Postanowił zwiedzać świat i nie bardzo był zainteresowany, co ja o tym sądzę. Na koniec, prawie po ćmoku, ruszył w wieś, wbił się w obejście jednego z sąsiadów i zaczął obszczekiwać siedzące w kojcu psy. Wtedy udało mi się go uwiązać i zaciągnąć do domu. Złą informacją jest, że znowu zmarzłem, ale tym razem tak, że nie miałem siły ruszyć do Warszawy.

3. A może to i dobrze, bo bym się na autostradzie mógł zabić, czytając tweety po wejściu Policji do Pałacu. Nie będę kolejny raz pisał o tym, że TK stwierdził, że panowie są prawidłowo ułaskawieni i SN nie ma nic do tego. Nie będę pisał, że właściwa – zgodnie z ustawą – Izba SN stwierdziła (między innymi) że wygaszenia mandatów marszałek Hołownia dokonał z błędem formalnym. Bardzo ładnie wszystko to wyjaśnił w RMF-ie Krzysztof Bosak. 

Podzielę się uwagami technicznymi:
Oburzenie: jak to możliwe, że SOP wpuścił Policję. 
Proste. SOP podlega MSWiA, czyli Kierwińskiemu. 

Było osiem lat na to, żeby stworzyć służbę specjalną zajmującą się wyłącznie ochroną prezydenta, podległą mu bezpośrednio. Skoro udało się stworzyć, dość operetkową w sumie, Straż Marszałkowską, razem mundurami, razem z musztrą paradną – trudno zachować powagę widząc, jak dwóch strażników z wyciągniętymi szablami, którzy jako asysta honorowa, maszerują na sztywnych nogach przed prezydentem, można byłoby stworzyć i Służbę Ochrony Głowy Państwa.
Nie, nie można było, bo z jednej strony nie ma zwyczaju robienia planów ewentualnościowych, z drugiej mogłoby to wzmocnić pozycję prezydenta, którego przecież nie zawsze się lubiło. 
Pomysły, aby ochronę Głowy Państwa przejęło wojsko brzmią pięknie. Pytanie: w jakim trybie to by się miało stać? 
W ochronie osobistej Prezydenta są naprawdę porządni ludzie. MSW będzie im teraz utrudniać życie, ale sobie poradzą.

Autobus przed Belwederem. Stał na światłach. Z pewnością. Jak wszyscy wiedzą, zmiana świateł pod Belwederem trwa pół godziny. Oczywiście, że na Belwederskiej bywają korki. Ale nie o tej porze. Zresztą wielokrotnie widziałem wyjazdy kolumny z Belwederu. Również w czasie korków. Skuteczne wyjazdy. Cóż autobus stanął niedaleko od słynnej budki pod rosyjską ambasadą.

Prezydent będzie informował o sytuacji władze innych państw. Mam nadzieje, że nie powtórzy się błąd kancelarii Lecha Kaczyńskiego, która – zgodnie z zasadami – korespondencje wysyłała poprzez protokół dyplomatyczny MSZ, a minister Sikorski – niezgodnie z zasadami – wysyłanie tej korespondencji blokował. No i zostawił tego blokowania ślady. Mając w pamięci, co się wtedy działo, Pałac przez osiem lat, mógł stworzyć własny protokół, by się od MSZ uniezależnić. Ale to by też wymagało współpracy rządu. 

Złą informacją jest, że tyle się już stało, a dopiero się skończył wtorek. 

wtorek, 9 stycznia 2024

8 stycznia 2024


1. Nieczęsto zdarzają się sytuacje, w których nie da się zachować neutralności. Słychać to było u Mazurka, który próbował jakoś równoważyć zdania obu stron konfliktu w sprawie ułaskawienia. A to się tak nie da. Zwłaszcza rozmawiając z Mariuszem Kamińskim. W tym przypadku nie da się stanąć pośrodku. A tym bardziej wymagać od Kamińskiego, żeby nie reagował na takie próby. Szkoda gadać. Złą informacją jest, że mało kto zdaje sobie sprawę, że to nie jest klasyczna nawalanka PiS vs PO. W tej sprawie front przechodzi gdzie indziej, w tym przypadku walczy władza sądownicza z wykonawczą. Oczywiście nie cała. Część sądowniczej wspieranej przez część korporacji prawniczej, walczy z prezydentem. O władzę, której trójpodział wcale nie znaczy – tego, co nam się próbuje od dłuższego czasu wmawiać – pełnej niezależności trzech jej rodzajów, bo demokracja funkcjonuje dzięki zasadzie równowagi i kontroli władz, czy też systemowi równoważenia i hamowania władz. Profesorowie prawa mówią, że zastosowanie abolicji w formie prawa łaski byłoby niczym innym jak ingerencją w wymiar sprawiedliwości. I to jest prawda, dokładnie o to w tym chodzi. Prezydent (władza wykonawcza) dostał narzędzie, którego może użyć w momencie, w którym sąd (władza sądownicza) zrobi coś, co z punktu widzenia Państwa nie jest dobre. Jak w przypadku Wąsika i Kamińskiego (i tych dwóch jeszcze, których nazwisk nikt chyba nie pamięta). Sądy chciałyby mieć władzę ostateczną. Ale co w sytuacji, gdyby zrobiły wtedy coś złego? 

No i – o czym z niewiadomych przyczyn nikt nie mówi – abolicja indywidualna, czyli możliwość uniewinnienia przed prawomocnym wyrokiem, poza Polską, w Europie, funkcjonuje w siedmiu państwach. I Izraelu (który przecież też jest w Eurowizji). Więc nie jest to jakaś aberracja. 

2. Nie przeczytam tekstu Kąckiego. Wyborcza usunęła go z sieci. Ciekawe, czy myślą, że to załatwi sprawę. 

A u nas mróz. I słońce. Odzwyczaiłem się od mrozu. I to jest zła informacja.

3. Donald Tusk zwołuje do Gdańska na manifestację, w rocznicę śmierci Pawła Adamowicza. Ciekawe, czy wyjaśni, dlaczego w 2018 roku, Platforma zdecydowała wycofać dla niego poparcie.
Znaczy, raczej na pewno nie będzie o tej sprawie mówił.

Odzwyczaiłem się od mrozu, niezbyt mądrze się ubrałem i miejscowo zmarzłem. Muszę jechać jutro do Warszawy, więc się pewnie zaraz rozchoruję. 
Nie mogę w sobie wykrzesać entuzjazmu do podróżowania do Warszawy. I to jest zła informacja.