poniedziałek, 8 kwietnia 2024

7 kwietnia 2024


1. Ubrany w wyborczą koszulkę dokuśtykałem do lokalu wyborczego, mijając po drodze zerwany baner Prawa i Sprawiedliwości. Kolejki nie było. Panie w komisji nie były mi w stanie wytłumaczyć, co będzie, jeżeli startujący na wójta jedynie wójt, będzie miał przewagę głosów negatywnych. Pytanie teoretyczne, bo trudno sobie taki wynik wyobrazić. 
Złą informacją jest, że droga tam mnie wymęczyła, iż wieczorem (późnym) nie poszedłem podejrzeć wyników. 

2. No i zasadniczo, cały dzień przeleżałem przed telewizorem oglądając trzecią serię „24 godzin”. Tę z wirusem i Bauerem narkomanem oraz czarnoskórym prezydentem, dla którego ważna jest ustawa o ochronie zdrowia. Ten Obama to wszystko z filmów zrzynał.
No i w przerwach dyskutowałem na fejsie o konflikcie izraelsko-palestyńskim. Nie jest to specjalnie łatwe, gdyż wśród rozmówców jest sporo takich, którzy nie mają zbyt wiele do powiedzenia. Ludzie mają kłopot z łączeniem kropek. Nawet jeżeli te kropki są w tym samym kolorze. I to generalnie jest zła informacja. 

3. Po raz pierwszy od dekady, wieczoru w dzień wyborów nie spędzałem na jakiejś wyborczej imprezie. I jakoś nie cierpię z tego powodu. Zresztą nie ma już imprez 300polityki. Chyba nie ma. Nie było w każdym razie w październiku. 
Nad wynikami może się pochylę jutro. O ile będą. W 2014 nie było. Za to później była przedziwna interwencja Policji w PKW. I rozprawa w sądzie. Czas leci. I to jest zła informacja. 







 

niedziela, 7 kwietnia 2024

6 kwietnia 2024


1. Śniło mi się że mnie boli noga. I to jest zła informacja, bo gdy się obudziłem, dalej mnie bolała. Śnił mi się też absztifikant, którejś z dziewczyn (żaden z prawdziwych). Był jakimś zakłamanym fiutem, dziewczyna, nie do końca było jasne która, oczywiście tego nie widziała. Ja widziałem. I on zaczynał sobie z tego zdawać sprawę. Starał się być jeszcze bardziej miły. Ale na mnie to nie działało, bo mnie bolała noga. Znaczy stopa.

Bożena zawiozła mnie na SOR miejscowego szpitala, którego nie jestem wielbicielem, gdyż tam, przez niepodanie w odpowiednim momencie heparyny, wykończono moją babcię. 
Na SOR-ze pustki. Jak nie w Polsce. Przyjął mnie uprzejmie młody lekarz. Powiedział, że rana ładna, że nie trzeba antybiotyku. Zaordynował szczepionkę na tężec. I nie odpowiedział na pytanie, jak długo będę się z tym męczył. 

2. Przespałem pół dnia. Przez to z opóźnieniem dotarła do nie imba związana z ustawą o Krajowej Sieci Onkologicznej. 

Można się było niby przyzwyczaić, ale wciąż zadziwia. Prominentni posłowie rządzącej partii (z premierem na czele), wraz z wspierającymi ich celebrytami, próbują udowadniać w mediach społecznościowych, że nie rozumieją jak działa następcza kontrola konstytucyjności. 
Najwyraźniej zakładają, że mogą bezkarnie wkręcać swoich wyborców. Cóż, może tak być. Ale nie musi. 
Interesujące jest to, jak ta historia rezonuje. Dotyka to ludzi, którzy – teoretycznie przynajmniej – nie mogą być zaangażowani w partyjną propagandę. Ciekawe, czy dali się wkręcić, czy świadomie postanowili brać udział w wkręcani. Nagradzani dziennikarze. Coś jest u nas nie tak z zawodami zaufania społecznego. I to jest zła informacja. 

A tak w ogóle, co nie jest specjalnie popularną wiedzą, Prezydent nie wysyłając ustaw do TK narażałby się na Trybunał Stanu. Są wątpliwości co do procedury obsadzania mandatów. Wyjaśni je TK. Swoją drogą, jak zauważyć red. Słowik, nawet, jeżeli TK potwierdzi wątpliwości, niemiłościwie nam panująca władza, będzie pewnie mieć decyzję TK gdzieś. Taki mamy klimat. 

3. Obejrzeliśmy dwa odcinki „Sugar”. Mógłby to być dobry serial. Ale nie jest. I to jest zła informacja. 

 

sobota, 6 kwietnia 2024

5 kwietnia 2024


1. Jadąc od końca. Wróciliśmy na wieś. I bardzo dobrze, bo bym jeszcze jednej nocy imprezowania chyba już nie przeżył. Wracaliśmy w burzę. Najpierw błyskało, później lunęło. No i lało nieźle. I chyba też wiało, ale może niestabilność auta wynikała z nadmiaru wody na drodze. Przed samą wsią, zaczęły lecieć na nas gałęzie z akacji. Niezbyt duże Bogu dzięki. Ale i tak nie było to przyjemne. Ciekawe jaka taktyka jest bezpieczniejsza. Kiedy w alei obsadzonej drzewami złapie nas wichura, to trzeba jak najszybciej z alei wyjechać, czy raczej się zatrzymać? Nie wiem. I to jest zła informacja. 

2. Jakeśmy dojechali, poza tym że wiało, to jeszcze lało. Kot płci żeńskiej Dr gdzieś się zawieruszył. Konkretnie w takiej wnęce, która jest niewiadomo po co. Poszedłem po nią. Kotkę, nie wnękę. Zaczęła przede mną uciekać. Kotka, nie wnęka. Ja za nią. Kotką, nie wnęką. Nie chce mi się dalej tymi słowami bawić. W każdym razie wlazłem na porządny, kuty, poniemiecki gwóźdź, który przebił mi podeszwę i zgrabnie wszedł w śródstopie. I to jest zła informacja, gdyż teraz, gdy chodzę, to mi krew leci i przemacza opatrunek. I chyba jutro powinienem pojechać na pogotowie, żeby mi zrobili zastrzyk przeciwtężcowy. Chyba, że to nie ma sensu. 

3. A wcześniej dzień miałem pełen doznań. Nieskutecznie skręcałem szafę z politykiem młodego pokolenia. Wypiłem kawę z lobbystą (nie w znaczeniu ustawowym). Żartowałem z szefem służby specjalnej. Zjadłem obiad z politykiem sporego formatu. Plotkowałem z ikoną dziennikarstwa śledczego. W końcu zrozumiałem, o co chodzi z kampanią w Krakowie. Jeżeli dobrze zrozumiałem, to może w przyszłym tygodniu wybuchnąć afera. Kupiłem osiem kilogramów makaronu spaghetti. Rozwiązałem problem niedomykającej się szyby w Lawinie. I zapłaciłem cło, za kolejną przesyłkę z samochodowymi częściami. 
A przede wszystkim zrozumiałem, że zamki do drzwi, wpuszczane, są prawe i lewe. Złą informacją jest, że, by to zrozumieć, musiałem kupić cztery nietakie zamki. 
No i jeszcze dosłuchałem do końca Ground Zero z profesorem Cohenem. Polecam.


 

piątek, 5 kwietnia 2024

4 kwietnia 2024


1. Życie nie jest łatwe. Przynajmniej czasami. Pojechaliśmy z Józką na Szaserów, gdzie mieli jej usunąć jakieś elementy, które jej wrazili po operacji. Błąkałem się po szpitalu przez jakieś trzy godziny. Spotkałem pięć znajomych twarzy. Pierwsza opowiedziała smutną historię, o wyrzuceniu Bogu ducha winnych ludzi, ze SSP. W znaczeniu: ludzi, których jedyną winą było to, że pracowali za PiS-owskiego reżimu. Pracowali dobrze, ale żadnych więcej związków z reżimem nie mieli.
Można oczywiście wierzyć, że chodzi o czyszczenie do imentu. Ale jednak wygląda na to, że chodzi o robienie miejsca dla, niekoniecznie merytorycznych swoich.

2. Byłem w dwóch centralnych urzędach. Jutro wrócę do drugiego. Dzięki kontroli pirotechnicznej, dowiedziałem się, że szczotkę do włosów, której nie mogłem znaleźć od miesiąca wciąż noszę w plecaku. Odwiedziłem też pewnego funkcjonariusza władzy centralnej. Przy okazji odzyskałem książkę, którą pożyczyłem mu w 2015 roku. Książkę, którą z kolei mnie pożyczył w 2015 roku redaktor Pertyński. 

Wracając do dnia poprzedniego. Tak akurat wyszło, że gdy ekscelencja Livne opowiadał o tym, że w mieście Łodzi, na co drugim budynku, widnieją antysemickie napisy, przejeżdżaliśmy przez miasto Łódź. A konkretnie centrum. Napisy były różne. Jednak żadnego antysemickiego.

Odsłuchałem niby komentarza Mazurka po wczorajszej rozmowie. Utwierdziła mnie w przekonaniu, że Mazurkowi należy się za tę rozmowę jakaś poważna nagroda. Złą informacją jest, że późiejsze przemówienie Stanowskiego było o wiele gorsze. 

3. Wieczór i noc wczesną, spędziłem w towarzystwie Szkota i Francuza. Francuz był byłym wojskowym. Inie lubił muzułmanów. Złą informacją jest, że noc wczesna we wczesny dzień. I nie jest to dobra informacja. 


 

czwartek, 4 kwietnia 2024

3 kwietnia 2024


1. Dodzwoniłem się do pana Adama od skrzyni z Suburbana. Z ręką w porządku. Ale nie mógł rozmawiać. Miał oddzwonić za chwilę. Nie oddzwonił wcale. I to jest zła informacja. 
Oddzwonił za to pan naprawiacz kosiarek. Nie naprawiał, bo padał deszcz. Jest to jakieś wytłumaczenie. Ma naprawiać jutro.

2. Popołudniem odjechaliśmy do Warszawy. Korzystając z tego, że miałem (przynajmniej w części trasy) kierowcę, w postaci Mileny, oddawałem się obcowaniu z internetem.
Odsłuchałem wystąpienie Donalda Tuska w Krakowie. Patrząc na liczbę ludzi na sali, należę do dość elitarnego grona. Warto było, gdyż dzięki temu wiem w jakim świecie żyję. W świecie, w którym logika nie ma specjalnego znaczenia. PDT, jako przykład człowieka bezinteresownego, podawał kandydata Miszalskiego, który to Miszalski, w poprzedniej kadencji zajmował się składaniem interpelacji w sprawie pieniędzy, które w kwocie kilkunastu milionów przyjęła firma, z którą był związany. PDT miał też pretensje do rolnika, że ten głosował był na PiS. A na koniec pomylił nazwę gminy, z której rolnik pochodził, choć wcześniej próbował sprawiać wrażenie znawcy rzeczonej gminy. Było też o 5G, więc polecam.


Tak się w Tusku zasłuchałem, że nie słuchałem od początku rozmowy Mazurka z ekscelencją Livnem. I to jest zła informacja. 
W związku z tym, że jest trzecia w nocy i nie mam za bardzo siły, wrzucę tuto, co napisałem wczoraj. Rozmowa Roberta utwierdziła mnie w tym, co napisałem, więc na nowo pisać nie będę.

W Strefie Gazy zginął Bogu ducha winny chłopak z Przemyśla. Rozmawiałem z Jarkiem Papisem. Nie będzie to wybitny wywiad, bo się generalnie zgadzam z Jarkiem, choć coraz trudniej trzymać stronę żydowskiego państwa, zwłaszcza, gdy jego rząd przysyła do nas ludzi typu ekscelencja Livne. IDF przyznaje się do błędu, prezydent Herzog dzwoni z przeprosinami do założyciela World Central Kitchen, a ambasador po raz drugi przeproszę za wyrażenie: napierdala, jak gdyby za zadanie miał sprowokować jak najwięcej antyżydowskich wpisów w polskich społecznościówkach. A może właśnie o to chodzi, żeby izraelski rząd zamiast tłumaczyć się przed swoimi wyborcami z błędów IDF (tak, wiem, jak wyglądał atak, uważam, że to była perfekcyjnie wykonana błędna decyzja), będzie mógł opowiadać o polskim antysemityzmie. Bo to jest zdecydowanie łatwiejsze. Złą informacją jest, że nasi rodacy ten łatwiejszy sposób będą jeszcze bardziej ułatwiać.

Swoją drogą, gdyby w Polsce istniała jakaś mająca znaczenie nagroda dla dziennikarzy, to Robert Mazurek, za tę rozmowę powinien ją otrzymać. 

3. Przyjechaliśmy do Warszawy późno. Nie na tyle, żeby pójść spać. Wylądowałem więc w Noli. Usłyszałem, że się wyprowadziła sąsiadka z naprzeciwka, której istnienie zaznaczyłem tu prawie dziesięć lat temu. Poznałem za to dziewczynę, która dziurawi ludzi za ścianą. Koledze Pawłowi przestał działać alternator w prawie nowej dacii. Alternator, którego nie ma ni w Polsce, ni we Francji. Paweł jeździ więc zastępczym fiatem. Złą informacją jest, że dealer próbował go naciągnąć na ubezpieczenie zastępczego samochodu w kwocie 30 zł dziennie. Ciekawy pomysł na zarabianie pieniędzy. 




 

środa, 3 kwietnia 2024

2 kwietnia 2024

 


1. Przydacz u Mazurka uważał, że jeżeli chłopaki z Sol-Polu będą się dalej zachowywać, jak się zachowują, to nie powinno być dla nich miejsc na listach PiS. W każdym razie ja to usłyszałem. Mazurek chciał, żeby Przydacz powiedział to bardziej. Mówią, że lepsze jest wrogiem dobrego.
Nigdy nie byłem specjalnym wielbicielem Ziobrystów. To eufemizm. Bo mówiąc wprost, zwykle mnie excusez le mot wkurwiali. Zachowywali się, jak by w układzie z PiS-em byli senior partnerem. A nie byli. Dziś, w opozycji, kiedy ich głosy nie są potrzebne do większości rządowej, są po prostu partią, której poparcie oscyluje wokół progu wyborczego. Z dwoma może liderami, którzy są w stanie zebrać jakieś głosy. I, gdyby wystartowali z własnej listy, mogłoby być różnie. 
Dodzwoniłem się do pana Adama, który od ośmiu już chyba miesięcy naprawia skrzynię z Suburbana. I to jest dobra informacja, bo zawsze się cieszę, kiedy mi się do niego udaje dodzwonić. Powiedział, że jedzie do szpitala, bo rękę przygniotła moja skrzynia i nie wie, czy sobie czegoś nie złamał. I że jutro ma ją montować. Złą informacją jest, że mu już nie wierzę.
Zadzwonił pan naprawiacz kosiarek. Powiedział, że silnik z tej nowej kosiarki pracuje jakby był fabrycznie nowy. I że jutro zajmie się przekładaniem skrzyni biegów. Jemu wciąż wierzę. 

2. W Strefie Gazy zginął Bogu ducha winny chłopak z Przemyśla. Rozmawiałem z Jarkiem Papisem. Nie będzie to wybitny wywiad, bo się generalnie zgadzam z Jarkiem, choć coraz trudniej trzymać stronę żydowskiego państwa, zwłaszcza, gdy jego rząd przysyła do nas ludzi typu ekscelencja Livne. IDF przyznaje się do błędu, prezydent Herzog dzwoni z przeprosinami do założyciela World Central Kitchen, a ambasador po raz drugi przeproszę za wyrażenie: napierdala, jak gdyby za zadanie miał sprowokować jak najwięcej antyżydowskich wpisów w polskich społecznościówkach. A może właśnie o to chodzi, żeby izraelski rząd zamiast tłumaczyć się przed swoimi wyborcami z błędów IDF (tak, wiem, jak wyglądał atak, uważam, że to była perfekcyjnie wykonana błędna decyzja), będzie mógł opowiadać o polskim antysemityzmie. Bo to jest zdecydowanie łatwiejsze. Złą informacją jest, że nasi rodacy ten łatwiejszy sposób będą jeszcze bardziej ułatwiać.

3. Zmieniła się pogoda. Niby świeciło słońce, ale wiał zimny wiatr. Poszliśmy z pieskiem na spacer. Było spoko, do momentu, kiedy zaczęło padać. Piesek wymógł na mnie szybki powrót do domu. Wróciliśmy akurat w momencie, kiedy przyjechał kolega Gmyz. Równo z nim, mimo deszczu, zaczęło świecić słońce. I wyszła całkiem porządna tęcza. Złą informacją jest, że to najprawdopodobniej ostatnia wizyta kolegi Gmyza, jako zmierzającego do Berlina (bądź Warszawy) korespondenta telewizji polskiej w Niemczech. 


wtorek, 2 kwietnia 2024

1 kwietnia 2024


1. Szwedzki bimber potwierdził swoją wybitność. Rano nie było po nim śladu. Istnieje oczywiście szansa, że jest to bimber bezalkoholowy, a wrażenie, że działa, to efekt placebo. Cóż, gdyby tak było, to by była zła informacja.

2. Pojechałem do Zielonej po Milenę. Prze Świebodzin. Okazało się jednak, że moja ulubiona stacja jest zamknięta. Na S3 ruch jak co dzień. 
Peron trzeci, na zielonogórskim dworcu, jest w miejscu zupełnie idiotycznym. Istnieje oczywiście szansa, że próba zmiany numeracji peronów mogłaby wywołać w Zielonej Górze protesty zbliżone do tych z 1960 roku, ale ja bym chyba zaryzykował.
Wracaliśmy przez Czerwieńsk i Brody. Czyli promem. Odra wysoka. Kiedy płynę promem, przypominają mi się głosy wybitnych specjalistów, gdy mówili, że Odra niw wróci do żywych przez dekady. Wróciła. Pierwsi wędkarze pojawili się miesiąc po tamtym zatruciu.
Skrót z Brodów do Przetocznicy jest w coraz gorszym stanie. I to jest zła informacja.

3. Prawe okno w lawinie się nie domyka, bo się rozplotła linka od zamykania okien. Wymiana dość prosta. Część tania. Złą informacją jest, że mi pewnie znowu dowalą cło.

Kiedy wracałem ze spaceru z psem zassał mnie sąsiad Tomek. Parafrazując Kochanowskiego: szedłem na spacer trzeźwy, wróciłem pijany. Cóż, Święta.