niedziela, 23 czerwca 2024

22 czerwca 2024

 


1. Rozdawanie paprotek przez Ministerstwo Sprawiedliwości jest pomysłem genialnie idiotycznym. Chciałbym się kiedyś dowiedzieć, w jaki sposób do tego doszło. Za krótko ten rząd funkcjonuje, żeby się aż tak odkleić. Trudno mi też uwierzyć, że jest to jakiś prosty przewał, że komuś paprotki obrodziły paprotkami. 
Żeby nie to, w jakim tempie się posuwa rozpad państwa, w czasie – jak był łaskaw nazwać premier – przedwojennym, bardzo by mnie to bawiło. A tak, nie może. I to jest zła informacja. 
Odsłuchałem Prezydenta u Rymanowskiego. Brzmiał jednak inaczej, niż można było wyczytać w tweetach stacji.

2. Urządziłem sobie dzień koszenia. Złą informacją jest, że przez skrzynię biegów (choć ten rodzaj przeniesienia napędu ze skrzynią biegów ma niewiele wspólnego) kosiarka jedzie powoli, przez co strasznie dużo pali. Przy normalnej prędkości, ta sama ilość paliwa starczałaby na dwa razy więcej koszenia. No i jeszcze odpalanie ze stacyjki przestało działać. Najpierw myślałem, że wciąż jest problem z akumulatorem. Naładowałem. Nie pomogło. Odpaliłem więc na krótko. Instalacja elektryczna w kosiarce jest tak prosta, że powinienem sobie z tym problemem spokojnie dać radę. Ale jakoś mi się nie chce. 

3. Zaczęliśmy oglądać „The Gentlemen”. Dość zachowawcze, jak na Guy'a Richie'ego. Z ciekawostek, człowiek o dziwnie brzmiącym imieniu Jethro posługuje się polskim paszportem. Z niewiadomych przyczyn, orzeł na tym paszporcie ma coś nie tak z głową,

sobota, 22 czerwca 2024

21 czerwca 2024


1. Przyszedł pasek klinowy do kosiarki. Wymieniłem. Wyregulowałem też wysokość kosiska. Jak chciałem sprawdzić czy wszystko działa, okazało się, że akumulator padł. Znaczy, prąd ucieka. Pewnie dlatego ktoś dorobił odłączanie akumulatora. Problem polega na tym, że zapominam z wyłącznika korzystać.
Za to Lawina nie bierze wcale oleju. Ceramizer jednak działa. I nie jest to raczej efekt placebo.


2. Byliśmy z pieskiem nad jeziorem. Nie byłem do końca przekonany, czy to dobry pomysł, by się ładować z psem na plażę. Okazało się jednak na miejscu, że chwilami było tam więcej psów niż ludzi. Piesek był bardzo grzeczny. Ale do wody to on nie bardzo. I to jest zła informacja, bo doktorzy mówili, że brodzenie by mu wyszło na zdrowie. 

3. Nie oglądałem meczu. Jako krakowianin z Półwsia, stwierdziłem, że wynik nie ma specjalnego znaczenia. 
Swoją drogą może integracją europejską wymyślili jacyś kibice. Gdyby w mistrzostwach występowała reprezentacja Europy, zazwyczaj by wygrywała. Kibice by byli zachwyceni.

Obejrzeliśmy „Get Shorty”. Wciąż dobre. I „Be Cool”. Popłuczyny po „Get Shorty”, ale jak na popłuczyny, całkiem niezłe. 
Nie zauważyłem wcześniej, że muzykę do „Get Shorty” zrobił John Lourie. Pamiętałem tylko, że w pewnym, bardzo konkretnym momencie Morphine gra „I Had My Chance”.


No i w międzyczasie była burza. Po której wcale się nie zrobiło mniej zupiasto. 


 

piątek, 21 czerwca 2024

20 czerwca 2024

 


1. W RMF, u Mazurka, John Godson tłumaczył dlaczego Pakt Migracyjny to zło. Rozsądnie tłumaczył. Mazurek później powtórzył to w komentarzu na Kanale Zero, dodając parę słów od siebie. Więcej niż parę słów. Pakt Migracyjny to zło, złą informacją jest, że mówienie o tym teraz to jak wołanie na puszczy. Trzeba było głosować w nieszczęsnym referendum. 

2. Chatham House nagrodziło swoją honorową nagrodą premiera Donalda Tuska. W rozsyłanej informacji piszą: „President Tusk is recognised for his unwavering commitment to restoring democracy in Poland”. Przez lata byłem sąsiadem korespondentów „Financial Times”, zawsze narzekali na polską tytułomanię, że to dla Brytyjczyka jest niezrozumiałe. Może więc, w Chatham House, wiedzą coś, czego my jeszcze nie wiemy, albo stwierdzili, że skoro Tusk postanowił mianować ambasadorów, to został z automatu prezydentem. 
Swoją drogą, to w sumie zabawne, że Chatham House, Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych, któremu patronuje majestat głowy państwa i anglikańskiego kościoła, promuje demokrację. 
Jak ktoś kiedyś zauważył, Watykan z jego konklawe bardziej jest demokratyczny niż pałac Buckingham i jego gospodarz.

3. Nawiązałem kontakt z mechanikiem od skrzyń biegów. Napisał, że ma problem z kulkami. Jest takie coś w automatycznej skrzyni, co wygląda jak kornicze korytarze. I tam są te kulki. Mechanik tłumaczył, że co rok, inaczej są ułożone. Z tego, co wypatrzyłem w internetach – niekoniecznie. Ale to on się zna. Może być niesłowny, może robić powoli, ale niech przynajmniej się zna, bo inaczej to wszystko nie będzie mieć sensu. 

Wieczorem się okazało, że dziś był najdłuższy dzień roku. Złą informacją jest, że jak się okazało, to już było ciemno, więc żadnego z tego najdłuższego dnia nie było pożytku. 

czwartek, 20 czerwca 2024

19 czerwca 2024


1. Mam wrażenie, że Żukowska, w kontekście Ukraińców, użyła określenia „prawdziwi uchodźcy”. Mazurek tego skomentował, więc nie jestem pewien, czy się nie przesłyszałem, a nie chce mi się teraz odwijać. 
Jeżeli się nie przesłyszałem, to również w Lewicy istnieją pokłady zdrowego rozsądku. Złą informacją jest, że są one ukryte. 

2. Byliśmy w mieście. Inpost postanowił zmienić paczkomat, do którego trafiła moja pasta do butów. Dziesięć kilometrów bliżej, dziesięć kilometrów dalej, nie ma się co czepiać. Właściciel Inpostu tak dużo robi przecież dobrego, angażuje się w działalność charytatywną i w ogóle, a przecież mam samochód i mogę podjechać. Kiedy Sebastian Mikosz zlikwiduje w końcu Pocztę Polską, Inpost i jego uśmiechnięci i zadbani kurierzy pokażą nam jak wygląda dobra jakość w usługach pocztowych. 

A na poważnie, to są jakieś jaja. Bożenie przerzucili do jeszcze innego paczkomatu. Co pozwiedzaliśmy, to nasze. 

Złożyłem reklamację, zobaczymy, w jaki sposób ją odrzucą, bo w regulaminie napisane jest, że mogą przerzucić do paczkomatu, który jest oddalony nie więcej, niż dwa kilometry. 

3. Przez większość dnia albo padało, albo lało. Sąsiad Gienek mówi, że będą grzyby. Wie, co mówi. Złą informacją jest, że piesek ostatnio nie chce chodzić do lasu. A jak on czegoś nie chce, trudno jest skutecznie na niego wywierać presję.

 

środa, 19 czerwca 2024

18 czerwca 2024


 

1. Dawno nie opisywana tu kosiarka-traktorek. Przestała jeździć do tyłu. A do przodu, też niespecjalnie. Podejrzewałem ją o to, że coś się poluzowało w systemie cięgieł, które łączą pedał ze skrzynią. Wpadłem dziś na pomysł, żeby zwiększyć skok pedału. Podgiąłem, do tego się okazało, że ktoś wkręcił śruby, które ograniczały rzeczony skok. Wykręciłem. Zrobiło się lepiej, znaczy, zaczęła jeździć do tyłu. Do przodu jeździła wcześniej. Pokosiłem trochę. Im dłużej, tym było gorzej. Na koniec urwał się pasek między silnikiem a kołem pośrednim. Zamówiłem pasek. I przypomniało mi się, że kiedyś z piętnaście lat temu, miałem jakiś problem z olejem. Że zalałem zgodnie z internetowymi informacjami 5w40 i nie działało. Potem gdzieś znalazłem informację, że powinien jeździć na 20w50. Wymieniłem i pomogło. No i mam wrażenie, że olej, jakim naprawiacz kosiarek zalał, to jest ten rzadki. Teraz muszę kupić ten gęsty i przypomnieć sobie, jak się olej ze skrzyni spuszcza. I to wszystko nie jets dobrą informacją. 

2. Świetny Kraszewski u Mazurka w „Kanale Zero”. Jeżeli Państwo strzela gumowymi kulami do demonstrujących w Warszawie, do górników, do rolników, nie powinno mieć problemu z używaniem tego środka przymusu, wobec agresywnych, stwarzających zagrożenie bojówkarzy, którzy po przeszkoleniu w Rosji prowokują migrantów na granicy. 
Słuchałem z przerwami. Będę musiał odsłuchać całość. Jarek to mądry człowiek. Do tego błyskotliwy. Szkoda, że już nie służy. 

3. Przyszedł front, czyli burze. Zanim przyszedł, komary cięły, jak głupie. Teraz leje i grzmi. Wyprowadza to z równowagi pieska. I to nie jest dobra informacja. 

wtorek, 18 czerwca 2024

16–17 czerwca 2024


 

1. Odsłuchałem „Trzecie Śniadanie”. Fascynująca jest łatwość rzucania sądów przez księdza Sowę. Zwłaszcza nieprawdziwych. W kwestii ósmego przykazania ksiądz Sowa jest recydywistą. Ciekawe, co na to jego spowiednik.
Reszty niedzieli nie chce mi się opisywać. I to jest zła informacja.

2. Na stronie „Polityki” pojawiła się sylwetka odchodzącej szefowej Kancelarii. Tekst właściwie sygnalizujący tylko problem. Pojawiam się tam jako ofiara rzeczonej szefowej. Z dzisiejszej perspektywy nie jestem przekonany, jakoby stała za moim odejściem. To, że była przekonana, iż wynoszę informacje do mediów, to akurat prawda. Była przekonana, mimo że niektóre z tych wycieków waliły we mnie bezpośrednio.
Po latach dowiedziałem się, którędy te informacje wypływały. Otóż puszczał je Błażej Spychalski, nawet – jak mi opowiedziała jedna z dziennikarek – komentując, że i tak to pójdzie na moje konto. Błażej był wtedy wiernym żołnierzem Marcina Mastalerka. Trudno mi wierzyć, że robił to bez konsultacji z patronem.
Była grupa dziennikarzy, których karmiono informacjami. Spora część tych informacji była z dupy wzięta. Ale i tak się ukazywały, bo czemu miałyby się nie ukazać.
Parę nazwisk autorów pamiętam, z pewnym rozbawieniem patrzę na to, co dziś na temat Pałacu publikują. Niskobudżetowe „House of Cards”.
A odchodząca szefowa to naprawdę nieciekawa postać. Deficyty profesjonalizmu połączone z bezinteresowną złośliwością. Ci, którzy zostali w Kancelarii, się cieszą. Szkoda tych, którzy nie doczekali zmiany.

3. Poniedziałek. Byłem w Zielonej, oddać komputer i telefon. Będę musiał pojechać jeszcze raz, bo zapomniałem ładowarki do telefonu.
Zielona to ładne musiało być miasto, za każdym razem się w ty utwierdzam.
Byłem u pana mechanika. Tym razem pozamykał wszystkie wejścia na plac. Pod furtką spotkałem człowieka, który jest w podobnej jak ja sytuacji. Od września, więc krócej niż ja. Na moje oko Suburban stoi, jak stał. Pan mechanik twierdzi w SMS-ie, że w sobotę nawet odbył jazdę próbną. Mam więc dylemat: czy lepiej wierzyć w to, co pisze, czy w to, co widzę.
Nie wiem. I to jest zła informacja.


niedziela, 16 czerwca 2024

15 czerwca 2024


 

1. Nawet niezły odcinek Mazurka ze Stanowskim. Choć to bardziej chyba niż tych dwóch, zasługa świata. Prezydent Krakowa wystąpił w filmie, na którym kopie piłkę i wybija okna w magistracie, film miał zapraszać do strefy kibica. I ocieplać wizerunek. Samozadowolenie twórców musi być wprost przeciwne do wkurwu mieszkańców, którzy liczą na to, że coś się w Krakowie, po zakończeniu ery profesora Majchrowskiego, zmieni. 

Ocieplanie wizerunku, to jedna z niewielu rzeczy, które zostały po prezydenturze Obamy (obok szkód w amerykańskiej polityce zagranicznej). Ocieplanie działało ponad dekadę temu. Ale od dawna przestało, bo do ludzi dotarło, że bardziej wolą być rządzeni przez skutecznych, niż przez fajnych. Zresztą robienie z siebie pajaca przed kamerą, coraz rzadziej powoduje, że się jest fajnym. Częściej jest się pajacem.
To, że w Polsce wciąż są ludzie, którzy do takich akcji namawiają, to zła informacja. To, że w Polsce są politycy, którzy się dają na to namówić – jeszcze gorsza. 

2. Pojechałem do Niemiec. W Słubicach, przed granicą korek. Jeszcze w tak długim nie stałem. Niemieccy oprawcy stoją na drodze biednych uchodźców, którzy szukają spokojnego, szczęśliwego miejsca na świecie. Nie widziałem ani Mai Ostaszewskiej, ani profesora Matczaka. 
Swoją drogą, o ile lepszy byłby film Agnieszki Holland, gdyby na koniec, gdy biedna syryjska rodzina trafiłaby do Niemiec, po trzech dniach zapukałaby do nich policja, zapakowała do radiowozu i wywiozła do tej strasznej Polski. 
A, Niemcy komunikują, że przede wszystkim chronią granicę przed napływem Ukraińców.

 
Strasznie dziurawe ulice w tym Berlinie. Nie tak jak w Łodzi, ale dziurawe. Niemcy się sypią. I to jest zła informacja. Jak się poprzednio sypały, efekty tego wszystkim bokiem wyszły.

3. Po drodze, właściwie przypadkiem (w znaczeniu – nie był to mój wybór, a algorytm mi to puścił), posłuchałem jakiegoś posiedzenia komisji pegazusowej. Jeżeli posłowie to emanacja społeczeństwa, to jesteśmy zgubieni.